niedziela, 23 czerwca 2013

"I'm not your doll" cz.1 - Sasosaku

Zamówienie Yuki-Chan ;))

***



Każdy dzień w Liceum Konoha był na swój sposób ekscytujący i interesujący. Być może była to zasługa jedynych w swoim rodzaju nauczycieli, a może uzdolnionych i popularnych nawet poza szkołą uczniów. Atmosfera zawsze była luźna i sprawiała, że wszyscy chętnie przychodzili do szkoły. Chociażby po to by powzdychać do ludzi z elitarnych klas, oznaczonych literą A. Można się tam było dostać tylko na dwa sposoby. Mając bardzo bogatych i wpływowych rodziców lub osiągając najlepsze wyniki w nauce. Haruno Sakura była naprawdę zirytowana oferowanym przez szkołę systemem. Gdy po raz pierwszy dowiedziała się o tym od swojej najlepszej przyjaciółki Yamanaki Ino, długowłosej blondynki o niebieskich oczach, ze złości złamała ołówek, którym wypełniała podanie do Konoha. Ino była w jej wieku, a Sakura miała dołączyć do jej szkoły dopiero od drugiej klasy, a na dodatek w drugim semestrze. Było to spowodowane wieloma przeprowadzkami, związanymi z pracą jej ojca. 
- Nic na to nie poradzisz Sakura. System mimo wszystko jest bardzo podobny do tego z innych szkół. Uczniowie są dzieleni według swoich umiejętności w klasach od A do F. Po za tym, przecież z twoimi wynikami na pewno zostaniesz przydzielona do A.
- Co nie zmienia faktu, że to frustrujące! Pracowałam naprawdę ciężko, żeby osiągnąć takie wyniki, a będę w klasie z totalnym idiotą, tylko dlatego, że jego tatuś ma dużo kasy! - wykrzyknęła oburzona Sakura.
Ino westchnęła głęboko i spojrzała na nią z pobłarzaniem.
- Tokio rządzi się swoimi prawami. Tutaj władzę mają ci, który mają pieniądze, pani doktor.
Haruno zachmurzyła się.
- Przestań mnie tak nazywać. Dobrze wiesz, że to nie możliwe żebym poszła na medycynę. To za drogie. - Zarumieniła się mocno.
- Sakura! Po raz kolejny ci przypominam. To jest Tokio, a nie jedna z tych małych mieścin w których mieszkałaś. Tutaj zarabiasz dużo nawet jeśli pracujesz tylko na pół etatu. Po prostu zbieraj pieniądze! A teraz dokończ pisać to podanie!

~*~

Sakura przekroczyła szkolną bramę, z niezdrową świadomością, że jest obserwowana. Nerwowo przeczesała palcami swoje różowe włosy, wiedząc, że to one są powodem zainteresowania uczniów Liceum Konoha. Jej rodzice powiadomili dyrekcję o jej sytuacji. Albowiem jest wściekle różowe włosy były jak najbardziej naturalne, a ona nic nie mogła poradzić na swoje europejskie korzenie. Z ulgą spostrzegła, że w jej kierunku biegnie Ino. Uśmiechnęła się do blondynki na powitanie.
- Sakura! Gratuluję przyjęcia do klasy drugiej A! - wykrzyknęła, a Sakura zganiła ją wzrokiem, widząc, iż jeszcze więcej ciekawskich spojrzeń zwróciło się w ich kierunku. 
- Lepiej chodźmy już do szkoły. - Pociągnęła ją za rękę.
W głębi duszy Sakura była naprawdę szczęśliwa, że udało jej się dostać do tak elitarnej klasy. Z drugiej strony smuciło ją to, iż nie będzie uczęszczać na lekcje razem z Ino, która chodziła do drugiej B. Przeniosła się do szkoły w najgorszym możliwym momencie. Wszyscy zapewne podzielili się już w grupki znajomych i trudno będzie jej się z kimś zaprzyjaźnic. Zwłaszcza gdy zobaczą kolor jej włosów.
Sakura pokierowana przez Ino, weszła do swojej klasy i stanęła koło tablicy, czekając na nauczyciela. 
- Spójrz na jej włosy. - Usłyszała szept jednej z dziewczyn, które weszły do klasy. Haruno postanowiła zapamiętać jej twarz na przyszłość. Wyprostowała się dumnie, nie zwracając uwagi na złośliwe komentarze.
- Niesamowite! Masz naprawdę genialne włosy, dattebayo! - Tuż przed Sakurą wyrósł blondyn o wściekle niebieskich oczach i zdecydowanie zbyt optymistycznym podejściu do życia. 
- Rusz się młotku!
Brunet, który wszedł do klasy po nim, wyraźnie wyróżniał się z tłumu. Jasna cera, mocno zarysowana szczęka i pełne usta przyprawiły by nie jedną dziewczynę o zawrót głowy. Lecz tym na co Sakura zwróciła największą uwagę były jego oczy. Czarne, chłodne i magnetyczne oczy, które teraz były skierowane w jej kierunku.
- Kim jesteś? - zapytał tak opryskliwym głosem, że wszystkie wyobrażenia Haruno o pięknym księciu z bajki, prysnęły niczym bańska mydlana. Już otwierała usta by odpowiedzieć mu w równie niegrzeczny sposób, lecz w tej samej chwili do klasy wszedł nauczyciel, nakazując wszystkim powrót do ławek. Sakura podała mu kartkę, którą otrzymała od dyrektorki szkoły, Tsunade, blondynki wyraźnie potrzebującej terapii na alkoholizm.
- Moi drodzy chciałbym wam przedstawić nową koleżankę. Z tego co widzę przyjechała do nas z Kamakury. Proszę powiedz o sobie parę słów.
Sakura pokłoniła się szybko.
- Miło mi was poznać. Nazywam się Haruno Sakura.
Nauczyciel westchnął cicho na jej krótkie powitanie, po czym wskazał na puste miejsce obok brunetki o niespotykanych białych oczach.
- Usiądź koło Hinaty.
Sakura kiwnęła głową i usiadła tam gdzie jej kazano, zastanawiając się czy dziewczyna nosi soczewki.
Brunetka odwróciła się w jej stronę, rumieniąc się soczyście i spojrzała na nią nieśmiało.
- Jestem Hyuuga Hinata, miło mi cię poznać - szepnęła.
- Haruno Sakura, miło mi.
Jak się później okazało oczy Hinaty były naturalne, ale jak dziewczyna o różowych włosach mogła się temu dziwić.
Przez resztę lekcji Sakura zastanawiała się nad jedną rzeczą. Mianowicie, co na Boga oznacza słowo dattebayo? 
Postanowiła sprawdzić to później w internecie.


~*~

Sakura delektując się dzwonkiem obwieszczającym przerwę na lunch, spojrzała na wyciągającą złożone z czterech warstw bento, Hinatę. Zagryzła wargę wiedząc jaka będzie reakcja klasy, gdy wyjmie swoją kanapkę z szynką i serem. Jednak wybawienie szybko nadeszło. Ino wpadła do klasy i szybkim krokiem podeszła do jej ławki.
- Sakura chodź, znam fajne miejsce, gdzie możemy zjeść lunch.
Różowowłosa uśmiechnęła się szeroko, po czym spojrzała na Hinatę.
- Idziesz z nami?
Ta spojrzała na nią niepewnie.
- Nie chce przeszkadzać.
- Daj spokój! - wykrzyknęła Ino. - Im więcej tym weselej!

~*~

Sakura wracała do klasy w zdecydowanie lepszym humorze. Cieszyła się, że udało jej się zaprzyjaźnić z Hinatą i żałowała teraz, iż brunetka z jakiś nieznanych jej powodów musiała wrócić do domu. Uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy poczuła jak wpada w coś twardego, po czym ląduje na podłogę. Błogosławiła swoją przezorność, bo gdyby nie założone pod spódnicę spodenki, wszyscy na korytarzu mieliby przyjemność oglądania jej fioletowych majtek w żabki. 
- Przepraszam, zagapiłam się - jęknęła, rozcierając łokieć, którym boleśnie uderzyła w podłogę.
- Uważaj jak chodzisz - syknął powód jej upadku.
Przed Sakurą stał wyraźnie zdenerwowany rudy chłopak o brązowych oczach. Jego zimne spojrzenie działało na nią hipnotyzująco, przyprawiając ją o dreszcze. 
Podniosła się szybko z niepasującej do damy pozycji i spojrzała na niego wyzywająco.
- Przecież przeprosiłam - warknęła.
Nie obchodziła ją jego groźna postawa czy lodowate spojrzenie. Koleś wyraźnie miał zbyt duże mniemanie o sobie.
Dziewczyna ze zdziwieniem zauważyła zmianę w jego wyrazie twarzy. Chłopak uniósł jedną brew i spojrzał na nią z zainteresowaniem. Wytrzymała spojrzenie nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.
- Sasori-senpai!
Blondyn o niebieskich oczach, podkreślonych czarną kredką i włosach dorównujących w długości fryzurze Ino, stanął pomiędzy nimi, uśmiechając się szeroko. Sakura rozpoznała w nim swojego kolegę z klasy, Deidarę, którego uznała za całkiem słodkiego. Lecz stracił u niej punkty za makijaż, którego na twarzy miał więcej niż ona sama.
- Wiesz co? Wiesz co? Pamiętasz tę dziewczynę...
- Nie interesują mnie twoje miłosne podboje, Deidara - warknął Sasori.
Sakura wykorzystując zamieszanie, wymknęła się i pobiegła w stronę swojej klasy, nie wiedząc, że jest odprowadzana wzrokiem przez pewnego zaintrygowanego rudzielca.

***

Nie wiem czy to się robi moim zwyczajem, ale w moich partówkach w cz. 1 jest albo mało głównego bohatera albo nie ma go wcale...

Do usłyszenia (〜 ̄▽ ̄)〜

sobota, 22 czerwca 2013

Senne Marzenia ( ItaSasu )

Dotykałem każdy centymetr tego cudownego, delikatnego ciała. Całowałem każdy skryty zakamarek, lizałem nawilżoną balsamem skórę pragnąc jedynie znaleźć się we wnętrzu tej wspaniałej istoty jakim jest mój brat. Nie wiem co spowodowało we mnie takie pożądanie względem jego osoby ale pewne było że odwzajemniał te uczucia. Wygiął swe ciało w łuk gdy chwyciłem jego członka i wsadziłem sobie w usta, krzyknął kiedy jego nasienie dostało się do mojego gardła, ale prawdziwy moment tej ekstazy dopiero nadchodził. Nakazałem mu by się odwrócił do mnie tyłem, nie musiałem się stymulować byłem już nadzwyczaj podniecony, bez zbędnego uprzedzenia wepchnąłem swego członka w jego odbyt i rozkoszowałem się ciasnotą oraz gorącem jakie panowało w jego wnętrzu... Kilka wolnych ruchów i był rozluźniony, nie czuł bólu tylko przyjemność.

- Itachi....

Czułem że zbliża się ten moment gdy swoje dłonie wepchnął między nasze uda i bawił się moimi jądrami...

- Itachi!

Otworzyłem oczy spoglądając na wściekłego Sasuke. Wczoraj nieźle zabalowaliśmy i podrywałem jego dziewczynę co bardzo dobrze pamiętam, tylko co było dalej?

Nie rozumiałem co do mnie mówi, ale gdy spojrzałem w bok zdębiałem. Obok mnie spała naga Sakura, czyżby tej nocy doszło do zdrady mojego brata przez nas oboje? To nie możliwe, przecież są ze sobą już 1.5 roku i tak nagle przespałaby się ze mną?

- Itachi do cholery przespałeś się z moją dziewczyną!!!

Jego krzyki nie pozwalały mi na logiczne myślenie a tak bardzo starałem się dojść do wczorajszej nocy. Czyżbym na prawdę był takim bydlakiem żeby odbić bratu jego laskę? W dodatku jeszcze ten sen. Wszystko było jakby w trójwymiarze bez odpowiednich okularów, dziwne i niewytłumaczalne.

- Sasuke zaczekaj, ja nic nie pamiętam.

Dotknąłem dłonią nagiego ramienia Sakury by ją obudzić, jednak poczułem silne uderzenie w twarz, spojrzałem na brata który okrywając jej ciało moją kołdrą wziął ją na ręcę.

- Nie waż się jej dotykać!

- Skoro cię zdradziła to dlaczego nadal się o nią troszczysz?

- Dowiem się wszystkiego od niej, jeszcze nie powiedziałem że z nią zrywam.

Wyszedł głośno trzaskając drzwiami a ja nadal starałem się powrócić wspomnieniami do tego co się wczoraj zdarzyło, na marne.
Ciągle jednak mój sen nie dawał mi spokoju, gdy tylko o nim pomyślałem moja męskość natychmiast prężniała, czyżby mój rodzony, młodszy braciszek aż tak bardzo mnie pociągał? Nigdy wcześniej nie odczuwałem potrzeby sexu z mężczyzną, w dodatku z własnej rodziny, ale teraz? To było dziwne.

Tydzień później dowiedziałem się że Sasuke rozstał się z Sakurą, ona też nic nie pamiętała i nie potrafiła mu wyjaśnić dlaczego naga znalazła się w moim łóżku. Od chwili gdy się rozstali mój brat nie był sobą, często wracał do domu pijany i strasznie się awanturował.

Któregoś dnia  postanowił zorganizować imprezę w domu, obawiałem się tego jednak sen o stosunku z bratem ciągle się powtarzał, którejś nocy nawet przeżyłem orgazm co spowodowało kąpiel o 3 nad ranem. 

Zacząłem się nawet łapać na tym że widok Sasuke w samych bokserkach przyprawia mnie o wzwód. Jednak wszystko minęło gdy impreza się zaczęła.
Wszyscy bawili się w najlepsze nawet Sakura się pojawiła, ja jednak postanowiłem nie przejmować się niczym chciałem jedynie się upić tak by paść na podłogę.

- Itachi wszystko w porządku?

Po kilku godzinach trwającej zabawy ja poczułem się słaby. Dziwne to było bo zawsze alkohol wypijam litrami i jest dobrze, teraz jednak czułem się okropnie.

- Zaprowadzę cię do sypialni.

Sypialnia, to słowo sprawiło że znów poczułem pożądanie i tym razem zamierzałem wykorzystać okazję. Weszliśmy na górę Sasuke pomógł mi położyć się na łóżku i powoli mnie rozbierał, mój przyjaciel stał na baczność a ja przyglądałem się każdemu z jego ruchów, w jakimś sensie mnie to podniecało.

- Dobra możesz spać, zostawię cię w bokserkach.

Chciał wyjść, ale zerwałem się przed nim z łóżka i podszedłem do drzwi zakluczając zamek. Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem i jakby nieco przestraszonym.

- Itachi co ty....

Nie pozwoliłem mu skończyć zdania, wpiłem się w jego usta swoimi natychmiast łącząc nasze języki i dzieląc się śliną. Wiedziałem że jest pijany i w pewnym sensie chciałem to wykorzystać, nie zawiodłem się. Mój młodszy braciszek nie był jednak taki niewinny jak się spodziewałem, natychmiast przy pocałunku swoją dłoń wsunął w moje bokserki chwytając mojego sztywnego członka w swoją dłoń i stymulując go jeszcze bardziej. 

Nie czekałem na nic więcej, rzuciłem go na łóżko ściągając mu przy tym koszulkę i całowałem jego klatkę piersiową czasem zasysając jego sztywne sutki. Jęknął głośno gdy nadgryzłem jednego z nich i wsunął mi ręce we włosy z siłą starając się bym zjechał niżej. Nie sprzeciwiłem się i po chwili miałem w ustach jego kamienne przyrodzenie gdy zsunąłem spodnie z bokserkami. 

Starałem się dać mu największą rozkosz, pochłaniałem jego członka w całości szybkimi ruchami przez co jego spełnienie nadeszło wcześniej niż się spodziewałem. W ustach wytrysnął mi swoimi sokami które połknąłem, o dziwo doznałem przy tym niespodziewanej satysfakcji, ale teraz koniec nad myśleniem, ja muszę też tego doznać,

- Sasuke obróć się i wypnij.


- Ale...

- Spokojnie, zrobię to delikatnie.

Wykonał moje polecenie, po chwili widziałem otwór który miał zaprowadzić mnie do nieba. Naśliniłem swoje palce i powoli wprowadziłem jeden z nich do środka nawilżając drogę do popisu mojemu przyrodzeniu. Znów naplułem tym razem na dwa palce i wsadziłem je do wnętrza brata, jęknął z bólu ale nie przestałem. Pobawiłem się jeszcze chwilę po czym nakierowałem mojego członka w odpowiednie miejsce i powoli wdzierałem się w jego ciało.

- Itachi....

- Rozluźnij się braciszku.

Powolnymi ruchami rozszerzałem jego ścisłe zwieracze aż w końcu wszedłem w niego cały, krzyknął z bólu gdyż przez to podniecenie jednym nagłym ruchem wdarłem się cały do jego wnętrza.

- Ciiii....zaraz będzie lepiej.

- To boli.

- Cierpliwości, za chwilę przestanie.

Poruszałem się wolno i regularnie tak by się przyzwyczaił do części mojego ciała która znajdowała się w nim. Nawet nie wiem ile czasu minęło kiedy usłyszałem głos brata.

- Itachi szybciej!

Zrobiłem co kazał, na to czekałem. Z każdym ruchem moje biodra obijały się o jego pośladki, ten widok jeszcze bardziej mnie podniecał, znów przyspieszyłem zagłębiając się w jego wnętrzu po sam koniec. Dłoniom przejechałem po jego spoconych plecach, to uczucie było lepsze niż we śnie, to było realne.

- Itachi, nie wytrzymam!

-Jeszcze chwilę Sasuke, daj mi kilka sekund.

Dokładnie tak jak powiedziałem, wyciągnąłem członka z jego wnętrza i wytrysnąłem na jego plecy, orgazm był tak mocny że nie utrzymałem się na kolanach i upadłem do tyłu ciężko dysząc. Sasuke nie zmieniał pozycji, nadal był wypięty i choć wiedziałem że teraz odpoczywa zrobiłem kolejny ruch, ponownie wszedłem w niego bez zbędnej delikatności.

- Nie, Itachi!!

Nie słuchałem jego krzyków, brnąłem na przód ponownie by po chwili usłyszeć jego jęki rozkoszy. To było jak trans, chwyciłem jego łydki i obróciłem przodem do siebie zakładając nogi brata na pagony, poruszałem się szybko i ostro  patrząc w jego oczy. Wygiąłem się do tyłu kiedy czułem zbliżający się koniec, jednak Sasuke mi to uniemożliwił, łapiąc za moje rozpuszczone włosy przyciągnął moje usta do swoich dzieląc się namiętnym pocałunkiem, nie odmówiłem i już po chwili całowałem jego szyję zasysając się w niektórych miejscach z pożądania. Nie przestawałem jednak pracować biodrami a przez jego dodatkowe pieszczoty zapomniałem się i wytrysnąłem w jego wnętrzu ogłaszając to głośnym jękiem spełnienia. 

Sasuke spoglądał na mnie tymi czarnymi oczyma które teraz były zamglone od stosunku którego przed chwilą oboje doświadczyliśmy. Wyszedłem z niego pozwalając na to by moje soki spłynęły po jego udach, oboje byliśmy zmęczeni i pijani jednak na pewno to będziemy jutro pamiętać.

Uśmiechnąłem się sam do siebie gdyż spełniłem marzenie senne, wtuliłem się w plecy brata kładąc dłoń na jego biodrze. To była najwspanialsza noc w moim życiu.

Kiedy rano otworzyłem oczy nadal czując spełnienie wczorajszej nocy, ujrzałem twarz Sasuke który stał obok drzwi rozglądając się na boki. najwyraźniej dopiero teraz do niego dotarło to co się wczoraj zdarzyło.

- Sasuke...

- Nigdy nikomu tego nie mów.

Wyszedł zawstydzony z mojej sypialni, ja jednak nadal czułem ten dreszcz podniecenia i wiedziałem że prędzej czy później ponownie zasmakuje w moim bracie, choćbym miał to zrobić siłą nic mnie nie zatrzyma.




Witam. To moja pierwsza partówka Yaoi, nie wiem czy wyszła mi dobrze ale liczę na wasze zrozumienie w razie w ^.^
W każdym razie mam nadzieję że się spodoba:)
Pozdrawiam serdzecznie i czekam na wasze komcie.
(Jak zawsze sorki za błędy ):)

czwartek, 20 czerwca 2013

„Don't dare to leave my side” cz.1 - Itasaku

Witam wszystkich, swoją karierę na tym blogu rozpoczynam od zamówienia Kimi-san, wielkiej fanki Itasaku ;))
Ostrzeżenia: Hentai, gwałt, przekleństwa
Pierwszą część „Don't dare to leave my side" czas zacząć!

***

Samotna dziewczyna przemierzała ciemne ulice Tokio, z całej siły próbując powstrzymać cisnące jej się do oczu łzy. Drgnęła, gdy latarnia obok której przechodziła zgasła, po czym rozejrzała się nerwowo na boki. Zagarnęła za ucho znienawidzone przez siebie, sięgające do pasa różowe włosy i zacisnęła ze złości zęby, przypominając sobie, dlaczego miały one właśnie taki kolor. Nigdy nie przemalowała by się na tak ekstrawagancki kolor. Zrobiła to, żeby zwrócić JEGO uwagę. Ale nawet to posunięcie nie zadziałało. Tak jak zawsze wrócił późno, mruknął pod nosem jakieś słowa powitania i poszedł spać. Jak na litość boską można nie zauważyć czegoś takiego?! Jedynym efektem zmiany fryzury, było wezwanie do dyrektora wraz z rodzicem. Oczywiście rodzic się nie stawił.
Teraz szła w bliżej nieokreślonym kierunku, przeklinając swojego głupiego ojca i samą siebie, za nie wzięcie czegoś cieplejszego do ubrania. Potarła swoje ramiona, próbując chociaż trochę się rozgrzać, gdy usłyszała kroki za swoimi plecami. Jej całe ciało spięło się, a dziewczyna ze zgrozą spojrzała przez ramię. Grupa mężczyn, na oko  trzydzieści lat, zmierzała w jej kierunku.
- Hej laleczko, zgubiłaś się?! - krzyknął jeden z nich.
Dziewczyna wystrzeliła przed siebie, z przerażeniem odkrywając jak wielką idiotką była. Dlaczego musiała urządzić sobie spacer o drugiej w nocy?! 
Mimo, że biegła z całych sił, słyszała coraz bardziej zbliżające się głosy.
- Zaczekaj!
- Może się trochę zabawimy?!
Skręciła w lewo, chcąc zgubić prześladowców i zaraz pożałowała swojej decyzji, widząc przed sobą wysoką ścianę, na którą nie sposób było się wdrapać.
Ślepy zaułek.
- No w końcu cie złapaliśmy - wydyszał brunet, podpierając się o kolana i patrząc na nią pożądliwie.
- Chodź z nami maleńka. Po co masz sama łazić po ulicach, skoro możesz iść z nami i nieźle się zabawić?
- Nigdzie nie łaziłam. Wracałam do domu - odpowiedziała drżącym głosem. - Moi rodzice będą się martwić.
- Och doprawdy? To na pewno masz bardzo kochających rodziców, skoro pozwalają ci chodzić samej o tej porze.
Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę, rozpaczliwie szukając wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji. Za swoimi plecami miała mur, a przed sobą sześciu mężczyzn, którzy sądząc po ich minach, nie mieli dobrych zamiaów. Jeden z nich podszedł do niej i złapał ją mocno za ramię. Rozszerzyła oczy ze zdziwienia, z całej siły próbując się wyrwać, lecz z marnymi skutkami. Spójrzmy prawdzie w oczy, co mogła zrobić siedemnastoletnia dziewczyna przeciwko szóstce dorosłych mężczyzn?
- Błagam zrobię co tylko chcecie, tylko nie krzywdźcie mnie - wyjęczała.
- Nie mamy wątpliwości, że zrobisz wszystko co chcemy laleczko - wycharczał jej do ucha, trzymający ją za ramię blondyn, sprawiając, że po plecach przeszły ją ciarki.
- Nie możecie.
- My nie możemy? - uniósł brwi. - My możemy wszystko. Jesteśmy The blue!
Uderzył ją mocno w twarz, sprawiając, że jej oczy zaszły mgłą. Upadła na ziemię i złapała się za krwisto czerwony policzek, czując metaliczny posmak w ustach. Dopiero teraz, gdy ponownie zaczęła myśleć racjonalnie dotarła do niej groza sytuacji.
Zostanę zgwałcona.
Jej ręce i nogi zostały unieruchomione w żelaznym uścisku. Szarpnęła się, próbując się uwolnić, co tylko zaowocowało wzmocnieniem uścisku i kolejnym uderzeniem w twarz.
- Naprawdę uważasz, że uda ci się uciec?
Nawet nie przeszło jej to przez myśl. Wiedziała, że jest na straconej pozycji, co wcale nie oznaczało, iż tak po prostu pozwoli na co chcą zrobić. 
Ktoś przesunął w bok jej przyciśniętą do ziemi głowę. Dziewczyna wciągnęła ze strachu powietrze, gdy zobaczyła, że osoba przed nią rozpina spodnie. Zaraz później koło jej twarzy znalazł się obrzydliwie owłosiony penis, a jego właściciel przycisnął go do jej ust wyraźnie i jasno dając jej do zrozumienia na co ma ochotę. Zalał ją zimny pot, a w ustach poczuła kwaśny smak zbierających jej się w gardle wymiocin. Chciała odsunąć głowę, ale zaraz potem poczuła na skroni, zimną stal pistoletu. Krzyknęła ze strachu, popełniając błąd. Z obrzydzeniem poczuła w swoich ustach gorącego członka swojego prześladowcy. W pierwszym odruchu chciała go ugryźć, ale mężczyzna mocniej przycisnął spluwę do jej głowy i warknął:
- Tylko spróbuj.
Po jej policzkach popłynęły łzy upokorzenia, a ona sama zaczęła poruszać głową, po raz pierwszy uprawiając oralny stosunek.
Inny z mężczyzn szarpnął jej białą koszulę. Dziewczyna usłyszała uderzające o ziemię guziki, które odbijały się echem wśród nocnej ciszy. Jej podkoszulek i stanik zostały przecięte nożem, uwalniając jej kształtne piersi. Dziewczyna zapłakała cicho, gdy jeden z mężczyzn przycisnął usta do jej sutka. Jednak na tym się nie skończyło. Jej spodnie i majtki wylądowały kilka metrów od nich, a jej nogi zostały szeroko rozłożone. Zaczęła się szarpać, gdy poczuła męskość mężczyzny przygotowującą się do wejścia w nią. Reszta z gwałcicieli przytrzymała ją mocniej, śmiejąc się obleśnie. 
- Dalej Ryuji, zrób to! - wykrzyknął jeden z nich.
Mężczyzna, zwany Ryujim pchnął mocno, powodując, że dziewczyna krzyknęła głośno, czując rozrywający ból.
- Dziewica - powiedział z lubością. - Od da... - Jego słowa zostały zagłuszone przez przeraźliwy wrzask jednego z jego towarzyszy.
Wszyscy z przerażeniem patrzyli na coraz bardziej zaciskające się na członku ich przyjaciela, zęby dziewczyny.
Różowowłosa została kopnięta w brzuch, a przed jej oczami pojawiły się ciemne plamy. Zaraz potem jej głowa bezwiednie upadła na ziemię.
- Ta dziwka! - wykrzyknął poszkodowany i odbezpieczył broń, mierząc w głowę nieprzytomnej dziewczyny.
- Co tu się dzieje?! - Mężczyźni odwrócili się, słysząc za sobą głos.
Przed nimi stał blondwłosy chłopak, z długą grzywką, przysłaniającą pół twarzy. Posiadał wściekle niebieskie oczy, podkreślone czarną kredką, które w tej chwili rzucały błyskawicami. Ktoś widzący go po raz pierwszy mógłby uznać go za dziewczynę, ale zebrana tutaj szóstka, nigdy nie odważyłaby się na wypowiedzenie takich słów. Dlatego, że to był...
- Deidara - szepnął z przerażeniem Ryuji.
- Zadałem wam pytanie - syknął Deidara i dopiero wtedy jego wzrok padł na nieprzytomną różowowłosą dziewczynę. Jego oczy zwężyły się w małe szparki. - Jak śmiecie robić coś takiego na terytorium Akatsuki? Kiedy szef się o tym dowie, nic z was nie zostanie!
Akatsuki było najpotężniejszym gangiem w Tokio. Ich wpływy były rozciągnięte na całą Japonię, a ich członkowie niesamowici potężni. Każdy kto był coś trochę zamieszany w życie gangsterskie, wiedział, że nie można im podpadać. Taki mały gang jak The blue był niczym w porównaniu do Akatsuki i szósta trzęsących się ze strachu mężczyzn, dobrze o tym wiedziała. Dlatego pozapinali spodnie i rzucili się do ucieczki. Zrobił to nawet ten z krwawiącym członkiem, ponieważ wiedział, że jeśli tego nie zrobi, straci coś więcej niż przyrodzenie.
Deidara podszedł do nagiej i zakrwawionej nastolatki, zdejmując po drodze kurtkę. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy rozpoznał w niej Haruno Sakurę, dziewczynę chodzącą do jego szkoły. Zakrył jej ciało, po czym przyłożył palce do jej szyi, by sprawdzić puls.
~*~
- Co ty sobie myślałeś?
- A co innego miałem zrobić, zostawić ją?
Haruno Sakura wybudziła się ze snu, słysząc kłócące się głosy. Podniosła się gwałtownie, widząc nieznane miejsce i zaraz pożałowała swojej decyzji. Rozdzierający ból przeszył jej głowę, powalając ją z powrotem na poduszki. W jej umyśle pojawiły się wspomnienia z ostatniego incydentu. Dziewczyna złapała się za usta i pobiegła w stronę uchylonych drzwi, modląc się aby była do łazienka. Z trudem dobiegając do muszli klozetowej, zwymiotowała, czując ogarniające ją obrzydzenie. Gdy dysząc ciężko uznała, że jej żołądek jest już kompletnie pusty, podniosła się i podeszła do umywalki. Przepłukała usta wodą i widząc znajdującą się tam pastę do zębów i szczoteczkę, z zaciętością zaczęła szorować zęby. Musiała pozbyć się tego smaku. Musiała pozbyć się tego uczucia. Miała ochotę zedrzeć z siebie skórę, by tylko nie czuć tego brudu.
- Przestań! - usłyszała okrzyk za swoimi plecami.
Blondwłosy chłopak podbiegł do niej i wyrwał jej szczoteczkę. Dopiero wtedy Sakura zauważyła obficie cieknącą z jej dziąseł krew, które poraniła brutalnie myjąc zęby.
Całe jej ciało przeszły dreszcze i niechybnie zaliczyłaby spotkanie pierwszego stopnia z płytkami, gdyby nie silne ramiona blondyna, które  oplotły ją w talii. Chciała się wyrwać. Chciała go uderzyć. Byle tylko nikt jej nie dotykał. Lecz była zbyt słaba, więc musiała pozwolić mu wziąć się na ręce i zanieśc z powrotem do łóżka. Dopiero wtedy, gdy jej myśli odrobinę się oczyściły, zorientowała się kim jest ten tajemniczy chłopak. Kojarzyła go ze szkoły. Dzięki swojemu wyglądowi i niezłej sumce na koncie był bardzo popularny wśród dziewczyn.
- Deidara, tak?
Niebieskooki uśmiechnął się rozbrajająco.
- Więc znasz moje imię?
- Gdzie ja jestem? - zapytała już bardziej oschłym głosem.
- Nie musisz się martwić, nikt cie nie skrzywdzi. Jesteś w siedzibie Akatsuki .
Akatsuki? Co to takiego? Dlaczego tu jestem?
- Znalazłem cię na drodze, po tym jak... no wiesz po czym - odpowiedział, a dziewczyna poczuła gulę w gardle. - Przyniosłem cię tutaj, ale jak już powiedziałem, nie musisz się martwić. Możesz tutaj zostać do czasu, aż poczujesz się lepiej. 
Sakura kiwnęła głową, spoglądając na niego nieufnie.
- Muszę zadzwonić do taty.
Blondyn sięgnął do kieszeni i podał jej swój telefon. Sakura wykręciła numer i po chwili poczuła wypływające jej na twarz rumieńce.
- Nie odbiera? W takim razie proponuję, żebyś położyła się spać. Później ktoś przyniesie ci jedzenie.
Kiwnęła ponownie głową, tym razem z wdzięcznością. Następnie wtuliła głowę w poduszkę, wiedząc, że nie ma możliwości by zasnęła.

***

I jest pierwsza część ;)) Niby miało być itasaku, ale tak się złożyło, że nie ma nawet Itachiego...
Ale spokojnie, mogę zagwarantować, że będzie w kolejnej części!
Pierwszy raz opisuję sceny erotyczne, więc nie bardzo wiem jak mi to wyszło.

środa, 19 czerwca 2013

Allia

Cześć wszystkim! Miło mi was poznać. Nazywam się Allia i od dzisiaj będę zajmowała się pisaniem jednopartówek. *kłania się nisko*

Aktualnie o tej tematyce posiadam bloga sasusaku, którego regularnie prowadzę ;)

Lubię paringi wszelkiej maści, więc jeśli chodzi o zamówienia to mam tylko kilka zastrzeżeń.

- Nie wykonuję zamówień o tematyce yuri
- Bardzo chętnie wykonuję te o tematyce yaoi ;)
- Nie napiszę też nic o Karin (z szacunkiem dla jej fanów, ale naprawdę jej nie trawię)
- Nie mam zastrzeżeń co do pisania hentai, ale proszę się ze mną skontaktować, przed złożeniem zamówienia o tej tematyce
- Całą resztę paringów napiszę z ochotą ;)

Można się ze mną skontaktować przez:
~Podanego wyżej bloga
~GG: 55307224
~E-mail: allia96@o2.pl
Dziękuję bardzo za przyjęcie mnie do grona autorek ;)))

(〜 ̄▽ ̄)〜

piątek, 7 czerwca 2013

'Nie mogę o nim zapomnieć' cz. 6

Dedykacja dl Ami-chan

- To nie prawda!- krzyknęła dziewczyna. Genma zaczął się zwijać z bólu. Kakashi natomiast zaśmiał się cicho.- Ej... Chłopaki... Albo ja zapomniałam, ALE DZISIAJ JEST TURNIEJ!!
- Że co proszę?!- krzyknęli obydwaj patrząc na Anko. Byli zdziwieni. Szybko rozeszli się do domów i zaczęli się ubierać w zbroje samurai. Oczywiście największy kłopot ze swoim ubiorem miał niedorozwinięty intelektualnie Kakashi, który po chwili założył na siebie ostatnią część - hełm. Włożył jeszcze drewniany miecz do pochwy i uśmiechnął się smutno. Spojrzał na zdjęcie jego ojca, które było z jeszcze czasów, kiedy wielki 'Biały Kieł' żył. Został zabity przez żołnierzy, gdyż złamał zasady i zaczął bronić swojego przyjaciela. Hatake uśmiechnął się szczęśliwy.
- Tato...- powiedział cicho i spokojnie- Jeszcze będziesz ze mnie dumny! To znaczy mam taką nadzieję! Dzisiaj wygram ten puchar i księżniczkę! Specjalnie dla ciebie! Kocham Cię Tato!
Osiemnastolatek wyszedł uśmiechnięty ze swojego domku i skierował się w stronę areny, gdzie miały odbyć się ów walki. Po niedługim czasie spóźnienia znalazł się między walczącymi samuraiami. Spojrzał szybko na miejsce gdzie siedzieli najważniejsi ludzie w państwie i księżniczka do wygrania, kiedy zauważył ów dziewczynę zarumienił się.
~ Teraz to na sto procent muszę wygrać!~ pomyślał w myślach. Po niedługim czasie usłyszał swoje imię. Stojąc na kulisach uśmiechnął się. Chwycił się barierki i zeskoczył na twardą ziemię. Uśmiechnął się i po jednym ciosie jego przeciwnik leżał martwy na ziemi. Anko zrobiło się nie dobrze. Widok krwi sączącej się po ziemi był okropny. Nie lubiła nigdy takich walk. Obrzydzało ją to. Mimo wszystko postanowiła być dzielna i przetrwać to wszystko. Po niedługim czasie siwowłosy wykończył swoich dosyć twardych przeciwników.
- Kurde...- powiedział cicho Kakashi- Jeżeli to wygram będę musiał walczyć z Genmą, a Anko mnie chyba zabije, jeżeli go zabiję. Grh!
Hatake chwycił w dłoń swój drogi miecz, który po chwili wylądował wbity w ziemię. Zdziwiony chłopak odwrócił się w stronę kulis i widok jaki tam zobaczył przeraził go. Anko kłóciła się mieczami z jego wrogiem i jej przyjacielem. Przestraszył się o życie dziewczyny. Chwycił szybko swój miecz i pognał jej na pomoc, kiedy pojawił się już do góry odtrącił przeciwnikowi miecz.
- Kakashi... Kakashi...- powiedział spokojnie Genma. Chłopak był za bardzo spokojny, więc trochę przerażał siwowłosego, który ledwo co unikał ciosów czarnookiego. Wykałaczka w ustach Genmy posłużyła mu za broń, a do używania takiego czegoś trzeba być naprawdę wykwalifikowanym samuraiem. Wszyscy zebrani spojrzeli na walkę.
- Kakashi!- krzyknął ktoś z widowni. Był to bliski przyjaciel osiemnastolatka. Czarnowłosy chciał pomóc mu w walce, jednak został zatrzymany przez nieznośnych strażników.
- Zostawcie ich...- powiedział władca Edo.- Któryś z nich musi wygrać i ożenić się z moją córką.
W tym momencie obok niego pojawiła się dziewczyna. To była Ayame- osiemnastolatka śniąca się jeszcze niedawno Kakashiemu.
- To oni nie walczą o Anko?- zapytał zdziwiony czarnowłosy. Kakashi sam mu mówił, jeszcze nie dawno, że chciałby walczyć o tę fioletowo włosą dziewczynę.
- Nie, skąd taki pomysł?- zapytał zdziwiony.
Obito spojrzał w oczy Tokugawy i odsunął się krok w tył. Chciał pobiec ku Kakashiemu i wykrzyczeć mu w twarz, że nie walczy o tę dziewczynę, którą chciał i miał zamiar poślubić. Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie i odszedł smutny. Nie mógł przerwać tę walkę. Po niedługim czasie ujrzał zwycięzcę.
- Kakashi...- powiedział smutno- Wygrałeś... Jesteś idiotą...
Siwowłosy przebił na wylot serce swojego przeciwnika. Uśmiechnął się szczęśliwie. Stanął dumny i po chwili usłyszał płacz.
- Kakashi, dlaczego ty to zrobiłeś?!- krzyknęła i chwyciła go za bluzkę. Myślała, że rozszarpie mu całą zbroję.- Dlaczego wygrałeś?! Dlaczego chciałeś wyjść za Ayame?! Pytam się Ciebie proszę powiedz mi dlaczego to zrobiłeś? Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że cię kocham?!
- O-o czym ty gadasz?- zapytał zdziwiony i chwycił ją za ręce.- Jaka Ayame? Jaki z nią ślub? Myślałem, że ja walczę o ciebie? Przecież ty jeszcze przed chwilą tam siedziałaś! Przecież widziałem! Siedziałaś zaraz za swoim dziadkiem!
- Widzisz moja ciocia jest w moim wieku! Ona jest... Ona jest bardzo podobna do mnie, gdyż mój ojciec zdradzał moją mamę z moją babcią. Wiesz co?! Przez ciebie się powtarzam! Baka! Nienawidzę Cię! Grh! Jak można być aż takim strasznym egoistą?! I to jeszcze ty! Ten chłopak w którym się zakochałam... Już dla mnie nie istnieje. Już lepsze jest gonienie świni z przyczepionym Sato* Klik do pleców.- powiedziała smutna, a zarazem wściekła- Nienawidzę Cię! I nie rozumiem jak mogłam Cię kiedykolwiek pokochać! Grh! 
Dziewczyna wyszła z areny i skierowała się w stronę swojej komnaty, która znajdowała się w jej własnym zamku. Uśmiechnęła się szczęśliwa, kiedy tylko zauważyła swojego ukochanego psa Kuri** Klik nazwano go tak, gdyż był tak bardzo brązowy jak kasztan. Pies zaczął merdać ogonkiem, kiedy tylko zauważył swoją panią na horyzoncie. Odsunął się, jednak szybko, gdyż ujrzał w jej ręce nóż. Był przerażony. Zaszczekał żałośnie. Szybko pobiegł po swojego pana Tsubakiego, kiedy obydwa zwierzęta przybiegły na miejsce zdarzenia zauważyły Anko, która trzymała przy swojej szyi nóż. Jej najlepszy przyjaciel (Tsubaki) zmienił kolor sierści, a jego oku stało się czerwone. Klik Nie mógł znieść tego, że jego pani chce się zabić. Zaczęła płakać, lecz po chwili rzecz, który jeszcze niedawno leżała w jej dłoni została odtrącona. 
- Dlaczego ty to robisz Anko?- zapytał jej pies, a ona zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu, gdyż nie wiedziała kto to mówi. 
- Kim jesteś?!- krzyknęła przerażona i podniosła nóż. 
- Jestem twoim psem! Dlaczego chcesz się zabić?- zapytał spokojnie, lecz tak naprawdę to trząsł się jak nigdy wcześniej. 
- Bo nienawidzę!- krzyknęła i wbiła sobie w sercem nóż- Tego świata. 
Fioletowo włosa umarła. 

Po kilku dniach siedzenia w swoim domu Kakashi dowiedział się o tym, że wnuczka władcy Edo zabiła się. Był wstrząśnięty. Zaczął płakać. Klik Nie miał już siły. Myślał, że Anko wyjechała tylko na kilka dni i, że wróci. Teraz już wiedział, że źle postąpił. Nie chciał już żyć... Ponieważ nie miał dla kogo. Rozumiał, że miał "Żonę", ale ona raczej nie była dla niego... Po prostu jej nie kochał. Uśmiechnął się i poszedł na grób ukochanej osoby. Klik Nad grobem znów zaczął płakać. Nie miał już siły. Mimo wszystko zebrał w sobie odwagę i położył na nim swój miecz. Z kabury wyjął nóż i spojrzał w niebo.
- Wiesz... Anko... Już... Do... Ciebie... IDĘ!- krzyknął i oderżnął sobie głowę. 
Siwowłosy umarł. 

Obito siedział na parapecie ubrany w dyniową maskę i w czarnym pelerynie. Do domu miała wracać akurat jego żona z dzieckiem. Miał zamiar zrobić coś, czego na pewno i one się nie spodziewały, kiedy w końcu wróciły z grobu w domu była kompletna cisza. Rin trzymając małą Samcię za rękę weszła do kuchni. Obydwie ujrzały straszny widok. Nie wiedziały co to za facet. Brązowowłosa uśmiechnęła się. 
- Obito...- powiedziała spokojnie, lecz po chwili poczuła ukłucie w sercu.- O-Obito?
Zarżnął jeszcze ich córkę, która szybciej padła martwa od matki. 
- D-Dlaczego?- zapytała ostatnimi siłami brązowo włosa. 
- Po co macie żyć skoro mój przyjaciel nie żyje? Zapewne i tak byście za niedługo zginęły...- powiedział strasznie. Obito uciekł przez okno i pokazał całemu światu, że jest kostuchą niosącą śmierć całemu światu. Klik

The END!

Od autorki: No to mamy koniec przepraszam, ale zdałam sobie sprawę (dziękuję anonimku ^^), że trochę za długo pisałam tę opowieść. Właśnie miałam tak zakończyć tę historię. Przepraszam, że dodałam horror, ale chciałaś akcję prawda Droga Ami-chan...? To już jest koniec naszej współpracy :/ Przepraszam i pozdrawiam :P
*Sato - Cukierek
**Kuri - Kasztany

czwartek, 6 czerwca 2013

NaruHina cz.2


Z dedykacją dla zamawiającej Ashty Ishidy. :3


 Zauważyłem dwójkę mężczyzn, idących wraz z pewną dziewczyną. Wyglądała na młodą, skromną osóbkę. Wiatr targał jej granatowe, długie włosy. Widać było, że ją to denerwuje, ale nie dawała tego po sobie poznać. Duże oczy, delikatne rysy twarzy, zgrabne nogi i jędrne piersi. Ideał kobiety pod względem wyglądu. Myślę, że wszyscy w domu oszaleją na jej widok. Wiedziałem, iż się rumienię, jednak mimo wszystko zachowałem poważny wyraz twarzy. Zbliżyłem się.

- Dzień dobry. – powiedziałem uprzejmie, jak na syna cesarza przystało.

- Przejdźmy do rzeczy. – oschle odpowiedział mi jeden z mężczyzn. Totalny brak kultury. Miałem mu zwrócić uwagę, jednak stwierdziłem, że w tym wypadku lepszym rozwiązaniem jest właśnie przejście do rzeczy. Wyjąłem z kieszeni kopertę, którą dostałem zanim wyszedłem z pałacu. Głupio było mi otwierać, więc nie wiedziałem ile pieniędzy może się tam znajdować. Wydawało mi się, iż było tego więcej niż trochę. Echh. Dałem im tak zwany okup, w zamian za co oni oddali mi dziewczynę. Swoją drogą fajna wymiana. Nie powiem, że mi się to nie podobało, wręcz przeciwnie. Nie wiedziałem, że będzie taka potrzeba, ale dałem im chwilę czasu na pożegnanie się. Najwyraźniej granatowo – włosej nie było jakoś źle w towarzystwie tej dwójki. Na jej miejscu cieszyłbym się jak idiota, chociaż… praca nie wydawała mi się być czymś ciekawym i interesującym. Jestem zbyt leniwy na takie rzeczy. Ona wydaje się inna, może lubi pracować. Boże, co mnie to obchodzi i co mnie skłoniło do tak głębokich rozmyśleń? Skarciłem siebie w myślach za wszystko i zwróciłem się do dziewczyny.

- Możemy już iść? – zapytałem niepewnie.

- T-tak, oczywiście. – zająkała się. Dziwna.

Przez pierwsze kilka minut naszej „podróży” nie odzywaliśmy się do siebie. Atmosfera była sztywna. Nudziło mi się, więc w końcu postanowiłem coś z tym zrobić. Czułem, że co chwile spogląda na mnie ukradkiem. Kilka razy nawet zauważyłem rumieńce na twarzy tej ślicznotki. Zaśmiałem się cicho, lecz chyba to usłyszała, bo spojrzała na mnie jak na idiotę.

- Ładnie wyglądasz, kiedy się rumienisz. – powiedziałem, uśmiechając się zawadiacko.

- Dz-dziękuję. – znów ten niepewny ton głosu.

***

Spodziewałam się, że nie odbierze mnie sam cesarz lub jego żona, ale nigdy nie pomyślałabym, żeby zrobił to ich syn. Sam Uzumaki Naruto, który od zawsze mi się podobał. Cieszyłam się, że mogę przebywać w jego towarzystwie.  Po pół godzinnym marszu zbliżaliśmy się do celu. Celem tym był ogromny pałac, zamiekszany przez rodzinę chłopaka. Tylko pozazdrościć.. To wszystko było takie.. hmm.. wielkie? [xd – dop.autorki]. I co ja będę tam robić? Swoją drogą na rękę byłoby mi mieszkanie w takim miejscu, nie ukrywam, że bardzo tego chciałam.

Znajdowaliśmy się już w środku. Straże powitały nas zimnymi, niemiłymi spojrzeniami. Wiedziałam, że gdyby mogli na pewno dawno by stąd uciekli. Przeszliśmy przez główny hol, w którym znajdowało się mnóstwo obrazów i bogatych zastaw czy pięknych materiałów. Co chwilę z moich ust wydobywał się cichy jęk zdumienia i zachwytu. Następnie ominęliśmy łazienkę i w pierwszym korytarzu po lewo, skierowaliśmy się schodami w górę. Na pierwszym piętrze mieściły się sypalnie, a także wielki salon do którego zmierzaliśmy. Przeszliśmy przez szereg fotografii i przeróżnych ozdób. Byłam pewna, iż to wszystko należy do przodków tej rodziny. W końcu dotarliśmy do celu. W drzwiach czekali już na nas małżeństwo i rodzice blondyna. Uśmiechali się promiennie, widząc mnie w towarzystwie ich syna.

 Gestem ręki zaprosili mnie do środka i kazali usiąść przy stole. Posłusznie wykonałam ich polecenie i czekałam na rozwój wydarzeń. Nie miałam pojęcia co chcą zrobić z moją osobą. Bałam się.

- Witaj, Hinato. – zaczął pan Minato. Jego głos nie brzmiał zbyt przyjaźnie, wiedziałam, że coś kombinuje i nie podobało mi się to.



Autorka: No i mamy drugą część. Nie jest długa, nie chciałam przedłużać, bo chcę zrobić mega długą, trzecią (ostatnią  już) część. Mam nadzieję, że ten pomysł się spodobał. Część ta powinna pojawić się maksymalnie do przyszłego piątku, także już niedługo. No i powoli zabieram się za kolejne zamówienia oraz partówki ode mnie. Mam nadzieję, iż komuś się podobało. Przepraszam za błędy i pozdrawiam! 


Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)