niedziela, 26 maja 2013

Itachi i Konan - trudne uczucie cz.2



Kiedy młody Uchiha czule obejmował Konan, poczuł przerażający ból
w okolicach klatki piersiowej. Wsunął rękę pod czarny płaszcz z czerwonymi chmurami.

- Ja krwawię - syknął z bólu Itachi.
Po chwili pod wpływem intensywnego bólu upadł na kolana. Szybkim ruchem rozerwał ubranie. Oglądał swoje ciało w poszukiwaniu źródła, doskwierającego mu, bólu. Oczom jego ukazały się setki malutkich skrawków papieru, które cięły jego skórę. Niektóre nawet dostawały się w głębsze warstwy ciała.
- Wiedziałem, że nie mogę ci zaufać - warknął ciemnooki.
- Itachi, prze... - przerwała Konan.
Nie mogła dokończyć zdania, ponieważ poczuła chłodny dotyk kunaia przy swojej szyi. Za nią stał Tobi - przywódca Akatsuki.
- Konan... - szepnął łagodnie Tobi - Byłem pewny, że odkryjesz prawdziwą tożsamość Uchihy Itachiego. Jednakże teraz nie jesteś mi już do niczego potrzebna, ale muszę przyznać, że byłaś łatwą do sterowania marionetką.
Konan upadła. Widać było tylko spływającą krew po jej szyi. 
- Kontrolowałeś ją? - krzyknął Itachi gniewnie.
- Cóż, za trafne spostrzeżenie - zaśmiał się Tobi.
- Jeśli chciałeś dowieść, że jestem szpiegiem Konohy, to czemu nie zrobiłeś tego w inny sposób? Przecież teraz jesteś posiadaczem Rinengana.
Szybciej i łatwiej byś się tego dowiedział, gdybyś mu użył na mnie swojego genjutsu.
- Zabawniej było posłużyć się Konan. Szczerze mówiąc, po śmierci Paina jest mi ona obojętna.
- Zabawniej było ją zmanipulować, wykorzystać i zabić?! - wrzasnął Itachi.
Nagle ciało Konan rozsypało się na małe skrawki papieru, które z podmuchem wiatru uniosły się do góry. Otoczyły Tobiego, po czym z wielkim hukiem wybuchnęły. Itachi zauważył, że jego rany się zrastają. Poczuł nagły przypływ czakry. Wstał, otrzepał się z kurzu. Zaczął się rozglądać. Wzrokiem szukał Tobiego. Jednak jedyną osobą, którą dostrzegł była ledwo żyjąca Konan, kurczliwie trzymającą coś w ręku.
- Konan! - zawołał chłopak - Myślałem, że zginęłaś!
- Itachi... Nic ci nie jest? - zapytała z troską ranna.
- Nie, ze mną wszystko w porządku. Musimy stąd uciekać. Tobi na pewno poszedł wezwać posiłki. W takim stanie nie damy rady z nimi walczyć.
- Ja... Ja nie dam rady. Ty ratuj siebie. Z takimi obrażeniami prędzej czy później i tak czeka mnie śmierć. Oddałam ci resztki mojej czakry.
- To byłaś ty... - wyszeptał do siebie - Nie zostawię cię tutaj!
Po tych słowach Itachi przerzucił sobie Konan przez ramię i zaczął uciekać
w stronę Wioski Liścia. Miał cichą nadzieję, że tam znajdą schronienie. Skakał
z drzewa na drzewo. Co jakiś czas przystawał i sprawdzał, czy Konan jeszcze oddycha. Jej blade spojrzenie, krew na ubraniu, ledwo wyczuwalny puls coraz bardziej martwiły chłopaka.

Zbliżała się noc. Itachi postanowił zatrzymać niedaleko lasów Konohy
w małej, opuszczonej chatce położonej w górach, którą znał jeszcze
z dzieciństwa. Postanowił zebrać po drodze trochę drewna na opał. Gdy wszedł do środka, zobaczył duże pomieszczenie, łączące kuchnię z salonem i sypialną. Po prawej stronie od wejścia można było znaleźć łazienkę. Dom wydawał się zamieszkiwany. Prawdopodobnie często korzystali z niego podróżujący. Itachi zapalił lampę naftową, która stała na stole w kuchni. Od razu zrobiło się jaśniej i przytulniej. Chłopak zauważył duże łóżko w rogu pokoju. Położył tam zmęczoną podróżą Konan. Sam udał się do łazienki. Zdziwiony dostępnością bieżącej wody, wziął prysznic. Stał ze spuszczoną głową, a po niej spływały zimne strugi wody. Starał się przeanalizować to, co się wydarzyło dzisiejszego popołudnia. Przypomniał sobie moment, w którym całował Konan. Dreszcze przeszły po jego ciele. Postanowił, że musi porozmawiać szczerze z Konan o tym, co ich spotkało.

Kiedy już się wykąpał, przygotował wodę w misce i  kilka bandaży, aby opatrzyć jego ranną towarzyszkę. Wyszedł z łazienki. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, szukając czegoś, czym mógłby spiąć bandaże. Znalazł kilka dłuższych sznurków.
- Powinno wystarczyć - pomyślał.
Podszedł do łóżka, gdzie leżała Konan. Przyklęknął i zaczął ściągać z niej splamione krwią ubrania. Opatrując jej rany, przyglądał się jej pięknemu ciału. Przesuwał delikatnie kawałek materiału zmoczonego wodą po jej dekolcie. Robił to z takim wyczuciem i czułością, jakby jej życie zależało od każdego gestu, który wykonywał. Nagle ciało Konan rozsypało się, tak samo jak wtedy na polanie, na małe skrawki papieru. Itachi nie wiedział, co się dzieje. Obrócił się za siebie i...

1 komentarz:

  1. To było piękne. Świetnie opisujesz uczucia, czułam się jakbym czytała jakiś rozdział mangi XD Serio xd Ale końcówka mnie trochę wpieniła bo... NIE WIEM CO ZOBACZYŁ ITACZ D: Jak mogłaś?! >.< No nic... czekam na następną część :3 Mam nadzieję, że ujrzę tu więcej Twoich dzieł.
    Pozdrawiam i weny życzę ;****

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)