Partówka również na blogu MROCZNE PODZIEMIE !!!
„PSYCHIATRYK
NIESZCZĘŚCIA”
Biegłam
przed siebie. Kropelki deszczu opłukiwały lekki makijaż z twarzy. Potknęłam się
upadając brudząc ubranie, które rozpruło
się w miejscu spotkania z żwirem. Przeklnęłam siarczyście ze względu na swoją niezdarność.
Dłonie obtarte, po spotkaniu z nieprzyjemną powierzchnią, gdzie pojawiały się
niewielkie ilości szkarłatu. Prędko musiałam schować się pod dachem by
całkowicie nie zmoknąć, i aby makijaż się nie rozmazał. Zostać tak wykiwaną przez przyjaciół, i samej
iść w niezbyt przyjemną pogodę do domu przez ciemne zakamarki miasta.
Przystanęłam
trzymając się za kostkę promieniującą bólem. Nie mogłam porządnie na niej ustać
zdając sobie sprawę z tego, że mogła zostać skręcona przez lekkomyślną ucieczkę
przez pole. Bezmyślność jest u mnie wrodzona, mam to po jakże „kochanej” mateczce.
Niedaleko
dostrzegłam stary budynek, a z tego co
mogłam dostrzec to ze ścian schodził stary tynk. Okna były powybijane, a nawet
wyrwane z zawiasów ledwie się trzymając. Wielopiętrowca otaczały drzewa wraz z
inną winoroślą, wiec był niezbyt widoczny dla ludzkiego oka. Mogę choć na
chwilę tam się skryć by nie być całkiem przemoczona. Dotarcie do domu jeszcze
trochę mi zajmie, a tam będzie dobra kryjówka nawet przed wstrętnymi osobami z
mego życia. Chociaż na jakiś czas.
Zrobiłam
krok próbując jak najszybciej znaleźć się w pobliskim budynku. Po plecach
przeszły nieprzyjemne dreszcze, a serce przyśpieszyło rytmu. Ciało samo
podpowiadało, abym nie wkraczała w głąb budynku. Dreszcze nasilały się coraz
bardziej, lecz sprzeciwiłam się własnej intuicji, chcąc ukryć się w murach
domu. Odetchnęłam z ulgą kiedy
przekroczyłam próg spoglądając we wnętrze.
Rozrzucone papiery medyczne, stare zniszczone
meble, farba odchodząca ze ścian, powybijane szyby z okien. Bordowa zasłona
postrzępana u dołu trzymająca się ledwie na
karniszu odsłaniała drugą część budynku ledwie widoczną przez ulewę,
której nie było końca. Stare, zniszczone ubrania będące „ozdobą” wnętrza.
Wyglądało tu dosyć strasznie, ale to tylko pozory. Nigdy nie wiadomo co tu się
mieściło w dawnych czasach.
Kopnęłam
coś metalowego biorąc do rąk, dmuchając by kusz odsłonił napis.
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie
chorych.
Uniosłam
się odchodząc w głąb. Nikogo i tak tutaj nie będzie więc co to za problem trochę
zobaczyć pomieszczenia i urządzenia jakie były używane w dawnych latach.
Wszędzie panował chaos, ciemność, a w starej zniszczonej łazience dostrzegłam
krew. Byłam pewna, że to stara zaschnięta farba, ale jak bardzo się myliłam do
mojej koncepcji? Świeży odcisk dwóch dłoni wydawał się przerażający, gdyż osoba
będąca prawdopodobnie mordercą znajduje się w tym samym miejscu. Ciarki
wywołane w ciele nie nadawały się do przyjemnych uczuć. Nie jestem tutaj sama,
tylko mogę w każdej chwili zostać od tyłu uderzana, bądź zadźgana w brutalny
sposób.
-Twoje
serce moim będzie... – spojrzałam w stronę drzwi słysząc donośmy baryton i
krzyk agonii. Nie mogłam się ruszyć. Czyżbym naprawdę znalazła się pomiędzy
młotem a kowadłem? Bez możliwości ucieczki na drugą stronę by być bezpieczna? Wolnym
krokiem odeszłam otwierając przymknięte drzwi, lecz na korytarzu brak żywej
duszy. – Tyś mą zabawką, jednostką żyjącą w mym ciele.
Śmiech
znów się rozniósł, gdy stanęłam przed schodami. Ryzykować zawsze można. Wolno
kroczyłam schodami, które wydały przeraźliwe skrzypienie. Głosy nagle ucichły,
lecz powróciły do swojego nędznego rytmu. Czy robię dobrze? To głupie pytanie.
Nic w życiu nie było dobrze. Wszystko spierdoliłam popełniając błędy, ale kto
by się tym przejmował? W końcu mogłabym nawet pierdolić się z starszym od
siebie facetem, a nikt by na to nie zareagował.
Trzymając
się ściany, gdzie tynk odpadał byłam pewna, że jak tylko go zobaczę zwieję jak
najszybciej nie patrząc na niezdarność. Głos się nasilał, gdy był o wiele
mocniejszy z każdym krokiem w przód. Przystanęłam znów mogąc usłyszeć męski
baryton.
-Ostry
nóż w mym ciele tkwi, na samym końcu jesteś Ty. Szaleje tam, gdzie oczy twe nie
sięgają. Dzikie szaleństwo uosobieniem piekielnej dziewicy.
Przeszłam
dalej ciekawa kim jest owa osoba, która mówiła w nie zrozumiałym dla mnie
językiem. Wierszowym, ale za tym musiał być do tego podtekst do jego chorego
rozumowania. Powinnam stąd spierdalać, ale ciekawość jest większa niż strach. Przez
małą szparkę dostrzegłam mężczyznę ze spuszczoną głową, z długimi ciemnymi
włosami okalającymi twarz, ubranie rozerwane w niektórych miejscach
przebarwione na rdzawą ciecz.
-Kałuża
krwi pod mym ciałem ukryła umarłe pragnienia. Odbicie tak przejrzyste, a jednak tak nikłe.
Me ciało opada w otchłań zapomnienia. – dźwięk metalu rozniósł się po
pomieszczeniu, gdy zacisnął dłoń mocniej na rękojeści. – Śmierć mą litością.
Wbił
sobie ostrze w nogę krzycząc przy tym śmiejąc się z podniecenia. Wyciągnął
wolno, a stróżka krwi poplamiła zielone spodnie na szkarłatny odcień w miejscu
rany. Gdy się zamachnął, od razu zareagowałam by nie robił kolejnej głupoty.
Miałam zbyt słabe serce do podobnych zdarzeń. Nóż wbił się w drewniane biurko.
-O
piękna niewiasto zesłana z piekielnych czeluści, ma dusza skąpana w nieczystej
cieczy, przeklęta przez wieki za winy. – ukucnęłam przed nim podwijając
sukienkę by się nie umoczyła w szkarłacie. Uchwyciłam jego policzki odgarynając
długie włosy patrząc na twarz i przeraziłam się widząc kim jest owa osoba.
Mówił w sposób opętany, ale co On robił w tak opuszczonym miejscu?
-Itachi…
- poczułam ból na policzku spowodowany jego ciosem. Upadłam patrząc na niego, a
me nogi przebarwiły się na ciemną juchę.
-Imię
tak odrażające jak jego właściciel. Uwolnienie jest jedną nie możliwością,
jestem ptakiem zamkniętym w klatce. – wstał nie patrząc na otoczenie. Z
końcówek włosów skapywała woda barwiąca się po spotkaniu z juchą w szkarłat.
Ręce brudne, z licznymi ranami pobarwione nieprzyjemną cieczą. Bałam się, bałam
się tego mężczyzny, który jest powszechnie znany jako syn właściciela firmy,
Fugaku Uchiha. Stał się dziwnym człowiekiem, lecz czemu stało się to dość
niejasne?
-Co
tu robisz? To nie jest twoje miejsce. Powinieneś…
-Strach,
- przerwał moją wypowiedź robiąc krok w mym kierunku. – czuć go. Znam owy stan
bezsilności, będziesz wiecznie cierpieć. Śmierć pozostawi przykry ślad.
-Skoro
ty nie wychodzisz ja to zrobię. – odwróciłam się chcąc jak najszybciej opuścić
to miejsce. Nie znałam dobrze tego mężczyzny, ale on świrował. Był świrem, o
którym nie chciałam myśleć ani sekundy dłużej. Nigdy nie było rozgłosu, że
Itachi mówi takim językiem.
-Moja
niewiasto, tyś mym spełnieniem? Staniesz się przyjemną marionetką w mych
nieokrzesanych rękach. – spojrzałam przez ramię widząc jak wyciąga do mnie
rękę. Odsunęłam się od niego widząc czego ode mnie chce, ale nie mogłam być
zbyt blisko. Czym by to się mogło skończyć? Strach zaczął działać na jego
korzyść, gdyż stałam jak słup soli. – Ciało w ciele, czyż to nie przyjemne?
Chciałam
jak najszybciej uciec, ale wystarczył jego jeden ruch i siła bym padła z hukiem
na ziemię. Gdy przy mnie ukucnął zasłaniając twarz dłońmi patrząc przez palce
dostrzec szaleńcze ślepia skierowane we mnie. Głowa pulsowała bólem słysząc
jego dźwięczne kroki. Palcami uchwycił kaskady długich włosów zawijając wokół
palca, gładząc policzek z irracjonalnym śmiechem.
W
końcu ujrzałam upragnioną, chwilową ciemność?
Chciałam
wstać, ale nie było mi to dane z powodu unieruchomienia nadgarstków. Pasy
związywały mnie nie pozwalając na jakikolwiek swobodny ruch. Lekki wiatr okalał
ciało, a me oczy wpatrzone były w biały sufit wzdychając ciężko. Próbowałam się
wydostać z zapięć, ale zbyt mocne uwiązanie nie pozwalało na najmniejszy ruch.
-Pieprzę
to! – szarpałam się jak szalona, ale to było bezcelowa czynność. Rozejrzałam
się, ale wszędzie panowała ciemność, i nie mogłam dostrzec żadnej rzeczy, która
znajdowała się w pomieszczeniu. Po chwili dopiero przystosowałam się do mroku
by widzieć kontury.
-Zimna
jak lód, znów czuję się tak, jakby niszczył mnie cały świat. – spojrzałam w
miejsce skąd wydobywał się głos. Jego sylwetka stała przed łóżkiem na którym
leżałam przykuta. Głowę nadal miał spuszczoną jakby cały świat zwalił mu się na
łeb. – Brak gwiazd na niebie, ciemność w
mym sercu przysłania uśmiech nasycenia. – rozpinał koszulę nie patrząc w moją
stronę, lecz pozbył się górnej garderoby. Coś tutaj jest nie tak. On wydaje się
być nie sobą w tak ważnym momencie. Muszę stąd jak najszybciej zwiewać, inaczej
nie będą to przyjemne skutki. – Noc i głód, czuję już zapach mojej dziewicy.
Jam jest twym zbawieniem, tyś zaś mą królową.
-Itachi
przestań!! Przerażasz mnie!! – próbowałam cokolwiek zrobić sama ze sobą, ale
przykuł zbyt mocno bym mogła uwolnić się z więzienia.
-Ach!
Ma niewiasto, razem poczniemy nowe wspólne życie w piekle. – uniósł głowę, a
oczy miał szalone. Bardziej niż mogłam się spodziewać po gadce. Zacisnęłam
dłonie w pięść widząc jak zbliża się do mnie siadając okrakiem przyglądając się
mej twarzy. – Tamta zamknięta przestrzeń w zmysłach, Tyś mym darem od piekieł!
-Przestań
pierdolić, co chcesz… - uchwycił za policzki zbliżając się do mnie na
niebezpieczna odległość. Wpatrywałam się w jego oczy.
-Wśród
głuchej ciszy, ciała złączone, jedno krzyczy drugie się śmieje. Wzrok pusty…
patrz, to me dzieło. Razem staniemy się jednością. – ciało zaczęło drżeć z
każdą chwilą. To mnie przerażało z sekundy na sekundę. Wiedziałam już co
planował ze mną zrobić. Zabawka, którą posiądzie będę ja?
Uchwycił
się za rozporek od spodni zdejmując je do kolan. Patrzyłam na niego przerażona
bojąc się kolejnego aktu jaki zamierza zrobić. W jednej chwili pozbył się mojej
dolnej części. Chciałam odwrócić głowę w bok, ale uniemożliwił mi czynność
swoimi ustami. Zjechał niżej na dekolt z piersiami.
-Odwal
się ode mnie!!
-Nasze
czyny są odkuputowaniem za dawne grzechy.
Opuszkami
palców zaczął błądzić po skórze zataczając kółeczko wokół obojczyka, sutków.
Robił swoje, tak jak chciał i w jakiś sposób każdy czyn go jarał. Błagania nie
pomagały, nic nie wskórało. To tak jakby ktoś wewnątrz niego podpowiadał, ona jest twoja, zrób z niej swoją kukiełkę.
Gwałć! . Wszystko było możliwe, a gdy spojrzeć w jego ciemne, szalone oczy
można wszystko dostrzec. Mieszane uczucia: pożądanie, szaleństwo, chęć mordu.
Jednak, On potrzebował pomocy od ludzi z zewnątrz, a także leków. Ciało drżało,
gdy gorące pocałunki schodziły coraz niżej, aby dobrać się do intymnej części
uczynniając finałowy akt połączenia. Tego najbardziej nie chciałam, ale ciało
zaczęło wrzeć jak wsadził dwa palce we mnie ruszając w miarę szybko nimi.
-Przestań
go słuchać! – spojrzał na mnie, gdy odchyliłam głowę do tyłu z przyjemności –
Słuchasz nie tego co powinieneś. On jest przeklęty i… - uchwycił mnie za gardło
nie pozwalając dokończyć. Podduszał mnie z większą siłą.
-On
mnie naprowadza, on mym panem.
Próbowałam
złapać oddech, aż w końcu puścił. Nie chciałam by tak t się działo, tu by miało
wszystko się zakończyć. Całował piersi, które gryzł dosyć mocno. Szarpałam się,
ale uściski miał silniejsze niż nie jeden człowiek. Siła, która w nim drzemała
była nadludzkiego pochodzenia. Nie przestawał robić ze mnie swojej ofiary
gwałtu. To dla niego było przyjemne uczucie, lecz dokonywał tym aktem
cierpienia drugiej osobie nie wiedząc o tym. Jęknęłam cichutko karcąc się za
to, gdy wyjął swoje dwa palce oblizując łapczywie.
-Mam
się z Tobą pieprzyć, tak mi mówi. To moje jedyne wyjście byś nie odeszła, a po
tym wieczne ukojenie! – śmiał się do mnie szaleńczo. Pokręciłam głową, a z oczu
popłynęły łzy. - Rozłusz, rozłusz… swe nóżki i pozwól dotknąć. Daj dotrzeć do
słodkiego nektaru… - paznokciami przejechał po udach zostawiając czerwone ślady
drapania, które podniecały go z każdą miniona sekundą dzielącą nasze ciała.
Rozchylił
moje nogi, jednym ruchem rozerwał koronkowy materiał, a języczek wziął się do
ciężkiej pracy
-Przestań,
błagam!
Łez
nie powstrzymałam od nagłych uczuć. Pragnie mnie wziąć siłą, co mnie z każdą
chwilą przeraża. Boję się finałowego aktu, gdzie będzie robił nie przyzwoite
rzeczy. Tego jak najbardziej się boję. Jego język dostał się w dziurkę ruszając
pośpiesznie, abym odczuwała przyjemność z seksu. Nawet nie spostrzegłam się
kiedy szybko we mnie wszedł. Zawyłam z przyjemności połączenia między nami!!
-Dzika,
ostra, namiętna i moja!
Mocne
ruchy sprawiały głębszy ból psychiczny. Fizycznie było całkiem przyjemnie
wyczuwając ostre pchnięcie biodrami, które rozprowadzały falę gorąca po ciele. Rękami
uchwycił piersi ściskając drażniąc sutki. Zniżył się wpijając się brutalnie w
wargi przegryzając od czasu do czasu. Przymknęłam powieki modląc się by ten
pierdolony koszmar się skończył. Nie miałam ochoty czuć więcej jego kutasa! Pieprzył
mnie ostro i to mi się podobało, że był nade mną górą.
-Nigdy
nie będę twoja! – wściekłość wypisana w ciemnych oczach ogarnęła go bardziej
złością. Uchwycił za biodra poruszając coraz szybciej, a jego oddech
przyśpieszył, gdy zbliżył się do ucha. Zadrżał lekko.
-Och…
Dobrze mu w tobie. Odczuwanie takiej przyjemności to rzadkość. Itachi to
idealne naczynie, czyż nie? Dasz mi małego demona! Będę cię bzykał do usranej
śmierci, suko!
Zadrżałam
krzycząc w agonii odczuwając jak paznokcie wbijają się w ciało, nie przejmując
się delikatnością ludzkiego ciała. Strużka juchy pociekła po bokach z głębokich
ran. Zacisnęłam dłonie coraz bardziej, powstrzymując rozpalone miejsca po jego
pocałunkach. Próbowałam złapać oddech, lecz wilgotny i obślizgły język dostał
się do ust próbując mnie tym podniecić. Dla mnie okazało się to najlepszym uczuciem podczas stosunku.
Robił coś dzięki czemu czułam się cholernie potrzebna. Nie musiałam udawać, on
po prostu pragnął mnie bzykać.
Dłonie
zacisnął na starym prześcieradle, barwiąc na szkarłatny odcień. Pojękiwał
szaleńczo spuszczając bardziej głowę zlizując juchę blisko ran po paznokciach. Wygięłam
się w lekki łuk odczuwając narastającą przyjemność z połączenia między nami.
-Jesteś
smaczna, a jaka ciasna. – odwróciłam głowę w bok by na niego nie patrzeć.
Oblizywał się łapczywie. Krzyknął spełniony dochodząc w mym wnętrzu z ulgą.
Miałam dosyć na dzisiaj wszelkich wrażeń. Musiałam stąd uciec, ale nie wydaje
mi się by ten mężczyzna miał ochotę uwolnić mnie z pułapki. Sama się w to
wplatałam, więc kara będzie sroga. Tylko czy chcę uciekać po tak miłym seksie?
On w końcu może wykonać inny ruch w mym kierunku.
-Puść
mnie.
Odchylił
głowę do tyłu zarzucając włosy na bok patrząc na mnie w pożądany sposób. Po plecach przeszły ciarki, więc mam powędrować
wraz z nim do piekieł po tym co między nami się stało? To niech zrobi to
jeszcze raz to może zgodzę się na podobny czyn.
-Twoje
życie jest w mych rękach. Jam jest Bogiem twego losu.
Zostałam
uwolniona z pasów chcąc go zepchnąć i jak najszybciej uciec, ale nie udało mi
się tego uczynić. Jak tylko się podniosłam w moje ciało został wbity metalowy
nóż, który pchał mocniej. Stróżka krwi uleciała z koniuszka ust. Nasze oczy się
spotkały, w których widziałam podniecające szczęście. Uchwycił za ramiona
zlizując języczkiem szkarłat płynący wolno po brodzie. Przymknęłam powieki
powstrzymując narastający smutek wraz z słonymi kroplami. Oddech miałam słabszy, gdyż życiodajna ciecz
wypływała ze mnie dużymi ilościami. Traciłam po woli świadomość ze światem.
Strach przed śmiercią w takim miejscu jest o wiele gorszy niż by mogło się
zdawać. Nie chciałam jeszcze zdychać w cuchnącym, starym psychiatryku, gdzie
zostałam brutalnie zgwałcona przez syna Uchiha. Chociaż mogłabym powiedzieć, że
to ostatni udany seks z mężczyzną.
-Jesteś
moją wiecznością. – siły opadały coraz bardziej i mógł zrobić co tylko chciał.
Szkarłat opuszczający me ciało wcale nie przeszkadzał brunetowi. Wręcz przeciwnie,
podniecał go ten upragniony widok kobiecego ciała w agonii, opadającego w silne
ramiona. On nie jest tylko opętany, ale jest psychopatą pragnący ujrzeć krew,
gdy zabija swoje ofiary po stosunku seksualnym. - Zostaniemy razem, zostaniesz
moją ludzką marionetką, którą będę mógł się bawić.
Padłam
w jego ramiona wyczuwając przyjemny zapach, gdy ciało przeszły dreszcze zimna.
Przymknęłam powieki uśmiechając się delikatnie. Widziałam raj, w którym nie powinnam się znajdować. Moje życie
skończyło się wraz z wejściem do starego budynku. Koniec końców, mój los był
istną tragedią. Jedynie co mi pozostało to dziękować, że sama nie popełniłam
samobójstwa przez ludzi otaczających mnie z prawdziwego społeczeństwa.
Śmierć jest prawdziwym ukojeniem
cierpienia na Ziemi.
Wow jakie to było mroczne :D Kimi chyba musimy pogadać na gg o tych horrorach co oglądasz zanim pójdziesz spać xD Hahaha żartuje , ale serio zastanawia mnie skąd pomysł na taką jednopartówkę? Oczywiście była świetna :*
OdpowiedzUsuń