wtorek, 6 maja 2014

"Don't dare to leave my side" cz.5 - Itasaku

Coś dawno nic nie było dodawane. Trzeba się odrobinę zrehabilitować, prawda? ;)
Kolejną część Itasaku czas zacząć!

***

Sakura nie żywiła jakiś specjalnych uczuć do swojej szkoły. Nie było tak, że ją lubiła lub nienawidziła. Ta placówka była dla niej czymś obojętnym. Uczyła się całkiem dobrze - zwłaszcza z matematyki - nauczyciele byli w porządku i nie miała żadnych zatargów z uczniami. Była przeciętną, niezbyt popularną dziewczyną, unikającą kłopotów.Nie była w żadnym klubie i nie miała chłopaka. Czyli zwyczajne, wręcz nudne życie szkolne.
Właśnie kierowała się do sali biologicznej, gdy ujrzała coś anormalnego. Pierwszy raz w swoim siedemnastoletnim, marnym żywocie zobaczyła jak jej ojciec rozmawia z nauczycielem. Nigdy przedtem nie widziała go nawet w swojej szkole. Czasem się zastanawiała czy w ogóle wiedział, gdzie się uczyła. 
Jak zwykle elegancko ubrany z przygładzonymi, lekko przyprószonymi siwizną - nadmiar stresu - włosami, sprawiał wrażenie dobrze zarabiającego księgowego. Jednak, gdy było się bardziej spostrzegawczym, można było zauważyć tanią podróbkę Rollexa, przetarte buty i zdecydowanie zbyt wiele razy używaną aktówkę.
Podeszła niepewnie, nie bardzo wiedząc co ma myśleć o tej sytuacji. 
- O, Haruno-san. - Dziewczyna drgnęła, gdy nauczyciel spojrzał w jej stronę. - Nie martw się, wszystko zostało już ustalone.
Ustalone?
Spojrzała na wojego ojca domagając się tym samym wyjaśnienia, ale najzwyczajniej w świecie ją zignorował. 
- Dziękuję bardzo za pomoc. 
W czasie, gdy ci się żegnali, Sakura stała w bezruchu, gorączkowo zastanawiając się nad sytuacją, w której właśnie się znalazła. Nie mogąc już dłużej wytrzymać, zadała pytanie bezpośrednio, tym razem kierując je do nauczyciela.
- Przepraszam, ale co zostało ustalone?
Wychowawca spojrzał na nią lekko zdezorientowany, ale na szczęście odpowiedział:
- Kwestia twoich przenosin.
Że co?!
Nie przejmując się ciekawskim wzrokiem uczniów, złapała ojca mocno za ramię i warknęła:
- Jakich przenosin?!

~*~
Sakura wyjęła ostatnie ze swoich pudeł z ciężarówki. Nie miała wiele rzeczy, więc przeprowadzka nie była dla niej jakimś wielkim wysiłkiem. 
Spojrzała z niechęcią na kamienicę, do której się przenosili. Można było opisać w ją w dwóch prostych słowach.
Brud i ruina.
Nie było nawet sensu ściągać butów w przedpokoju. Niemożliwym było zrobienie większego syfu niż już był. Rzuciła pudło i rozłożyła się na niewielkich rozmiarów łóżku.
Ich mieszkanie nie należało do największych, a raczej mówiąc wprost było po prostu małe. Łazienka, pokój i kuchnia, w której stała kanapa, robiąca za łóżko jej ojca. 
Westchnęła ciężko. 
Warunki były jeszcze gorsze niż w poprzednim domu. Tutaj brzydziła się choćby dotykać czegokolwiek. Wciąż były tutaj pozostałości po poprzednich lokatorach, takie jak kocia sierść w kuchni - ponoć nie wolno tu trzymać zwierząt - resztki jedzenia na podłodze w jej pokoju i dziwna substancja, której pochodzenia znać nie chciała, w łazience. 
Nie wiedziała co za pracę dostał jej ojciec, że musieli się tu przenieść, ale na pewno nie była dobrze płatna. 
Z tego co jej powiedział, była już zapisana do innej szkoły. Ostatnim problemem była jej praca u Uchihy Itachiego. Mieszkała teraz za daleko. Nawet jeśli chciałaby dojeżdżać, jej wypłata może i by pokryła opłaty za transport, ale niewielka ilość pieniędzy jaka by z tego została, nie była warta takiego zachodu. Mogła oczywiście poprosić Uchihę o podwyżkę. Mężczyzna zarabiający tyle co on, z pewnością nie miałby problemów z podwyższeniem jej pensji. 
Tylko czy to nie byłoby dziwne, że zarabia tyle na tak nędznym stanowisku? Uchiha nie miał problemów z wydawaniem pieniędzy, ale Sakura nie czułaby się z tym dobrze. Dlatego nie było innego wyjścia. Musiała złożyć rezygnację.
~*~
Sakura zapukała nieśmiało do gabinetu Uchihy Itachiego. Nie wiedziała dlaczego, ale z jakiegoś powodu bała się spotkania z tym człowiekiem. Na pierwszy rzut oka, był tylko przystojnym i inteligentnym mężczyzną w zdecydowanie za drogim garniturze. Uśmiechnął się do niej na powitanie, co spowodowało, że jej serce zaczęło bić w podejrzanie zbyt szybkim tempie. 
Przełknęła ślinę i nie mówiąc żadnego słowa, położyła na jego biurku kopertę z starannie napisanym słowem "Rezygnacja". Zaraz po tym jak to zrobiła, przypomniała sobie wszystkie powody, dla których lepiej trzymać się od niego z daleko.
- Co to ma znaczyć? - jego głos był spokojny, ale to właśnie było to co przerażało ją najbardziej. Cała jego postura i stalowy błysk w oczach krzyczały "Gangster!". Chciała stąd uciec i nigdy więcej się z nim nie widzieć, ale jak na złość jej nogi zbyt słabe by się ruszyć, przywarły do ziemi niczym przyklejone.
- Rezygnacja - wybąkała, dumna, że nie zadrżał jej głos. Czuła się jak zwierzyna, która uważa by drapieżnik nie wyczuł jej słabości. Jak to możliwe by jeden człowiek potrafił przerażać tak bardzo, praktycznie nic nie robiąc?!
- Dlaczego rezygnujesz?
- Wszystko jest napisa...
- Chcę to usłyszeć od ciebie - przerwał jej gwałtownie, co spowodowało, że jej strach zaczął powoli przemieniać się w irytację. Czy nie miała prawa zrezygnować? Dlaczego musiał się zachowywać w ten sposób? Powstrzymała jednak swój gorący temperament i odpowiedziała, siląc się na spokój:
- Z powodu prywatnych powodów, musiałam zmienić miejsce zamieszkania. Jest za daleko od firmy, więc dojeżdżanie będzie dla mnie zbyt problematyczne.
- Jakich powodów? - naciskał.
- Prywatnych. - Nie miała zamiaru dać za wygraną. Opowiadanie szefowi o nieudolności swojego ojca nie było szczytem jej marzeń i nawet groźny wzrok Uchihy ją do tego nie zmusił.
- Więc dlaczego nie wynajmiesz sobie czegoś w pobliżu? - Powiedział to tak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Ile ten człowiek miał pieniędzy. Czy nie rozumiał, że na tym świecie istnieje ktoś kogo mówiąc wprost określa się mianem biednego? Zwłaszcza, że mowa była o Tokio! Najdroższym mieście w Japonii! Wynajęcie nawet czegoś naprawdę małego kosztowało krocie. 
- Moja obecna sytuacja finansowa, nie pozwala mi na podjęcie takich kroków - powiedziała przez zaciśnięte zęby, czując ogarniający ją wstyd i złość.
- Więc dam ci podwyżkę. - Skąd wiedziała, że to powie?
- Z całym szacunkiem, panie Uchiha, ale jestem jedynie, jak pan to ujął młodszym podasystentem i moja zapłata była już wystarczająco zbyt wysoka jak na takie stanowisko. Będę czuła się niekomfortowo, wiedząc, że dostaje tyle pieniędzy za tak niewymagającą pracę.
Westchnął ciężko, irytując ją jeszcze bardziej. Zachowywał się jakby kłócił się z małym dzieckiem o to czy kupić mu zabawkę czy nie. Jednak po chwili jego twarz się rozjaśniła.
- A co powiesz na firmowy apartament?
- Co proszę? - Nie miała pojęcia o co mu znowu chodzi.
- Nasza firma posiada znajdujący się całkiem niedaleko hotel, który zapewnia mieszkania dla naszych pracowników.
- Jak już mówiła, nie ma środków aby...
- Trzy miesiące.
- Co? - Kompletnie zdezorientowana nagłym przebiegiem sytuacji, nie zorientowała się nawet, że zwróciła się do niego nieformalnie.
- Dam ci trzy miesiące gratis. Później zastanowimy się co robić dalej. 
- Chce mi pan dać mieszkanie za darmo na trzy miesiące? Na jakich podstawach?
- Cenię swoich pracowników. - Wzruszył ramionami.
- Jestem młodszym podasystentem! Po co tak zawracać sobie głowę dla kogoś takiego jak ja?
- Będę zawracać sobie głowę bo chodzi właśnie o ciebie, Sakura. - Uchiha wypowiedział te słowa tak lekkim głosem jakby odpowiadał na pytanie, co jadł dzisiaj na obiad.
- Żartuje pan sobie? - Nie rozumiała go. Totalnie go nie rozumiała. O co mu w ogóle chodziło?
- Jesteś interesującą młodą kobietą o niebywałej inteligencji i urodzie. Jestem osobą, która nie lubi, gdy ktoś taki marnuje swoje umiejętności. Widziałem twoje osiągnięcia. Chcę, żeby ktoś taki jak ty pracował w mojej firmie, a kiedy coś chcę sięgam po wszystkie środki, żeby to dostać. 
On był nienormalny. Tak, to było najlepsze wyjaśnienie. On był najwyraźniej w świecie nienormalny. 
- Odrzucisz moją propozycję? Pozwolisz by duma przeszkodziła ci w drodze do szczęścia?
- Do szczęścia? - prychnęła. - Moim zdaniem mamy nieco inne pojęcie szczęścia. Tak, potrzebuję pieniędzy i tak, pan zdecydowanie je posiada. Tyle, że pieniądze nie są jedyną rzeczą jakiej pragnę, a to zdecydowanie jedyna jaką może mi pan zaoferować.
Pokiwał powoli głową.
- Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak powiedz mi Sakura, kiedy będzie ci łatwiej dostać tą resztę rzeczy, których pragniesz. Z moją pomocą czy bez niej?
Zagryzła wargę. Nie miała na to odpowiedzi. 
- Nie chcę być w ten sposób od kogoś zależna - powiedziała cicho. - Nie lubię mieć u kogoś długów. - Mówiąc to, spojrzała mu prosto w oczy. Jej strach już dawno przeminął. Człowiek przed nią był bez wątpienia niebezpieczny, ale Sakurze było już wszystko jedno. Złość pomogła jej w stawieniu czoła szefowi.
- Zastanów się, Sakura. 
- Przykro mi, ale podjęłam już decyzję. - Pokłoniła się krótko. - Pójdę już. Dziękuję za pańską propozycję.
Odwróciła się na pięcie i cicho opuściła pomieszczenie.
- Co za uparta dziewczyna.

~*~
Ledwo uporała się z wejściem po schodach. Dlaczego ich mieszkanie musiało być tak wysoko? Ze zdziwieniem spostrzegła uchylone drzwi. Zaraz potem westchnęła. Znowu komornik? Weszła mozolnie do środka. Była padnięta. Potyczka słowna z Uchihą w połączeniu z jego przygniatającym wzrokiem, psychicznie ją wykończyły. Marzyła tylko o tym, żeby umyć się i pójść spać. Jednak burczenie w brzuchu pokrzyżowało jej plany. Skierowała się do kuchni, modląc się, żeby ojciec zrobił zakupy. Nie miała sił, żeby iść do sklepu i ponownie wdrapywać się po schodach, a po za tym, niewiele jej zostało z ostatniej wypłaty od Uchihy. Zamarła w półkroku, słysząc dochodzące z kuchni głosy. Coś było nie tak. Nigdzie nie widziała tak dobrze jej znanych żółtych naklejek komornika, a po za tym wyraźnie słyszała przynajmniej trzech mężczyzn. Komornik przychodzi przecież sam, a ojciec nigdy nie zaprosiłby klientów do takiej rudery. 
Drzwi od kuchni rozwarły się wyjaśniając całą sytuację.
- Kogo my tu mamy?
- To chyba moje pytanie. 
- Jesteś jego córką, prawda? Dobrze się składa, że przyszłaś, skarbie. Mamy coś do omówienia z twoim tatusiem, ale on z nieznanego nam powodu, zawsze się przed nami chowa.
Olśnienie przyszło szybko, lecz zdecydowanie za późno. 
- Pożyczył od was pieniądze?
- Widzę, że jednak wiesz o co chodzi.
Nie wahając się anim chwili dłużej, rzuciła się w kierunku drzwi. Nic nie zostało po wcześniejszym zmęczeniu. Adrenalina, napędzana strachem, pomogła jej pokonać schody w mistrzowskich tempie. Jednak nie miała do czynienia z amatorami. Bez wątpienia wysłano ludzi przyzwyczajonych do pościgów. Zanim się obejrzała byli tuż za nią. 
To dlatego się przeprowadzili?! Bo jej nieudolny ojciec nie miał jak spłacić długów?!
Musiała szybko coś wymyślić. Jeszcze trochę i będzie po niej. Gdzie zadzwonić? Na policję? Nie, policja zawiodła ją już zbyt wiele razy. Deidara? Wystarczyło jedno spojrzenie na typki, z którymi miała do czynienia, żeby wiedzieć, iż blondyn na nic się nie przyda.
Potrzebowała kogoś silnego, kogoś kto z pewnością przyjdzie.
Wbiegła do pierwszego napotkanego baru i resztkami sił pobiegła do łazienki. Zamknęła się i wyjęła komórkę, gorączkowo wybierając numer. nie miała zbyt wiele czasu, nim prześladowcy wyłamią drzwi.
- Uchiha Itachi przy telefonie.

*** 
I jak się podoba? ^.^
Powiem wam, że strasznie fajnie mi się pisało ten rozdział. Jakoś dawno się zabierałam za tą historię i przyjemnością był powrót do niej :)

7 komentarzy:

  1. Och dziewczyno... Kocham Cię za to, że wróciłaś do tej historii!! Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się szybciej... bo wiesz, żeby było ciekawiej jak zobaczyłam, że dodałaś notkę, to rzuciłam się żeby przypomnieć sobie pozostałe i teraz czuję niedosyt!!! Jak tak można?! Ja chcę jeszcze! Hehe... Straszne fajnie mi się to czytało.

    Nie będę Cię już zanudzać.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Uwielbiam cię za to, że mimo wszystko postanawiasz coś napisać. Nawet sobie nie wyobrażasz ile mi to sprawia przyjemności ^.^

      Usuń
  2. Jeeeej w końcu wróciłaś :D Strasznie się cieszę :) Część piąta jest świetna ,ciekawe co tam między Itachim i Sakurą się będzie działo :) Już nie mogę się doczekać części szóstej , mam nadzieję że pojawi się szybko ^-^ Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następna?

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze... To było świetne! Kiedy kolejny rozdział? Pisz szybko! :D
    Meloa~~

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja nie znoszę gdy czytam a koniec jakiejś części jest taki bliski. Trzeba czekać na kolejną :'( Ogółem mi się podobało i czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na kolejną . Pozdrawiam Czarna

    OdpowiedzUsuń
  6. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy tej historii ^_^ Zapowiada się naprawdę ciekawie... Ehhh Sakura to niezły uparciuch ;P
    Pozdrawiam Yume

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)