czwartek, 8 maja 2014

Psychiatryk nieszcześcia {ItaSaku}

Partówka również na blogu MROCZNE PODZIEMIE !!!

„PSYCHIATRYK NIESZCZĘŚCIA”


Biegłam przed siebie. Kropelki deszczu opłukiwały lekki makijaż z twarzy. Potknęłam się upadając brudząc ubranie, które  rozpruło się w miejscu spotkania z żwirem. Przeklnęłam siarczyście ze względu na swoją niezdarność. Dłonie obtarte, po spotkaniu z nieprzyjemną powierzchnią, gdzie pojawiały się niewielkie ilości szkarłatu. Prędko musiałam schować się pod dachem by całkowicie nie zmoknąć, i aby makijaż się nie rozmazał.  Zostać tak wykiwaną przez przyjaciół, i samej iść w niezbyt przyjemną pogodę do domu przez ciemne zakamarki miasta.
Przystanęłam trzymając się za kostkę promieniującą bólem. Nie mogłam porządnie na niej ustać zdając sobie sprawę z tego, że mogła zostać skręcona przez lekkomyślną ucieczkę przez pole. Bezmyślność jest u mnie wrodzona, mam to po jakże „kochanej” mateczce.
Niedaleko dostrzegłam  stary budynek, a z tego co mogłam dostrzec to ze ścian schodził stary tynk. Okna były powybijane, a nawet wyrwane z zawiasów ledwie się trzymając. Wielopiętrowca otaczały drzewa wraz z inną winoroślą, wiec był niezbyt widoczny dla ludzkiego oka. Mogę choć na chwilę tam się skryć by nie być całkiem przemoczona. Dotarcie do domu jeszcze trochę mi zajmie, a tam będzie dobra kryjówka nawet przed wstrętnymi osobami z mego życia. Chociaż na jakiś czas.
Zrobiłam krok próbując jak najszybciej znaleźć się w pobliskim budynku. Po plecach przeszły nieprzyjemne dreszcze, a serce przyśpieszyło rytmu. Ciało samo podpowiadało, abym nie wkraczała w głąb budynku. Dreszcze nasilały się coraz bardziej, lecz sprzeciwiłam się własnej intuicji, chcąc ukryć się w murach domu.  Odetchnęłam z ulgą kiedy przekroczyłam próg spoglądając we wnętrze.
 Rozrzucone papiery medyczne, stare zniszczone meble, farba odchodząca ze ścian, powybijane szyby z okien. Bordowa zasłona postrzępana u dołu trzymająca się ledwie na  karniszu odsłaniała drugą część budynku ledwie widoczną przez ulewę, której nie było końca. Stare, zniszczone ubrania będące „ozdobą” wnętrza. Wyglądało tu dosyć strasznie, ale to tylko pozory. Nigdy nie wiadomo co tu się mieściło w dawnych czasach.
Kopnęłam coś metalowego biorąc do rąk, dmuchając by kusz odsłonił napis.
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie chorych.
Uniosłam się odchodząc w głąb. Nikogo i tak tutaj nie będzie więc co to za problem trochę zobaczyć pomieszczenia i urządzenia jakie były używane w dawnych latach. Wszędzie panował chaos, ciemność, a w starej zniszczonej łazience dostrzegłam krew. Byłam pewna, że to stara zaschnięta farba, ale jak bardzo się myliłam do mojej koncepcji? Świeży odcisk dwóch dłoni wydawał się przerażający, gdyż osoba będąca prawdopodobnie mordercą znajduje się w tym samym miejscu. Ciarki wywołane w ciele nie nadawały się do przyjemnych uczuć. Nie jestem tutaj sama, tylko mogę w każdej chwili zostać od tyłu uderzana, bądź zadźgana w brutalny sposób.
-Twoje serce moim będzie... – spojrzałam w stronę drzwi słysząc donośmy baryton i krzyk agonii. Nie mogłam się ruszyć. Czyżbym naprawdę znalazła się pomiędzy młotem a kowadłem? Bez możliwości ucieczki na drugą stronę by być bezpieczna? Wolnym krokiem odeszłam otwierając przymknięte drzwi, lecz na korytarzu brak żywej duszy. – Tyś mą zabawką, jednostką żyjącą w mym ciele.
Śmiech znów się rozniósł, gdy stanęłam przed schodami. Ryzykować zawsze można. Wolno kroczyłam schodami, które wydały przeraźliwe skrzypienie. Głosy nagle ucichły, lecz powróciły do swojego nędznego rytmu. Czy robię dobrze? To głupie pytanie. Nic w życiu nie było dobrze. Wszystko spierdoliłam popełniając błędy, ale kto by się tym przejmował? W końcu mogłabym nawet pierdolić się z starszym od siebie facetem, a nikt by na to nie zareagował.
Trzymając się ściany, gdzie tynk odpadał byłam pewna, że jak tylko go zobaczę zwieję jak najszybciej nie patrząc na niezdarność. Głos się nasilał, gdy był o wiele mocniejszy z każdym krokiem w przód. Przystanęłam znów mogąc usłyszeć męski baryton.
-Ostry nóż w mym ciele tkwi, na samym końcu jesteś Ty. Szaleje tam, gdzie oczy twe nie sięgają. Dzikie szaleństwo uosobieniem piekielnej dziewicy.
Przeszłam dalej ciekawa kim jest owa osoba, która mówiła w nie zrozumiałym dla mnie językiem. Wierszowym, ale za tym musiał być do tego podtekst do jego chorego rozumowania. Powinnam stąd spierdalać, ale ciekawość jest większa niż strach. Przez małą szparkę dostrzegłam mężczyznę ze spuszczoną głową, z długimi ciemnymi włosami okalającymi twarz, ubranie rozerwane w niektórych miejscach przebarwione na rdzawą ciecz.
-Kałuża krwi pod mym ciałem ukryła umarłe pragnienia.  Odbicie tak przejrzyste, a jednak tak nikłe. Me ciało opada w otchłań zapomnienia. – dźwięk metalu rozniósł się po pomieszczeniu, gdy zacisnął dłoń mocniej na rękojeści. – Śmierć mą litością.
Wbił sobie ostrze w nogę krzycząc przy tym śmiejąc się z podniecenia. Wyciągnął wolno, a stróżka krwi poplamiła zielone spodnie na szkarłatny odcień w miejscu rany. Gdy się zamachnął, od razu zareagowałam by nie robił kolejnej głupoty. Miałam zbyt słabe serce do podobnych zdarzeń. Nóż wbił się w drewniane biurko.
-O piękna niewiasto zesłana z piekielnych czeluści, ma dusza skąpana w nieczystej cieczy, przeklęta przez wieki za winy. – ukucnęłam przed nim podwijając sukienkę by się nie umoczyła w szkarłacie. Uchwyciłam jego policzki odgarynając długie włosy patrząc na twarz i przeraziłam się widząc kim jest owa osoba. Mówił w sposób opętany, ale co On robił w tak opuszczonym miejscu?
-Itachi… - poczułam ból na policzku spowodowany jego ciosem. Upadłam patrząc na niego, a me nogi przebarwiły się na ciemną juchę.
-Imię tak odrażające jak jego właściciel. Uwolnienie jest jedną nie możliwością, jestem ptakiem zamkniętym w klatce. – wstał nie patrząc na otoczenie. Z końcówek włosów skapywała woda barwiąca się po spotkaniu z juchą w szkarłat. Ręce brudne, z licznymi ranami pobarwione nieprzyjemną cieczą. Bałam się, bałam się tego mężczyzny, który jest powszechnie znany jako syn właściciela firmy, Fugaku Uchiha. Stał się dziwnym człowiekiem, lecz czemu stało się to dość niejasne?
-Co tu robisz? To nie jest twoje miejsce. Powinieneś…
-Strach, - przerwał moją wypowiedź robiąc krok w mym kierunku. – czuć go. Znam owy stan bezsilności, będziesz wiecznie cierpieć. Śmierć pozostawi przykry ślad.
-Skoro ty nie wychodzisz ja to zrobię. – odwróciłam się chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce. Nie znałam dobrze tego mężczyzny, ale on świrował. Był świrem, o którym nie chciałam myśleć ani sekundy dłużej. Nigdy nie było rozgłosu, że Itachi mówi takim językiem.
-Moja niewiasto, tyś mym spełnieniem? Staniesz się przyjemną marionetką w mych nieokrzesanych rękach. – spojrzałam przez ramię widząc jak wyciąga do mnie rękę. Odsunęłam się od niego widząc czego ode mnie chce, ale nie mogłam być zbyt blisko. Czym by to się mogło skończyć? Strach zaczął działać na jego korzyść, gdyż stałam jak słup soli. – Ciało w ciele, czyż to nie przyjemne?
Chciałam jak najszybciej uciec, ale wystarczył jego jeden ruch i siła bym padła z hukiem na ziemię. Gdy przy mnie ukucnął zasłaniając twarz dłońmi patrząc przez palce dostrzec szaleńcze ślepia skierowane we mnie. Głowa pulsowała bólem słysząc jego dźwięczne kroki. Palcami uchwycił kaskady długich włosów zawijając wokół palca, gładząc policzek z irracjonalnym śmiechem.
W końcu ujrzałam upragnioną, chwilową ciemność?




Chciałam wstać, ale nie było mi to dane z powodu unieruchomienia nadgarstków. Pasy związywały mnie nie pozwalając na jakikolwiek swobodny ruch. Lekki wiatr okalał ciało, a me oczy wpatrzone były w biały sufit wzdychając ciężko. Próbowałam się wydostać z zapięć, ale zbyt mocne uwiązanie nie pozwalało na najmniejszy ruch.
-Pieprzę to! – szarpałam się jak szalona, ale to było bezcelowa czynność. Rozejrzałam się, ale wszędzie panowała ciemność, i nie mogłam dostrzec żadnej rzeczy, która znajdowała się w pomieszczeniu. Po chwili dopiero przystosowałam się do mroku by widzieć kontury.
-Zimna jak lód, znów czuję się tak, jakby niszczył mnie cały świat. – spojrzałam w miejsce skąd wydobywał się głos. Jego sylwetka stała przed łóżkiem na którym leżałam przykuta. Głowę nadal miał spuszczoną jakby cały świat zwalił mu się na łeb.  – Brak gwiazd na niebie, ciemność w mym sercu przysłania uśmiech nasycenia. – rozpinał koszulę nie patrząc w moją stronę, lecz pozbył się górnej garderoby. Coś tutaj jest nie tak. On wydaje się być nie sobą w tak ważnym momencie. Muszę stąd jak najszybciej zwiewać, inaczej nie będą to przyjemne skutki. – Noc i głód, czuję już zapach mojej dziewicy. Jam jest twym zbawieniem, tyś zaś mą królową.
-Itachi przestań!! Przerażasz mnie!! – próbowałam cokolwiek zrobić sama ze sobą, ale przykuł zbyt mocno bym mogła uwolnić się z więzienia.
-Ach! Ma niewiasto, razem poczniemy nowe wspólne życie w piekle. – uniósł głowę, a oczy miał szalone. Bardziej niż mogłam się spodziewać po gadce. Zacisnęłam dłonie w pięść widząc jak zbliża się do mnie siadając okrakiem przyglądając się mej twarzy. – Tamta zamknięta przestrzeń w zmysłach, Tyś mym darem od piekieł!
-Przestań pierdolić, co chcesz… - uchwycił za policzki zbliżając się do mnie na niebezpieczna odległość. Wpatrywałam się w jego oczy.
-Wśród głuchej ciszy, ciała złączone, jedno krzyczy drugie się śmieje. Wzrok pusty… patrz, to me dzieło. Razem staniemy się jednością. – ciało zaczęło drżeć z każdą chwilą. To mnie przerażało z sekundy na sekundę. Wiedziałam już co planował ze mną zrobić. Zabawka, którą posiądzie będę ja?
Uchwycił się za rozporek od spodni zdejmując je do kolan. Patrzyłam na niego przerażona bojąc się kolejnego aktu jaki zamierza zrobić. W jednej chwili pozbył się mojej dolnej części. Chciałam odwrócić głowę w bok, ale uniemożliwił mi czynność swoimi ustami. Zjechał niżej na dekolt z piersiami.
-Odwal się ode mnie!!
-Nasze czyny są odkuputowaniem za dawne grzechy.
Opuszkami palców zaczął błądzić po skórze zataczając kółeczko wokół obojczyka, sutków. Robił swoje, tak jak chciał i w jakiś sposób każdy czyn go jarał. Błagania nie pomagały, nic nie wskórało. To tak jakby ktoś wewnątrz niego podpowiadał, ona jest twoja, zrób z niej swoją kukiełkę. Gwałć! . Wszystko było możliwe, a gdy spojrzeć w jego ciemne, szalone oczy można wszystko dostrzec. Mieszane uczucia: pożądanie, szaleństwo, chęć mordu. Jednak, On potrzebował pomocy od ludzi z zewnątrz, a także leków. Ciało drżało, gdy gorące pocałunki schodziły coraz niżej, aby dobrać się do intymnej części uczynniając finałowy akt połączenia. Tego najbardziej nie chciałam, ale ciało zaczęło wrzeć jak wsadził dwa palce we mnie ruszając w miarę szybko nimi.
-Przestań go słuchać! – spojrzał na mnie, gdy odchyliłam głowę do tyłu z przyjemności – Słuchasz nie tego co powinieneś. On jest przeklęty i… - uchwycił mnie za gardło nie pozwalając dokończyć. Podduszał mnie z większą siłą.
-On mnie naprowadza, on mym panem.
Próbowałam złapać oddech, aż w końcu puścił. Nie chciałam by tak t się działo, tu by miało wszystko się zakończyć. Całował piersi, które gryzł dosyć mocno. Szarpałam się, ale uściski miał silniejsze niż nie jeden człowiek. Siła, która w nim drzemała była nadludzkiego pochodzenia. Nie przestawał robić ze mnie swojej ofiary gwałtu. To dla niego było przyjemne uczucie, lecz dokonywał tym aktem cierpienia drugiej osobie nie wiedząc o tym. Jęknęłam cichutko karcąc się za to, gdy wyjął swoje dwa palce oblizując łapczywie.
-Mam się z Tobą pieprzyć, tak mi mówi. To moje jedyne wyjście byś nie odeszła, a po tym wieczne ukojenie! – śmiał się do mnie szaleńczo. Pokręciłam głową, a z oczu popłynęły łzy. - Rozłusz, rozłusz… swe nóżki i pozwól dotknąć. Daj dotrzeć do słodkiego nektaru… - paznokciami przejechał po udach zostawiając czerwone ślady drapania, które podniecały go z każdą miniona sekundą dzielącą nasze ciała.
Rozchylił moje nogi, jednym ruchem rozerwał koronkowy materiał, a języczek wziął się do ciężkiej pracy
-Przestań, błagam!
Łez nie powstrzymałam od nagłych uczuć. Pragnie mnie wziąć siłą, co mnie z każdą chwilą przeraża. Boję się finałowego aktu, gdzie będzie robił nie przyzwoite rzeczy. Tego jak najbardziej się boję. Jego język dostał się w dziurkę ruszając pośpiesznie, abym odczuwała przyjemność z seksu. Nawet nie spostrzegłam się kiedy szybko we mnie wszedł. Zawyłam z przyjemności połączenia między nami!!
-Dzika, ostra, namiętna i moja!
Mocne ruchy sprawiały głębszy ból psychiczny. Fizycznie było całkiem przyjemnie wyczuwając ostre pchnięcie biodrami, które rozprowadzały falę gorąca po ciele. Rękami uchwycił piersi ściskając drażniąc sutki. Zniżył się wpijając się brutalnie w wargi przegryzając od czasu do czasu. Przymknęłam powieki modląc się by ten pierdolony koszmar się skończył. Nie miałam ochoty czuć więcej jego kutasa! Pieprzył mnie ostro i to mi się podobało, że był nade mną górą.
-Nigdy nie będę twoja! – wściekłość wypisana w ciemnych oczach ogarnęła go bardziej złością. Uchwycił za biodra poruszając coraz szybciej, a jego oddech przyśpieszył, gdy zbliżył się do ucha. Zadrżał lekko.
-Och… Dobrze mu w tobie. Odczuwanie takiej przyjemności to rzadkość. Itachi to idealne naczynie, czyż nie? Dasz mi małego demona! Będę cię bzykał do usranej śmierci, suko!
Zadrżałam krzycząc w agonii odczuwając jak paznokcie wbijają się w ciało, nie przejmując się delikatnością ludzkiego ciała. Strużka juchy pociekła po bokach z głębokich ran. Zacisnęłam dłonie coraz bardziej, powstrzymując rozpalone miejsca po jego pocałunkach. Próbowałam złapać oddech, lecz wilgotny i obślizgły język dostał się do ust próbując mnie tym podniecić. Dla mnie okazało  się to najlepszym uczuciem podczas stosunku. Robił coś dzięki czemu czułam się cholernie potrzebna. Nie musiałam udawać, on po prostu pragnął mnie bzykać.
Dłonie zacisnął na starym prześcieradle, barwiąc na szkarłatny odcień. Pojękiwał szaleńczo spuszczając bardziej głowę zlizując juchę blisko ran po paznokciach. Wygięłam się w lekki łuk odczuwając narastającą przyjemność z połączenia między nami.
-Jesteś smaczna, a jaka ciasna. – odwróciłam głowę w bok by na niego nie patrzeć. Oblizywał się łapczywie. Krzyknął spełniony dochodząc w mym wnętrzu z ulgą. Miałam dosyć na dzisiaj wszelkich wrażeń. Musiałam stąd uciec, ale nie wydaje mi się by ten mężczyzna miał ochotę uwolnić mnie z pułapki. Sama się w to wplatałam, więc kara będzie sroga. Tylko czy chcę uciekać po tak miłym seksie? On w końcu może wykonać inny ruch w mym kierunku.
-Puść mnie.
Odchylił głowę do tyłu zarzucając włosy na bok patrząc na mnie w pożądany sposób. Po  plecach przeszły ciarki, więc mam powędrować wraz z nim do piekieł po tym co między nami się stało? To niech zrobi to jeszcze raz to może zgodzę się na podobny czyn.  
-Twoje życie jest w mych rękach. Jam jest Bogiem twego losu.
Zostałam uwolniona z pasów chcąc go zepchnąć i jak najszybciej uciec, ale nie udało mi się tego uczynić. Jak tylko się podniosłam w moje ciało został wbity metalowy nóż, który pchał mocniej. Stróżka krwi uleciała z koniuszka ust. Nasze oczy się spotkały, w których widziałam podniecające szczęście. Uchwycił za ramiona zlizując języczkiem szkarłat płynący wolno po brodzie. Przymknęłam powieki powstrzymując narastający smutek wraz z słonymi kroplami.  Oddech miałam słabszy, gdyż życiodajna ciecz wypływała ze mnie dużymi ilościami. Traciłam po woli świadomość ze światem. Strach przed śmiercią w takim miejscu jest o wiele gorszy niż by mogło się zdawać. Nie chciałam jeszcze zdychać w cuchnącym, starym psychiatryku, gdzie zostałam brutalnie zgwałcona przez syna Uchiha. Chociaż mogłabym powiedzieć, że to ostatni udany seks z mężczyzną.
-Jesteś moją wiecznością. – siły opadały coraz bardziej i mógł zrobić co tylko chciał. Szkarłat opuszczający me ciało wcale nie przeszkadzał brunetowi. Wręcz przeciwnie, podniecał go ten upragniony widok kobiecego ciała w agonii, opadającego w silne ramiona. On nie jest tylko opętany, ale jest psychopatą pragnący ujrzeć krew, gdy zabija swoje ofiary po stosunku seksualnym. - Zostaniemy razem, zostaniesz moją ludzką marionetką, którą będę mógł się bawić.
Padłam w jego ramiona wyczuwając przyjemny zapach, gdy ciało przeszły dreszcze zimna. Przymknęłam powieki uśmiechając się delikatnie. Widziałam raj, w  którym nie powinnam się znajdować. Moje życie skończyło się wraz z wejściem do starego budynku. Koniec końców, mój los był istną tragedią. Jedynie co mi pozostało to dziękować, że sama nie popełniłam samobójstwa przez ludzi otaczających mnie z prawdziwego społeczeństwa.
Śmierć jest prawdziwym ukojeniem cierpienia na Ziemi.


1 komentarz:

  1. Wow jakie to było mroczne :D Kimi chyba musimy pogadać na gg o tych horrorach co oglądasz zanim pójdziesz spać xD Hahaha żartuje , ale serio zastanawia mnie skąd pomysł na taką jednopartówkę? Oczywiście była świetna :*

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)