sobota, 31 sierpnia 2013

Ahiru

Jak w tytule, wielka hejka dla Was! Miło mi ogłosić, że zostałam przyjęta do grona pisarek z tego bloga i od dziś będę współtworzyć wszelkie jednopartówki.
Kocham pisać, a czasem mam jakiś drobny pomysł i wtedy potrzebny mi nie cały blog z osobnym opowiadaniem, ale tak jak tu, jedna-dwie notki. Lubię też wyzwania, dlatego zapraszam do zgłaszania się do mnie po historyjki!
Więcej o mnie dowiecie się TU [osobna podstrona].
O czym piszę nie powiem, bo za dużo by wymieniać. Powiem lepiej, czego nie piszę:
-hentai
-yuri
-yaoi
Reszta jak najbardziej. Choć jeśli czujecie, że jest to... Dziwne? Straszne? Pokręcone? To wystarczy napisać na gg [47400216] lub w komentarzu (ale prędzej gg). Ach, no i z wielką chęcią napiszę dla Was jednopartówkę "Naruto OC" ;D Wystarczy w zgłoszeniu dodać punkt, w którym krótko opiszecie wygląd i charakter postaci.
To by było na tyle z mojej strony... Postaram się sprostać każdemu wyzwaniu ;D

wtorek, 27 sierpnia 2013

"I'm not your doll" cz.2 - Sasosaku

A oto i kolejna część! Nie bardzo wiedziałąm jak się za to zabrać, ale mam nadzieję, że wyszło na poziomie ;)

***


Różowowłosa dziewczyna westchnęła ciężko już trzeci raz w ciągu pięciu minut, doprowadzając swoją najlepszą przyjaciółkę na kraniec wytrzymałości. W końcu, gdy dodatkowo zaczęła w irytujący sposób stukać długopisem o stolik, Yamanaka rzuciła jej wściekłe spojrzenie i warknęła:
- Próbuje robić zadanie z matmy, Sakura. O co ci chodzi?
- Tutaj są same beznadziejne propozycje pracy - jęknęła żałośnie Haruno, wskazując na leżąca na stoliku gazetę. Już od piętnastu minut szukała w niej choć jednej, normalnej oferty. Już na samym początku wykreśliła ogłoszenie o naborze do kafejki "Nya, nya", gdzie głównym celem było kręcenie tyłkiem. Najnormalniejszą rzeczą była pomoc w opiece nad starszymi ludźmi, ale Haruno wiedziała, że z jej wybuchowym temperamentem, nie wytrzymałaby długo, bez odszczekiwania na komentarze dotyczące jej włosów.
- Dobra - westchnęła Ino. - Popytam się znajomych, ale w zamian masz mi pomóc w matmie!
- Jasne, jasne - odparła zadowolona z takiego wyjścia Sakura. 

~*~

- Jakby ci to... - Ino spojrzała na nią niepewnie, sprawiając, że różowowłosa niecierpliwiła się coraz bardziej.
- Po prostu to z siebie wyduś! Załatwiłaś mi pracę?
Yamanaka pokiwała niepewnie głową.
- Jaką? - zapytała podejrzliwym głosem.
- Pamiętasz może tego Sasoriego?
- Oczywiście, że tak! Jak mogłabym zapomnieć? Przecież opowiadałam ci o jego dziwacznym zachowaniu przez pół nocy.
- No więc, byłam w jego klasie, no wiesz, trzeciej A i prosto z mostu zapytałam czy u któregoś z ich rodziców jest wolne miejsce. Na początku mało kto się tym zainteresował, ale jak powiedziałam, że chodzi o ciebie, to Sasori praktycznie od razu zaoferował pracę u siebie. Mówiłam ci! Wiedziałam, że jest tobą zain...
- Co?! Nie mogę u niego pracować, Ino! On jest dziwny, ten jego wzrok czasem po prostu mnie przeraża. Nie dam rady.
- To będzie prosta praca, Sakura! Przynieś i podaj, coś w tym stylu. 
- Ale gdzie...
- Sklep z lalkami.
- Ha?!
- Mówię poważnie, rodzina Sasoriego wytwarza lalki. Nie słyszałaś? Są najlepsze w całej Japonii. Nie wiem gdzie dokładnie będziesz pracować, ale zgaduję, że w jakimś małym warsztacie.
- Sama nie wiem...
- Dobrze płaci Sakura, pamiętaj o swoich studiach.
-  Muszę się nad tym zastanowić.

~*~

Sakura westchnęła ciężko, gdy stanęła przed wejściem do warsztatu Sasoriego. Koniec końców, zgodziła się na jego ofertę, mimo nieprzyjemnych myśli krążących jej bez przerwy po głowie. Chłopak kazał jej przyjść dokładnie o szesnastej. Z zadowoleniem stwierdziła, że jest kilka minut przed umówioną godziną i obejdzie się bez niepotrzebnych na samym wstępie, starć z jej pracodawcą. Nacisnęła dzwonek do drzwi i chwilę później siedziała przy wielkim stole z którego praktycznie wylewały się materiały wszelakiej maści. Dziewczyna rozejrzała się nieśmiało po pomieszczeniu. Znajdowała się w gigantycznym pokoju, mieszczącym trzy machoniowe stoły, kilka szafek i poprzybijane do ścian półki. Niektóre z nich wypełnione były idealnie wykonanymi, ślicznymi lalkami, a inne z kolei zawierały pojedyncze części ciała lalek, co dawało nieco upiorny efekt. Haruno stwierdziła, że za żadne skarby nie spojrzy w kierunku znajdujących się w stoikach oczu, gdy w pokoju nie będą zapalone wszystkie światła. Żałowała teraz, że za mową Ino obejrzała niedawno "Laleczkę Chucky", film opowiadający o zabijającej ludzi zabawce.
Drgnęła, gdy Sasori usiadł na przeciwko niej. Bez żadnego słowa powrócił, do najwyraźniej przerwanej jej przybyciem, pracy. Sakura czując się coraz bardziej niezręcznie, zaczęła się zastanawiać czy powinna coś zrobić. Zaparzyć mu kawę? Może posprzątać?
Jakby czytając w jej myślach, czerwonowłosy chłopak podniósł na nią wzrok znad swojej lalki i powiedział:
- Poukładaj rzeczy na półkach. 
Kiwnęła tylko głową i zabrała się do pracy. Była nieco zirytowana rozkazującym tonem Sasoriego, ale zacisnęła zęby i powstrzymała się od ciętego komentarza w jego kierunku. Zaczęła segregować części według schematu: nogi, ręce, tułów, głowa, nie zapominając przy tym o rozmiarach. Nie była to ciężka praca, ale Haruno od pewnego czasu czuła na sobie przeszywający wzrok, chłopaka, co przyprawiało ją o ciarki i nie pozwalało się skupić. W końcu nie wytrzymała i odwróciła się w jego stronę, mierząc go groźnym spojrzeniem.
- Potrzebujesz czegoś? - warknęła.
Świetnie Sakura, nie ma to jak udany pierwszy dzień pracy, skarciła się w myślach.
- Niespecjalnie - odparł wciąż wlepiając w nią swoje ślepia. Zignorowałaby to, naprawdę by to zignorowała gdyby nie moc jego spojrzenia. On dosłownie pożerał ją wzrokiem. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy na pewno chce dowiedzieć się wokół czego krążą teraz jego myśli.
Weź się w garść dziewczyno! 
- Więc, czy mógłbyś... ekhm... gapić się na mnie? Trochę mnie to irytuje.
Sasori wciąż z tą samą powagą na twarzy, pokręcił wolno głową, wyraźnie dając jej do zrozumienia, gdzie ma jej opinię.
Dziewczyna zacisnęła ręce w pięści, ale nie odezwała się słowem, tylko wróciła do pracy. Układała wszystko dokładniej i ostrożniej, ze względu na obserwujące jej poczynania oczy.
Ta praca zaczynała być naprawdę denerwująca.

~*~ 

Sakura westchnęła cicho, czując promienie słoneczne na swojej twarzy. Leżała na dachu budynku szkolnego, w trakcie przerwy na lunch. Ino wraz Hinatą miały coś do załatwienia i skończyła bez towarzystwa. Na dodatek okazało się, że zapomniała zabrać swoją kanapkę ze stołu, co zaskutkowało pustym brzuchem i zepsutym humorem. Skrzywiła się czując, że coś blokuje jej dopływ słońca. Chmury? Otworzyła oczy i ze zdziwieniem zobaczyła stojącą nad nią postać. Dla pogorszenia sytuacji jej żołądek dał o sobie znać, powodując u niej głębokie rumieńce.
Sasori westchnął cicho i usiadł obok niej. Gdy on wyjmował coś z torby, Haruno podniosła się zawstydzona do pozycji siedzącej.
- Co tutaj robisz?
- Jem lunch - odparł spokojnie, otwierając smakowicie wyglądające bento
Sakura wiedząc, iż jej brzuch nie wytrzyma długo przed oznajmieniem całemu światu o panujących w nim pustkowiach, zaczęła wstawać, z zamiarem powrotu do klasy. 
- Trzymaj. - Odwróciła się zdziwiona i zobaczyła, pałeczki wyciągnięte w jej kierunku. Uniosła zabawnie jedną brew, nie do końca przyswajając co się dzieje. - Jedz - dodał krótko.
Harno zawahała się na chwilę, po czym uznała, że to jedyna szansa na przyzwoity posiłek dzisiejszego dnia.  Więc schowała dumę i chwyciła po pałeczki, by zaraz wraz z Sasorim pałaszować jego bento. Musiała przyznać, że było pyszne. Z jakiegoś powodu chłopak niewiele jadł, ale uznała, że pewnie przekąsił coś już wcześniej. Była mu bardzo wdzięczna, ale wiedziała, iż to był jedyny dobry gest jaki dla niej kiedykolwek zrobi. Niedługo później okazało się jak wielką miała rację.

sobota, 24 sierpnia 2013

Raz, dwa, trzy, mężem moim będziesz ty! cz.1

Nad Wioską Liścia od kilku godzin górowało już gorące słońce. Upał wszystkim dawał się we znaki. Nawet piękna Sakura Haruno - córka bogatego biznesmena wyszła na balkon, aby schłodzić nieco swoje rozgrzane ciało. Mając na sobie tylko zwiewną koszulę i krótkie dżinsowe spodenki, popijała orzeźwiający sok z pomarańczy i podziwiała panoramę zmęczonej upałem Konohy. Widok z letniego apartamentu ojca zapierał dech w piersiach. Chociaż dziewczyna nigdy nie była w Wiosce, to zawsze wyobrażała sobie jej ciasne i zatłoczone uliczki, ludzi spieszących się do pracy, dzieci bawiące się między straganami pełnymi świeżych warzyw i owoców. To wszytko wydawało się jej takie inne i tym samym intrygujące. Dla niej rzeczywistością była tylko posiadłość ojca na obrzeżach Konohy. Tam się uczyła, spędzała wolny czas, spotykała się ze znajomymi. Jej czyny a nawet myśli były pod nieustanną kontrolą służby. Z wiekiem Sakurze coraz bardziej to ciążyło, w końcu kilka dni temu skończyła siedemnaście lat, a jednak nadal traktowana była jak pięcioletnie dziecko. Jej tata chyba to zauważył, ponieważ postanowił sprowadzić do Konohy jej przyjaciela z dzieciństwa, z którym niegdyś miała bardzo dobry kontakt. Myślał, że wtedy dziewczyna trochę się otworzy i rozluźni.
 Od niespełna miesiąca w codziennych zmaganiach z nauką i obowiązkami domowymi towarzyszył jej więc Itachi - dwudziestojednoletni, wysoki, ciemnooki i ciemnowłosy przedstawiciel klanu Uchiha, który zapowiada się na przyszłego kierownika jednej z firm ojca Sakury. Jest spokojny, nieco wyniosły. Jego powaga i dobre maniery czasami denerwują Sakurę, ale lubi z nim spędzać każdą wolną chwilę.

Ich przyjaźń miała swój początek w dniu, w którym zmarła matka Sakury. Jej nagła śmierć wstrząsnęła idealnym światem Sakury. Dziewczyna miała wtedy siedem lat. Śmierć ukochanej osoby była dla niej bolesnym doświadczeniem. Itachi pomógł jej zaakceptować uczucia opuszczenia i straty. Sama nie poradziłaby sobie z pustką, która powoli niszczyła jej dziecięcą niewinność i delikatność. Przy okazji relacje Sakury z ojcem bardzo się pogorszyły. Mimo, że mieszkali pod tym samym wspólnym dachem, to zdarzało się, że nie widywali się tygodniami. Stali się dla siebie obcy. Dlatego Sakura dużo zawdzięczała Itachiemu. Był dla niej jak starszy brat. Zawsze mogła na niego liczyć. Przy nim czuła się wolna i bezpieczna. Na samą myśl o wspólnym wymykaniu się z domu tylko po to, żeby popatrzeć na nocne niebo z dala od świateł wioski, na ustach Sakury pojawiał się serdeczny uśmiech. Jednak, gdy Itachi skończył piętnaście lat, rodzice zapisali go do szkoły z internatem i od tamtej pory praktycznie się nie spotykali. Sakura z roku na rok stawała się coraz piękniejsza i coraz bardziej niezależna. Itachi natomiast zasłynął w świecie biznesu jako najlepszy uczeń Elitarnej Szkoły Handlowej w Wiosce Liścia. Sakura nie sądziła, że ich drogi znowu się skrzyżują, że przypomni sobie o starej przyjaciółce. Myliła się, chociaż miała podstawy, żeby myśleć inaczej. Słyszała plotki od swojej służby i znajomych, że Itachi wyrósł na przystojnego mężczyznę i że wiele kobiet kręci się wokół jego osoby, ale nie ma czasu na randkowanie, ponieważ jest rozchwytywanym biznesmenem i ciężko pracuje. Aż trudno uwierzyć, że na jedno wezwanie ojca Sakury rzucił wszytko i przyjechał tutaj tylko po to, żeby dotrzymywać jej towarzystwa. Ciężko w to uwierzyć. Haruno była pewna, że jej staruszek nie w tym celu sprowadził Uchihę do ich domu. Czuła też, że sprawy biznesowe nie mają tu nic do rzeczy.

- Sakura! - męski głos wyrwał dziewczynę z zadumy.
- Itachi? Przepraszam, zamyśliłam się - odpowiedziała nieprzytomnym głosem.
- Twój ojciec cię wzywa. Chyba ma ci coś ważnego do powiedzenia - zaczął poważnie.
- Tak? Przekaż mu, że zaraz zejdę - rzuciła mimowolnie.

Kilka minut później Sakura była już w gabinecie ojca. Usiadła na rogu skórzanej sofy i czekała na to, co ciekawego powie jej staruszek.
- Ojcze, wzywałeś mnie, podobno chciałeś porozmawiać - zaczęła Sakura.
- Córciu, kilka dni temu skończyłaś siedemnaście lat. Z racji tego, że stajesz się powoli dorosłą i piękną kobietą, postanowiłem, że będziesz mogła wyprowadzić się z naszego apartamentu i studiować w Konosze - oznajmił pełen powagi biznesmen.
- Tato! Naprawdę? To wspaniale! Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy - krzyczała Sakura, podskakując na sofie z radości.
- Jednak mam pewien warunek - dodał ojciec Sakury.
- Jaki? - zapytała dziewczyna z pewną obawą.
- Będziesz musiała zagrać w pewną grę. W przeciągu miesiąca poznasz trzech przypadkowo poznanych mężczyzn. Dla nich też spotkanie ciebie będzie zbiegiem okoliczności. Nie znasz ich, ale są to osoby, które wybrałem po kilku ładnych latach poszukiwań. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego. Będziesz musiała spośród tej trójki mężczyzn wybrać swojego męża.
- Od początku byłam pewna, że coś kombinujesz - parsknęła Sakura - I myślisz, że się na to zgodzę?!
- Wiem, że od dawna marzysz o studiowaniu i życiu na własną rękę. Wybór męża będzie twoją małą zapłatą za to, co ci oferuję. W innym bądź razie będziesz musiała zostać tutaj ze mną i dalej uczyć w domu pod okiem mojej służby aż do ukończenia .
- Czyli jak się zgodzę, to będę całkowicie niezależna? - zapytała z nadzieją Sakura.
- Jedynie Itachi będzie czuwał nad twoim bezpieczeństwem do czasu aż wybierzesz swojego przyszłego męża.
- W takim razie zgadzam się - rzekła z niepewnością Sakura.
- Umowa stoi? - zapytał sucho ojciec jak na biznesmena przystało.
- Stoi - odpowiedziała.
- Jutro przeprowadzasz się razem z Itachim do mieszkania w centrum Konohy. Co dalej będziesz tam robić, zależy od ciebie. A, i o pieniądze na studia i mieszkanie się nie martw. Wszystko sfinansuję. Rozglądaj się tylko uważnie, bo w ciągu miesiąca musisz dokonać wyboru męża.
- A skąd będę wiedziała, że to właśnie mężczyźni, o których mówiłeś? - zapytała z ciekawością dziewczyna.
- Po prostu będziesz to wiedzieć, córciu.
- To nie tracę czasu i idę się pakować!

Sakura wybiegła z hukiem z gabinetu ojca. Chciała w pierwszej kolejności porozmawiać z Itachim. Przecież on musiał od początku o wszystkim wiedzieć. ''Itachi jest moim przyjacielem, dlaczego mi o niczym nie powiedział?'' pomyślała Sakura. Jednak nie umiała nigdzie go znaleźć, a potem zajęła się pakowaniem i kompletnie wyleciało jej to z głowy. Była tak podekscytowana. ''Będę mieć własne mieszkanie, będę studiować!'' krzyczała radośnie w swoich myślach, ale po chwili posmutniała - ''i będę musiała wybrać sobie męża, ciekawe jakich chłopców wybrał dla mnie mój ojciec, przecież on mnie praktycznie nie zna, to będzie totalna porażka''. Rozmyślając nad tym, Sakura szybko zasnęła obok sterty ubrań, które naszykowała do spakowania. Kilka chwil później do jej pokoju wszedł Itachi, również chciał z nią porozmawiać, ale zastał ją śpiącą. Nie chciał jej budzić. Przykrył ją tylko kocem i złożył na jej policzku słodki pocałunek.

- Dobranoc księżniczko. Jutro czeka nas ciężki dzień - powiedział szeptem Itachi, gasząc światło i zamykając za sobą po cicho drzwi.

   ***
Czytelniki! Wydaje mi się, że moje opowiadanie przypadnie wam do gustu. Mam do was również prośbę. Pomóżcie wybrać mi 3 kandydatów na męża dla Sakury. Za każdą propozycję będę bardzo wdzięczna! Pozdrawiam :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Wypadek-przypadek cz.4

Sakura ocknęła się na zimnej podłodze. Poparła się na rękach i rozejrzała dookoła. To nie był jej pokój. W rogu zauważyła jakąś postać. Wstała, po czym poczuła przeszywający ból brzucha. Zgięła się w pół. Nagle ktoś szybkim krokiem zbliżył się do niej i objął ją w pasie we właściwym momencie, bo Sakura z ledwością trzymała się na nogach.
- Iatchi? - szepnęła Sakura.
- Niestety nie. Itachi jest w szpitalu. Czekałem aż się ockniesz
- Deidara? - poznała chłopaka po głosie - Co z nim? Gdzie ja tak właściwie jestem? Dlaczego Sasuke chciał zrobić mi krzywdę?
- Jesteś w naszej kryjówce. Itachi już dawno powinien ci o tym powiedzieć. Jesteśmy grupą płatnych zabójców - nawet przed wypadkiem o tym nie wiedziałaś. Jakieś 2 lata temu Itachi  w trakcie wykonywania pewnego zlecania został złapany i skazany na karę dożywocia. Sasuke nie umiał się z tym pogodzić. Kochał swojego brata, poza nim nie miał nikogo. Wtedy szef policji - Naruto, widząc rozpacz młodego Uchihy, zaproponował mu pewien układ - uwolni Itachiego, ale Sasuke będzie mu winny przysługę. Itachi nie wiedział, że wyszedł na wolność za pomocą brata, ale wszystko było w porządku aż do dnia, w którym się poznaliście. Itachi cały swój wolny czas poświęcał już tylko tobie. Sasuke czuł się opuszczony, ale starał się z tobą zaprzyjaźnić, żeby całkowicie nie stracić kontaktu z Itachim. Sytuację pogorszył wasz wypadek. Wiesz, że wtedy zginęła pewna dziewczyna - Hinata, dziewczyna Naruto. To nie Itachi ją potrącił, tylko ty, to ty wtedy prowadziłaś samochód. Skłamał, żeby cię ochronić, ale nie wiedział, że Sasuke widział całe to zajście i od razu powiedział o tym Naruto. Itachi myślał, że wtedy Naruto będzie szukał zemsty tylko na nim a ty będziesz bezpieczna, bo oddał cię w ręce Sasuke. Od tamtej pory mieliście być parą. Wszytko gładko poszło, bo ty przecież po tym wypadku straciłaś pamięć i łatwo przyszło wmówienie ci, że to Sasuke jest twoim chłopakiem. Jednak Itachi nie sądził, że Naruto wie o wszystkim. Szef policji wykorzystał fakt, że Sasuke był mu winny przysługę. Chłopak wahał się, bo wiedział, że Naruto z pewnością zleci mu zabicie cię. Jednak gdyby Sasuke się nie zgodził i nie wykonał zadania, Itachi znów wróciłby do więzienia, a to złamałoby serce młodego Uchihy, dlatego musiał się zgodzić. Udawał przed Itachim i tobą, że mu zależy, jednak czekał tylko na moment, żeby się ciebie pozbyć.
- Haha, bardzo śmieszne Deidara, a teraz na poważnie, gdzie ja kurwa jestem i co się tu dzieje? - zapytała poddenerwowana Sakura.
- To prawda, dziecino. Kolejną rzeczą, o której muszę ci powiedzieć to to, że Itachi postrzelił Sasuke.
- Co? Przecież pamiętam ciebie i Sasuke, uderzyłeś go, a później... Nie wiem, co się stało - mówiła, starając się przypomnieć, co działo się wczorajszego wieczoru.
- Tak, miałem cię odwiedzić i przekazać ci wiadomość od Itachiego. Chciałem się upewnić, czy jesteś sama, dlatego wspiąłem się na balkon twojego mieszkania i zajrzałem przez okno i wtedy dostrzegłem nóż za plecami Sasuke. Nie zdążyłem jednak cię ochronić. Sasuke zranił cię, ale na szczęście nie było to nic groźnego, zasłabłaś tylko.
- A co z Itachim i Sasuke? - pytała niecierpliwie dziewczyna.
- Itachi wtargnął do twojego mieszkania i widząc mnie, szarpiącego się z Sasuke i ciebie leżącą na podłodze w kałuży krwi, wyciągnął pistolet i nie zawahał się skierować go w stronę swojego brata. Zranił go w ramię, po czym od razu zabrał go do szpitala, a ciebie kazał opatrzyć i ukryć gdzieś, żebyśmy do czasu powrotu Itachiego przypadkiem nie natknęli się na Naruto.
- Boże, jak okropnie on musiał się wtedy czuć. W ogóle skąd ty o tym wszystkim wiesz, Deidara?
- Jestem szpiegiem i jednocześnie przyjacielem Itachiego. On już kilka dni po wypadku coś podejrzewał i poprosił, żebym zajął się tą sprawą, ale za późno zwlekałem z wyjawieniem mu i tobie prawdy.
- Co cię powstrzymywało?
- Bałem się waszej reakcji. Wiem, do czego Itachi jest zdolny. Z pewnością znów wplątałby się w jakieś kłopoty.
- Naruto dalej będzie szukał zemsty - oznajmiła Sakura.
- Nie, już z nim rozmawiałem. Naruto obawiał się, że wyjawię wszystko policji, w konsekwencji straciłby swoją posadę i mógłby też pójść za kratki za zlecenie zabójstwa. Dlatego ustaliliśmy, że puścimy wszytko w niepamięć.
-W takim razie można powiedzieć, że wszytko się wyjaśniło i zmierza w dobrym kierunku?
- Tak, ale widzę, że ty coraz gorzej się czujesz, prawda? - zabiorę cię do szpitala, tam spotkasz się z Itachim i Sasuke. Musicie porozmawiać, a ja muszę wszystko wyjaśnić Itachiemu.
- Wypadek-przypadek, los potrafi się nami nieźle zabawić - zaśmiała się Sakura.
- Najważniejsze, że już teraz może być już tylko lepiej - dodał Deidara.
Chłopak wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do samochodu, po czym pojechali do szpitala.

Sasuke i Sakura po kilku dniach doszli do zdrowia. Przez ten czas Itachi się nimi opiekował. Po rozmowie z Deidarą rozumiał, że musi więcej uwagi poświęcać bratu. Postanowił też, że nigdy więcej nie zostawi Sakury. Szczęście najbliższych jest przecież dla niego najważniejsze. W duchu obiecał sobie również, że jego losem już nigdy nie będzie rządził przypadek (wypadek-przypadek).

Koniec

wtorek, 13 sierpnia 2013

Hinata

Cześć wam !
Wiem , że długo nie jestem na tym blogu  ale muszę się z wami pożegnać z przyczyn zdrowotnych .
Bardzo fajnie mi się tu pisało nawet miałam kilka notek do przodu ale teraz nie będę miała na to czasu . :(
A więc Żegnam ! :3

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Świat Ninja 5 (ost.)

Ladies and Gentelmens! Mystery powróciła! Rozdział krótki bo krótki- musicie mi wybaczyć. Musicie mi również wybaczyć zakończenie. Myślę, że nikt się takiego nie spodziewał- a ja w szczególności. Powiem wam w sekrecie, że został mi jeszcze dobry humor po kolonii i przelałam go po prostu :D 
Kimi- przyjmij ode mnie szczodre PRZEPRASZAM za tak późne dokończenie tej partówki. ciągnie się ona od czasów jeszcze oneta, a dokładnie (ło choroba!) od 19 MARCA ZESZŁEGO ROKU! Z moich obliczeń wynika, że jest to pawie półtora roku! Musisz mi to wybaczyć, bo nie będę mogła spać po nocach! 

A tymczasem miłego czytania :)
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
                Ramen zjedliśmy wszyscy w głuchej ciszy. Jednak kiedy sięgnęliśmy po ciastka zaczęła się żywa dyskusja. Hokage z Liderem rozmawiali o… pogodzie. Reszta obecnych nie była gorsza- każdy z Aka rozmawiał z sąsiadem z naprzeciwka, by po kilku minutach pojedyncze rozmowy przerodziły się w żywą dyskusję.
- Dzisiejszy księżyc świeci jasno niczym nocne Słońce. By ukazać nam, że świat po zmroku też jest piękny! – aby podkreślić swoją jakże poetycką wypowiedź, Dei wstał z krzesła i żywo gestukulował w strone Pana Nocy i otaczającej go przyrody.
- E tam. Nocą nie widać śmietankowych obłoczków na niebie, które przesuwają się leniwie, wygrzewając w promieniach UV słońca. – swoją opinię wyraził jeden z przybył wojowników z Konoha- leniwy Shikamaru.
- A gdzieżby tam…! – blond włosy szykował kolejne argumenty do utwierdzenia swojej teorii. Część osób przy stole popierało idee święcącego za dnia Słońca, a inni utwierdzali w założeniu, że to Pan Nocy świeci dumniej. Wymiana poglądów odnośnie tego tematu zajęła rozmówcom całą noc. I tak oto nastał świt. A wraz z nim wesołe ćwierkanie ptaków i odgłosy świata budzącego się do życia. Niestety te przyjemne dźwięki zagłuszała miła pogawędka. Tym razem jednak o trendach tego sezonu.
- Obecnie w Kiri najmodniejsze są kraciaste koszule. Nie mogąc oprzeć się ich urokowi kupiłem sobie jedną! – Rock Lee wypiął dumnie swą pierś ukazując koszulę w niebieską kratę.
- Chłopie! Wyglądasz w niej jakbyś co najmniej menela okradł! – Hidan niemal natychmiast go zripostował- Nic nie pobije trendu jaki panuje w Mgle i moich różowych gaci w supełki! – spojrzałam na niego jednocześnie z dezaprobatą  i zażenowaniem. Jednak on był nieustraszony w boju i jednym, zgrabnym ruchem podniósł swe siedlisko i pozbył się jego wierzchniego okrycia. Został w samych różowych bokserka, do których o dziwo było przyszyte setki małych materiałowych supełków!
- Niewiarygodne!
- A nie uwiera Cie to może po jajach? – Hokage liścia zapytał z pełną powagą w głosie i w mimice twarzy. Natomiast oczy wszystkich chciały powyskakiwać z orbit niczym kopnięte. Białowłosy odpowiedział równie poważnie.
- Nie uwiera. Gdyż mają tzw. podszewkę. I to nie byle jaką! Wykonaną w stu procentach z bawełny!- tu odezwał się głos Sasoriego, który jak zwykle szybko przeanalizował sytuacje i wyciągnął wnioski.
- Nie wiesz, że bawełna podrażnia skórę w miejscach intymnych? Przeważnie powoduje zaczerwienienia i swędzenie. Z czasem zaś ukazują się opuchnięcia.
- To tak jak by stawał. – Kisame krótko skomentował tę wypowiedź, a Sasori zgromił go wzrokiem.
- Oł yeah bejbe! I stosunek jest przyjemniejszy! – pozytywne myślenie spotkało się z gromkimi brawami ze strony panów i cwanymi spojrzeniami ze strony pań.  A po chwili wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.
- Panie! Panowie! – wszystkich uspokoił Lider- Zarządzam przeniesienie! Poproszę wielki koc a by nas pomieścił, umiejscowiony blisko tamtego jeziora. – wszyscy przytaknęli i podnieśli swoje szanowne a ja posłusznie wśród płatków wiśni usunęłam stół i położyłam ogromny koc blisko brzegu. Swoją drogą od kiedy to jezioro jest tak blisko?
- Wooodaaaa!- Deidara wykrzyknął jakby jej nie widział co najmniej całe życie- Ludzie do woodyy!!! – tym skromnym sposobem znaleźliśmy się w wodzie. Wszyscy chlapali się i pluskali jakby byli grupą podwórkowych przyjaciół. Nikt w tym momencie nie patrzył na to, że trwa kolizja między Aka a Konohą. Nie chcąc być gorszą, przyłączyłam się do dziecinnej zabawy.
- Inoo! Zobacz jaką ten blondyn ma klatkee!- usłyszałam dziewczyny wpatrujące się w chłopaków.
- EE tam Tem, nie znasz się. Uchiha to ma dopiero kaloryfer. – zachwyt Ino był tak wielki, że nie zauważyła jak podeszłam do niej.
- Zajęty już jest. A poza tym Ty się nie znasz. Zobacz jaką nasz Lider ma klatke. – wzrok wszystkich dziewczyn przeniósł się na Lidera i został skomentowany przeciągłym „Wooaaah”
- Wolny możee?- zapytała jedna z blondynek marzycielskim tonem.
- Tak. Zajęty. – odpowiedziała warknięciem Konan, posyłając nam pioruny z oczu.
- Trudno.- Temari tylko wzruszyła ramionami- A tymczasem, na bombę! – wszystkie skoczyłyśmy z najbliższego klifu do wody. Po godzinie pluskania w orzeźwiającej cieczy, zaczęliśmy po kolei okopywać trawę, by wysuszyć mokre ciała. Proces suszenia urozmaiciliśmy wszelakimi grami w karty. Po kolejnej godzinie przenieśliśmy się na koc. Jednak nie dane nam było dokończyć zaczętego na trawie tematu, gdyż nadpobudliwi panowie weszli w proces „Zaczynam się nudzić” i dokuczali dziewczynom. Tym sposobem zostałam wyzwana na walkę na miecze. Za owe miecze służyły nam znalezione gałęzie. Moim przeciwnikiem był sam Hokage i mój dawny przyjaciel- Naruto. Wyszczerzyliśmy się w tym samym momencie i naparliśmy na siebie, by po chwili wymachiwać gałęziami na prawo i lewo niczym dzieci. Ubaw mieliśmy przy tym nieziemski, a siły dodawał nam doping ze strony kompanów.
-Co otrzyma wygrany?- zapytałam w pewnym momencie z chytrym uśmieszkiem.
- Pięć porcji Ramen.- odpowiedział w trakcjie zderzenia się naszych mieczy.
- Nie dam rady tyle. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, jednocześnie zamachując się.
- To bukiet zebranych kwiatów.- powiedział przy kolejnym uderzeniu.
- Może być. – w tym momencie niespodziewanie go podcięłam i przystawiłam gałąź do gardła.- Czekam na bukiet. Tylko to mają być kwiatki a nie chwasty. – w akcie poddania blondyn odrzucił gałąź i uniósł dłonie. Powtórzyłam tę czynność i pomogłam mu wstać.
- Wracam za kilka minut!- zdążył tylko powiedzieć i zniknął z mojego pola widzenia. Korzystając z chwili spokoju ułożyłam się na kocy, jednak nie dane mi było się nią długo nacieszyć gdyż Uzumaki już zdążył wrócić z wielkim bukietem.
- Czcigodna! Przyjmij proszę w ramach swej wygranej ten bukiet i obiecaj mi powtórkę.- blondyn klęknął przede mną wysoko unosząc kwiaty.
- O każdej porze dnia i nocy, plebsie!- powiedziałam i przechwyciłam bukiet. Po chwili wyrzuciłam go w powietrze a delikatny wiaterek rozrzucił kwiaty po całym kocu. Naszą przyjemną chwilę zmącił delikatny szelest w pobliskich krzakach, a po chwili wyskoczyła z nich Taka z młodszym Uchiha na czele. Nie mogłam nacieszyć oczy jego niezwyczajnym wyrazem twarzy. Widać było wielkie zdziwienie, zderminowanie do walki, która powinna się właśnie odbywać, oraz szok. Bardzo ciekawa mieszanka. Do tego, to jest prawdopodobnie pierwszy i ostatni raz kiedy widzę tak wiele emocji na twarzy tego bufona.
- Co do cholery?! – z uniesioną kataną spojrzał bojaźliwie po twarzach zgromadzonych. Odpowiedzieć zdecydowałam się ja.

- Piknik deklu.  

Sad love cz 1

Niestety ja wszystko dziele na części więc to też będzie miało z 2 - 3 części . :3
I wiem , że raczej chodziło ci o to , że mam przedstawiać wydarzenia według twojej fabuły ale ja to zrobiłam po tych wydarzeniach . :D  Dedykacja dla
Kate von Age
~~~
A więc Jestem Sakura. Mam różowe włosy i zielone oczy. Mam również " męża " , który jakby to powiedzieć ma mnie w dupie. ( dop. A przepraszam za brzydkie wyrażenie ) A moje smutki utapiam w alkoholu tak wiem o czym myślicie  " to nic nie pomoże " ale jakoś mi to  pomaga. Przed ślubem byliśmy nie rozłączni kochaliśmy się bez granic. A teraz ? Śpimy oddzielnie . Ostatnio tak się pokłóciliśmy , że przeniosłam się do mojej przyjaciółki. Minęły 2 dni a ja wciąż u niej jestem. Hinata jest moją najlepszą koleżanką jest z Naruto ale on od rana do południa jest w pracy. Zawsze gdy się pokłócę z Itachim przenoszę się do niej. Zeszłam na dół a tam już była szczęśliwa parka ( czyt. Naruto i Hinata dop.A )
całowali się.
- Ej no weście - powiedziałam z obrzydzeniem
Od kiedy pogorszyło mi się z moim " mężem " brzydzę się czułościami innych .
- O mój Boże , że ty z Itachim się pokłóciliście to nie znaczy , że my nie możemy się okazywać uczuć - palnął Naruto
Zabolało mnie to ale nie okazałam tego .On miał racje sama nie wiem , dlaczego między mną a Nim ( czyt.Itachi ) się tak pogorszyło .
- Naruto - krzyknęła białooka - cicho siedź - i go uderzyła
Szkoda mi się go zrobiło bo ona ma nie złą siłę. A więc powiedziałam :
- Nic nie szkodzi on ma racje nie powinnam wam wybrzydzać , ponieważ to wasz dom i możecie robić co chcecie - powiedziałam z nutką ironi w głosie . Taa nie lubiłam się nikomu wpraszać do domu ale nie miałam wyboru
- Zrobić ci kawę ? - zapytała
- Wole wódkę - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem - ale kawa też może być .
Hinata uśmiechnęła się szeroko . Zaraziła się tym pd Naruto zapewne .
- Z rana wódke ? To za wcześnie i nie zdrowo ! - powiedział blondyn
- Kołku nigdy nie jest za wcześnie na wódkę ! - odpowiedziałam
- Ja nie jestem kołkiem ! - powiedział
- Jesteś
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Cisza !!! - krzyknęła Hinata - głowa mnie od was boli !
- Gomenasai - odpowiedzieliśmy ze skruchą
Hinata niby jest nieśmiała , lecz gdy przychodzi co do czego potrafi się wkurzyć .  Raz gdy Naruto " niechcący "wylał jej śmierdzące perfumy do toalety dostała furii
- Ja zmiatam do pracy - powiedział blondan - Pa kochanie cześć Sakurcia !
- Paa Skarbie
- Sayonara Blond !
- Hinata ja chyba też już muszę wrócić do siebie za długo siedze wam na głowie - powiedziałam smutno
- Sakura wiesz , że zawsze jesteś u nas mile widziana ale jeśli musisz to zmiataj no Itachiego
- To pa ! - powiedziałam pocałowałyśmy się w policzki
- cześć
I wyszłam zamówiłam taksówkę . Gdy przyjechała wsiadłam . Gdy w końcu byłam przed drzwiami otworzyłam je a tam byli rodzice Itachiego .
- No no kogo my tu mamy w końcu się pojawiłaś ? - zapytał teść
- Tak jak widać - odpowiedziałam ironicznie
- Ooo jaki zaszczyt wielka pani ! - dodała teściowa
Itachi tylko stał z boku i się przypatrywał co mnie strasznie zabolało . Wbiegłam do toalety trzasnełam drzwiami i je zakluczyłam . Nagle uslyszałam ciche pukanie .
- Sakura otwórz to ja Itachi rodzice już poszli - powiedział ciepłym głosem
Ostatni raz takim głosem mówił do mnie podczas ślubu .
Otworzyłam je a on wszedł i nagle mnie namiętnie pocałował . Po chwili zaczęłam oddawać pocałunki . Wziął mnie na ręce , zaniósł do sypialni .
 .Czułam na szyi jego pocałunki.Jego usta badały moją skórę, pieszcząc ją rozkosznie. Było nam tak dobrze…tak okrutnie dobrze, że nas samych to przerażało. Jakby cały świat sprowadzał się do ciepła naszych ciał, wtulonych w siebie. Czerpaliśmy z siebie siłę,która rozchodziła się po naszych sercach. Odgarnął delikatnie włosy zmojej twarzy i pogładził delikatnie kciukiem po policzku. 
- Chcesz tego ? - zapytał czule 
- Jak niczego innego ! - powiedziałam 
I reszte się domyślcie . 
________________
noo mam nadzieję , że się spodobało :3

niedziela, 11 sierpnia 2013

Indestructible feeling of two people cz.1 ( DeiHina )

Cześć to moja pierwsza jednopartówka na tym blogu ! Mam nadzieję , że się wam spodoba . :3

~~~

Leżał na swoim łóżku w swoim pokoju dowiedział się , że dzisiaj ma porwać z Sasorim no danna pewną dziewczynę więcej szczegółów miał się dowiedzieć za 30 minut od lidera . Był on blondynem o niebieskich oczach miał na imię Deidara .
Wstał spakował glinę i poszedł do gabinetu lidera .
Po drodze napotkał lalkarza i razem z nim poszedł .
Zapukał i usłyszeli głośne "Wejść ! " .
- Witaj liderze - powiedział blondyn
- Witajcie a więc przejdźmy do szczegółów macie porwać nie jaką Hinate Hyuge  potrzebujemy jej byakugana .
A więc wyruszajcie znajdziecie ją zapewne w lesie w konoha - gakure miała misje by poszukać jakiś ziół .
- Tak jest ! - powiedzieli i wyszli
- Myślisz , że chce by dołączyła do nas ? - zapytał Deidara
- Nie wiem pewnie tak - odpowiedział Sas
- Mhm
Poszli po swoje plecaki i wyruszyli . Droga minęła w 2 godziny i bez problemów .
Doszli . W pewnym momencie zobaczyli ładną dziewczynę o granatowych włosach i białych oczach co ich przekonało , że jest to ta dziewczyna .
Wyszli z lasku a ona ich zauważyła .
- Czego chcecie ? - zapytała Hinata
- A więc zabieramy  cię do Akatsuki więcej dowiesz się od lidera - powiedział Sasori
- Ale po co wam ja ? Nie chce nigdzie iść - powiedziała cicho
- A masz wybór ? - zaśmiał się Dei
Nagle pojawił się koło niej i uderzył ją w kark a ona zemdlała .
- No to idziemy ! - powiedział blondynek
- Taa ale nie musiałeś od razu tak brutalnie - odpowiedział
- Oj tam Oj tam nie poszłaby
I już się nie odzywali tylko ruszyli w dalszą drogę .
Po 2 h byli już w siedzibie i ruszyli do lidera zdać raport i oddać dziewczynę .
Zapukali usłyszeli wejść .
- Już jesteśmy misja się powiodła - powiedział czerwonowłosy
- Widzę a więc dołączył do nas również dzisiaj chłopak o imieniu Tobi a więc Deidara będziesz w drużynie z hinatą a ty sasori z Tobim
- Hai hai - odpowiedzieli
- A więc Deidara zabierz ją do waszego pokoju . - powiedział pain
- Naszego !?
- Hai od dzisiaj mieszka z tobą w pokoju jakiś problem - powiedział groźnie lider
- lie ( dop.A lie znaczy nie :D )
I wyszli z gabinetu . Deidara skierował się do swojego pokoju
_________
Dobra 1 część zakończona ! Mam nadzieję , że się spodobało aaa i wiem trochę krótko ale następna część będzie dłuższa . I jeżeli chcecie to zamawiajcie jednopartówki z chęcią napiszę ! :3

sobota, 10 sierpnia 2013

Hinata

Ohayo ! :3
Jestem Hinata będę pisała na tym blogu  jednopartówki o Naruto !
Kocham pisać jest to moja pasja dotąd nie pisałam dużo .
Najbardziej lubie pisać :
Sakura & Itachi
Sasuke & Itachi
Hinata & Naruto
Shikamaru & Temari
Neji & Ten – Ten
Minato & Kushina
Sasori & Deidara 
Ale oczywiście będę pisała również to co zamówicie z chęcią ! <3 
Mogę pisać również o was i o kimś z Naruto ale proszę się opisać . 
 Kontakt : hinatahyuugaxdx3@gmail.com
gg :  48038372
Mam nadzieję , że przyjmiecie mnie ciepło ! :*

sobota, 3 sierpnia 2013

„Don't dare to leave my side” cz. 3 - Itasaku

Po długiej przerwie prezentuję kolejną część mojej pierwszej na tej stronie partówki ;)

***

Dzisiejszy dzień był jednym z piękniejszych w tym roku. Wiele osób korzystając ze świecącego słońca i bezchmurnego nieba, wyszło na spacer lub na spotkania z przyjaciółmi. Wszechobecny śmiech i radość przepełniały okolicę, przyćmiewając wszelkie brudy tego miasta.
Wśród przewijających się w parku ludzi tylko niektórzy zauważyli drobną, różowowłosą postać, która od dłuższego czasu wpatrywała się bezmyślnie w drzewo. Haruno Sakura - bo tak nazywała się ta dziewczyna - głowiła się nad jedną z poważniejszych decyzji w swoim życiu. Od przybycia dziwnych mężczyzn w garniturach do kawiarenki, w której pracowała, minął już tydzień. Siedemnastolatka wciąż nie odpowiedziała na zostawioną jej na wizytówce wiadomość. Ze zbyt ostrożnym, a raczej ze zbyt podejrzliwym podejściem do życia, trudno było jej uwierzyć w tak nagłą i bezinteresowną chęć pomocy, którą jej zaoferowano. No bo niby dlaczego ktoś tak ważny w świecie biznesu, miałby własnoręcznie zaproponować pracę dziewczynie bez matury czy jakiegokolwiek wykształcenia, oprócz ukończonych dwóch klas liceum? Nie rozumiała tego i nie była pewna czy w ogóle chce zrozumieć. Ta sprawa była zbyt podejrzana. Jednak potrzeba zarobku i nieciekawa sytuacja finansowa, zmuszały ją do zastanowienia się nad tą niecodzienną propozycją. Gdyby tylko mogła się kogoś poradzić. Jednak nie była pewna komu w tej kwestii może zaufać. Wiedziała, że Ino kazała by jej przyjąć ofertę. Osąd Yamanaki zostałby przyćmiony wyglądem i stanem konta Uchihy, a akurat na tym Sakurze nie zależało. O ojcu nawet nie pomyślała. Wątpiła czy to gdzie pracuje w ogóle go obchodzi.
Wtedy usłyszała charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości, w swoim starym, ledwo zipiącym telefonie. Zerknęła na wyświetlacz i westchnęła cicho widząc imię pewnego upierdliwego blondyna z kreską pod oczyma.  
Sakura, co u ciebie? - brzmiała wiadomość.
I wtedy ją olśniło. Czy Deidara nie wspominał o swojej przynależności do tej super mocnej organizacji? Aka cośtam? Jako jej członek powinien posiadać informacje o takich szychach jak Uchiha. Było to wątpliwe stwierdzenie, ale tylko to pozostało Sakurze. Nie chciała zwracać na siebie uwagi blondyna, jednak jej sytuacja nie pozostawiała jej wyboru. Wciąż lekko się wahając odnalazła jego imię w kontaktach i nacisnęła zieloną słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Sakura? Coś się stało?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech.
- Deidara mam do ciebie pytanie.
- Tak? - odparł niepewnie, nie wiedząc o co może jej chodzić.
- Wiem, że to dość nagłe i niespodziewane, ale czy wiesz coś może o Uchiha Itachim?
Odpowiedziała jej ciężka cisza.
- To znaczy, że wiesz? To dość ważne, więc byłabym wdzięczna, gdybyś jednak coś powiedział.
- Sakura - zaczął cicho. - Dlaczego chcesz coś o nim wiedzieć?
- Zaproponował mi pracę - westchnęła głośno.
- Że co?! Dlaczego?! Co on sobie myśli?!
Haruno zmarszczyła brwi.
- Co masz na myśli? Znasz go?
Znowu cisza.
- Deidara na litość boską, odpowiedz! Od tego co powiesz w głównej mierze zależy, czy przyjmę jego ofertę!
- Uchiha Itachi... jest członkiem tej samej organizacji co ja.
Dziewczyna wciągnęła z sykiem powietrze.
- Tego całego A...aka...
- Akatsuki - pomógł jej. - Tak.
- Co, ale przecież...
- Przecież jest taki sławny, prawda? A jak myślałaś, kto należy do jednego z najpotężniejszych gangów w Tokio? Sami wpływowi ludzie, Sakura. - Westchnął cicho. - Musisz zachować dla siebie, wszystko co teraz usłyszałaś. Jeśli szef się dowie, że udzieliłem ci takich informacji, będzie po mnie, rozumiesz?
Kiwnęła w potwierdzeniu głową i zaraz się zreflektowała.
- Tak, oczywiście.
Przecież on cię nie widzi, idiotko - zganiła się w myślach.
- Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem, a co sądzisz, że powinnam?
- Nie znam za dobrze Uchihy, Sakura. Widział cię jak leżałaś nieprzytomna w naszej siedzibie, ale nie zauważyłem, żeby był tobą specjalnie zainteresowany, oprócz nawrzeszczenia na mnie za przyniesienie cię. Dlatego nie powiem ci, czy dobrze robisz zgadzając się na jego ofertę. O tym musisz zadecydować sama.
Skrzywiła się.
- Dziękuję za pomoc, Deidara. Obiecuję, że nikomu o tym nie powiem.
- Zawsze do usług. Uważaj na siebie.
- Jasne - rozłączyła się.
Przeczesała sobie palcami włosy. Po rozmowie z blondynem, była jeszcze bardziej rozdarta niż wcześniej. Uchiha członkiem tej przeklętej organizacji? Nie chciała wplątywać się we sprawy mafii. Nie, praca dla niego to zdecydowanie zły pomysł

~*~
Sakura zacisnęła ze złości zęby, gdy poczuła obleśną dłoń klienta na swoim pośladku. Odsunęła się szybko i uśmiechnęła sztucznie. 
- Czy życzy sobie pan coś jeszcze? - zapytała z trudem kontrolując swoją złość.
- O której kończysz zmianę, ślicznotko? - Facet zdrowo po czterdziestce odsłonił swoje pożółkłe zęby, pokazując jej coś co podobno miało być uśmiechem, a co wyglądało Sakurze na skrzywienie pod dziwnym kątem ust.
- Przepraszam bardzo, ale nie mam obowiązku, by ujawniać takie informacje.
Pokraczny uśmiech zniknął niczym za pstryknięciem palców, a na jego miejsce wstąpił wyraz gniewu. Haruno cofnęła się odruchowo o krok. Jednak klient, który na kogoś po takiej ilości wypitych trunków, zachowywał się nad wyraz sprawnie, doskoczył do niej i złapał ją mocno za ramię. Dziewczyna krzyknęła ze strachu. Po szybkiej analizie sytuacji, doszła do wniosku, że szefowa niefortunnie znajduje się poza kawiarenką, a pracujące tu dziewczyny są zbyt strachliwe, żeby jej pomóc. I wtedy, gdy jej nadzieja na ratunek całkowicie prysła, ze zdziwieniem spostrzegła, że jej ręka jest wolna, a namolny jegomość wisi kilka centymetrów nad ziemią. Z szokiem wymalowanym na  twarzy spojrzała  na Uchihę Itachiego, trzymającego pijaczynę za poły koszuli i bez trudu utrzymującego go w powietrzu. Bardziej niż jego obecność w kawiarence, zadziwił ją wyraz twarzy mężczyzny. Wściekłość jaką ujrzała przyprawiła ją o ciarki, a przecież to nie w jej kierunku była ona skierowana. Uchiha pchnął swoją ofiarę na ziemię i spojrzał na nią takim wzrokiem, że Haruno zdziwiła się, że mężczyzna jeszcze nie zwiał gdzie pieprz rośnie. Jednak wystarczyło jedno zdanie Itachiego, by bezsilny pijak uczynił to o czym myślała.
- Zobaczę cię w jej pobliżu jeszcze raz, a wierz mi, że osobiście potwierdzisz po utracie jakiej ilości krwi, człowiek zaczyna tracić zmysły - powiedział cichym lecz ostrym niczym stal głosem, prezes Uchiha Entertaiment.
Po głośnym trzasku drzwi, Haruno zauważyła, że od dłuższego czasu wstrzymuje powietrze. Wypuściła je z cichym świstem i spojrzała na swojego wybawcę.
- Dziękuję - powiedziała nieco niepewnie, nie wiedząc, jak ma się zachować w obecności tego tajemniczego mężczyzny.
- W porządku - odpowiedział niedbale. - Nie sądzisz, że w tych okolicznościach, moja propozycja to nie taki zły pomysł?
- Tak w ogóle to co tutaj robisz?
- Nie odpowiedziałaś na moje zaproszenie.
- Nie o to m chodzi! Dlaczego na Boga tak się mną interesujesz?
Spojrzał na nią zaskoczony, jakby sam nie znał odpowiedzi na to pytanie.
- Bez szczególnego powodu. Powiedzmy, że to gest dobrej woli.
- Litujesz się nade mną?
- Wyciągam pomocną dłoń. To co innego.
- Czego oczekujesz w zamian?
Uchiha uniósł jedną brew.
- Wdzięczności?
- To zbyt podejrzane - prychnęła.
- Wiesz, większość ludzi byłaby całkiem zadowolona z takiej szansy - westchnął ciężko. - Jesteś doprawdy upartą osobą.
- Na jakim stanowisku miałabym pracować? Nie mam żadnego wykształcenia.
- Z tego co widziałem jesteś całkiem pojętną osobą. Poważnie, gdzie w tych czasach znajdziesz licealistkę, która kilka razy została finalistką konkursu matematycznego?
- Sprawdziłeś mnie?
- Oczywiście, że tak. Nie zatrudniam ludzi na ślepo. Można powiedzieć, iż jestem dość przebiegłą osobą. Proponuję ci pracę, zanim konkurencja w ogóle dowie się o twoim potencjale.
- Jednak nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Na jakim stanowisku miałabym pracować?
- Czy ja wiem? Na początek coś łatwego. Jakaś papierkowa robota na pół etatu. Tak żebyś dawała sobie radę ze szkołą. Co o tym sądzisz?
Zagryzła w zamyśleniu wargę.
- Musiałabym się nad tym zastanowić...
- W porządku. Dam ci tydzień na zastanowienie. Zadzwoń do mnie. - Wyjął z kieszeni notes i pióro, po czym kilkoma szybkimi ruchami coś zapisał. - To mój prywatny numer. Byłbym wdzięczny za, gdybyś nikomu go nie dawała. - Wyrwał kartkę z notesu i złożył ją w pół.
Sakura schowała papier do kieszeni, wyczuwając zbliżający się natłok myśli.

~*~

Dziewczyna otworzyła furtkę do swojego domu, z dziwnym wrażeniem, że coś jest nie tak. Podeszła do drzwi i z szokiem zauważyła, iż są one otwarte. Ojciec był w pracy. Tego była pewna. Więc kto? Włamywacz?
Z głośno bijącym sercem uchyliła drzwi i zajrzała do środka. Uniosła brew widząc, że większość mebli pokryta jest żółtymi nalepkami. Podeszła bliżej i zacisnęła zęby widząc napis:
Tokijska agencja komornicza.
Zamknęła oczy żeby się uspokoić. Ojciec znów nie zapłacił rachunków.
Nie miała wyboru. Wyciągnęła złożoną na pół kartkę i wykręciła numer. Nie miała już dumy, która powstrzymała by ją przed tym czynem. Nie miała już praktycznie domu, więc to było jedyne co jej pozostało.
- Uchiha Itachi przy telefonie.

***

Ba ba bum. Koniec ;) Wiem, zawsze kończę w takim momencie ^^
Jakoś lekko mi się pisało tą część. Chyba trochę zbyt lekko, więc są przewidziane zawarte w niej błędy.
Niedługo powinnam dodać inne z partówek.
Do usłyszenia  (〜 ̄▽ ̄)〜

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)