sobota, 27 kwietnia 2013

Szara Rzeczywistość cz. 3


Od mojego spotkania z Uchihą minęły już dwa tygodnie, zastanawiałam się czy gdy mówił mi '' Do Zobaczenia'' miał na myśli nasze obecne wcielenia. Nie to żebym tęskniła czy coś w tym stylu, byłam po prostu ciekawa, hmm zresztą jak zawsze jeśli chodzi o niego.

Wczoraj po lekcjach gdy wracałam do domu, specjalnie przeszłam obok jego uczelni, ale nie spotkałam go. Z resztą nad jeziorkiem również nie było po nim śladu, czy on zapadł się pod ziemię?

Moje myśli coraz częściej krążyły wokół jego osoby, spotkanie z nim zupełnie mnie odmieniło. Dziś dla przykładu, kiedy szłam szkolnym korytarzem i usłyszałam jak jakiś obcy chłopak mówi do mnie " Hej Piękna, Co Słychać? " Uśmiechnęłam się. Aż trudno mi było w to uwierzyć.

Jakimś cudem on miał na mnie dziwny wpływ i coraz częściej i bardziej boleśnie zaczynałam odczuwać samotność.

Nie wiem czy to na pewno jego wina, czy może to ja zaczęłam tęsknić do ludzi. W każdym razie oba te szczegóły były ze sobą mocno powiązane. W końcu zaczęłam się tak czuć tuż po tym jak go poznałam.

Skończyłam odrabiać lekcję więc schowałam zeszyty do biurka, musiałam się odprężyć choćby na kilka chwil. Usiadłam na parapecie i tradycyjnie wywiesiłam nogi za okno, lubiłam tak siedzieć, czuć ten już chłodnawy powiew wiatru na skórze. Zamknęłam oczy i starałam się odgonić z mojego umysłu wszystkie myśli jakie w tej chwili mnie nachodziły. Chciałam poczuć się lekko, jak niczym nie przytłoczona nastolatka.

Jechałem samochodem ze sklepu. Wiedziałem że za chwilę minę jej dom, starałem się unikać tej trasy by przypadkiem na nią nie wpaść, tymczasem na głównej drodze był spory korek. Miałem dwa warianty do wyboru, albo zaryzykować albo stać dwie godziny w niekończącym się tasiemcu, cóż decyzja była prosta. Mijając jej miejsce zamieszkania odruchowo spojrzałem w tamtą stronę. Jakie było moje zdziwienie gdy już po raz drugi zobaczyłem ją siedzącą na oknie, czy ona nie rozumie czym grozi taki niespodziewany upadek?

Zatrzymałem się po przeciwnej stronie chodnika i wysiadłem z auta, co prawda starałem się unikać jej towarzystwa, ale teraz nie mogłem przejechać obojętnie. Wszedłem na jej posesję, ale jej jakby zupełnie tu nie było, nawet skrzypienie bramki nie wpłynęło w żadnym razie na otwarcie jej oczu. Wsadziłem ręce do kieszeni i uważnie się jej przyglądałem. Wyglądała jakby była pogrążona w medytacji, nic ją nie obchodziło co się wokół dzieje.

-Czy nie mówiłem ci ostatnim razem czym to grozi?

Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale na jej ustach zauważyłem delikatny uśmiech.

-Itachi? Co ty tutaj robisz?
-Przejeżdżałem obok i na twój widok musiałem się zatrzymać.
-Zaczekaj.

Wysunęła się bardziej za okno, szykowała się do skoku a nie chciała o nic zawadzić. Podszedłem bliżej i wyciągnąłem ręce w przód gotowy ją złapać w razie nieudanego lądowania. Zauważyłem na jej twarzy oburzenie, ale nie cofnąłem rąk, najwyraźniej stwierdziła że ze mną nie wygra gdyż już po chwili trzymałem ją w pasie i powoli opuszczałem niżej, aż dotknęła stopami betonu, bosymi stopami.

-Nie mogłaś wyjść drzwiami? w butach?

Wskazałem palcem jej stopy.

-Tak było szybciej.

Szybko odsunęła się ode mnie, gdy tylko zrozumiała że jedną ręką nadal ją obejmuje. To było dziwne, czyżby bała się dotyku?

-Dawno się nie widzieliśmy.
-To prawda, zniknąłeś na dwa tygodnie.
-Miałem kilka ważnych spraw do załatwienia.
-Rozumiem, nie wnikam.
-Nie jesteś ciekawa?

Dziwne że o to spytał, czyżby wiedział że chcę się dowiedzieć o nim wszystkiego??

-Będzie musiała jakoś to przeżyć.

Teraz na moich ustach pojawił się uśmiech. Ta dziewczyna była inna, przy niej człowiek potrafił zapominać dosłownie o wszystkim.

-Masz teraz czas?
-Czas?
-No tak, jesteś zajęta?
-Nie, ale dlaczego pytasz?
-Nie masz przypadkiem ochoty na pizze?
-W sumie to troszkę zgłodniałam.
-Świetnie, jedziemy?
-Jasne.

Wyrwała się z zamiarem pójścia do auta, ale zatrzymałem ją chwytając jej ramię.

-O co chodzi?
-Może tak najpierw założysz buty?
-A, no tak. Przepraszam, zaczekaj chwilkę.
-Będę w samochodzie.
-Dobrze.

Ona była niesamowita. Jak można zapomnieć że stoi się bosymi stopami na zimnym betonie mając dodatkowo wokół pełno kłujących, małych kamyczków. Zaczęła mnie interesować jej postać, zwłaszcza iż przy pierwszym spotkaniu wyglądała na zupełnie inną osobę.
Teraz była jakby bardziej radosna? Tak, zdecydowanie tak. Tylko co w tak krótkim czasie ją odmieniło?
Nie zastanawiałem się dłużej, zająłem siedzenie kierowcy i spokojnie czekałem na pasażerkę.

Nie mogłam uwierzyć że w końcu go spotkałam, w dodatku wyszłam na kretynkę zapominającą włożyć buty, świetnie Sakura, oby tak dalej.
Wybiegając z domu chwyciłam jeszcze bluzę, w końcu nigdy nie wiadomo czy pogoda gwałtownie się nie zmieni.
Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy, po chwili byliśmy już w drodze.

-Więc, oprócz ważnych spraw, co jeszcze robiłeś przez te dwa tygodnie?
-No proszę, jednak ciekawska natura wygrywa.
-Oj przepraszam, tak już mam. Nie musisz odpowiadać.
-A ty ... właściwie jak masz na imię?
- Sakura.
- Sakura, to co robiłaś w tym czasie?
-Codzienna monotonia. Szkoła, dom,szkoła,dom. No i może ze trzy razy  bylam nad jeziorkiem.
-Właśnie. Nie boisz się tam chodzić, po tym co tam zaszło?
-A co tam zaszło?
-jednak nie wiesz?
-Nie. Powiesz mi?
-Boję się że jeśli ci powiem, to już nigdy tam cię nie zobaczę.

Na jego ustach pojawił się uśmieszek.

-Spokojnie, nie należę do tchórzliwych osób.
-Tego akurat mogłem się domyśleć.
-Więc?
-Zgwałcono tam i zabito dwie młodziutkie dziewczyny, sprawcy do tej pory nie znaleźli.
-To straszne.
-Tak. A tak właściwie to ile ty masz lat?
-16-ście. A ty?
-21. Jesteśmy na miejscu.

Po chwili siedzieliśmy w restauracji czekając na kelnera z naszymi zamówieniami. Itachi przez cały czas milczał, jakby nad czymś głęboko się zastanawiał. Nie przerywałam mu tej chwili, ale kiedy zaczęliśmy konsumować posiłek, postanowiłam odezwać się.

-Ten tatuaż na twojej szyi. Co on przedstawia?
-Nic nie umknie twojej uwadze prawda?
-czy choć raz nie możesz mi normalnie odpowiedzieć?

Odłożyłam nadgryziony kawałek pizzy z powrotem na talerz. Miałam dość tego jak wymiguje się od każdej odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie. Przecież ja chciałam dowiedzieć się o nim jak najwięcej, a on skutecznie mi to uniemożliwiał.

-To jest symbol smoka, z godłem mojego klanu.
-Mogłabym go zobaczyć całego?
-A chciałabyś?
-Jasne.
-W takim razie zgoda. Ale nie tutaj. Kiedyś ci pokażę.
-Dlaczego nie teraz?
-Ponieważ nie będę się publicznie obnażał.
-Słucham?
-Ten tatuaż zajmuje całe moje plecy, połowę ramion, kawałek szyi i schodzi niżej, po za biodra.
-To znaczy że....

Zrobiłam się czerwona, czułam wypieki na moich policzkach. Marzyłam o tym by zapaść się pod ziemię. Po cholerę ja zadaje takie pytania gdzie czai się pułapka.

-Rezygnujesz?
-N....nie, oczywiście że nie.
-Spokojnie. Nie sięga aż tak nisko.

Uśmiechnął się triumfalnie, a ja znów spiekłam buraka. Co ten chłopak ze mną robi, dlaczego przy nim czuje się inaczej, wyjątkowo. Dlaczego tak nagle zapragnęłam mieć przyjaciół.
Co się ze mną dzieje.?

Miałem dość jej natarczywych pytań.Ale kiedy zapytała mnie o tatuaż, postanowiłem to wykorzystać przeciwko niej.

Zabawne było patrzeć jak jej twarz z sekundy na sekundę bardziej czerwienieje. A jej wstydu nie ma końca. Zwłaszcza kiedy spytałem czy rezygnuje. Przyznaję, to nie było miłe zachowanie z mojej strony, ale przy niej również i ja robiłem się ciekawy. A najbardziej ciekawiła mnie jej późniejsza reakcja na propozycję którą zamierzałem jej złożyć przed drogą powrotną.

-Smakowało?
-Bardzo. Dziękuję.
-Na zdrowie. To co, zbieramy się?
-Tak, chyba już pora.

Dopiła colę a ja uregulowałem rachunek, po czym oboje ruszyliśmy do samochodu. Zatrzymałem się przed nim i spojrzałem na nią. Zakładała bluzę, najwyraźniej zrobiło jej się zimno, pora by ją rozgrzać.

-To jak. nadal chcesz zobaczyć mój tatuaż?

Czerwień powróciła na jej twarz a ja udawałem poważnego.

-Tak, chcę. Ale gdzie?
-U mnie Sakura. zapraszam cię do swojego mieszkania.

Widziałem jak jej źrenice się powiększyły. W sumie moja propozycja mogła wydawać się dwuznaczna, ale taka nie była. Nie miałem zamiaru jej skrzywdzić. Bawiłem się chwilowo jej kosztem, dając do zrozumienia tej młodej osóbce że ciekawość nie popłaca.

-Dobrze. Ale ja nie długo muszę być w domu,moja mama...
-Spokojnie. Odwiozę cię po wszystkim.

Nic już nie odpowiedziała, tylko speszona wsiadła do auta, a ja powtórzyłem jej czynność.
Całą drogę milczała. To było do niej nie podobne, a mnie szczerze mówiąc przestawała bawić ta sytuacja. Zwłaszcza gdy widziałem jej wystraszoną twarz. jednak nie przerwałem, ciągnąłem to do końca.
Dojechaliśmy. zaparkowałem w garażu i złapałem jej dłoń w swoją prowadząc do mojego azylu. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.

-Zapraszam. Tam jest salon.

Wskazałem dłonią kierunek w którym podążyła. Jako gość miała perwszeństwo, ja szedłem za nią.

-Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuję.
-W porządku. Więc zaczynajmy.

Rozpiąłem koszulę, ściągnąłem ją z siebie i rzuciłem na sofę. Sakura widząc moje półnagie ciało zrobiła krok w tył i spuściła głowę w dół.

-Sakura, spójrz na mnie. Przecież chciałaś go zobaczyć.

Posłuchała się, ale wzrok wlepiła w moją twarz. ja natomiast zjechałem rękoma w dół rozpinając guzik od spodni i chwytając za rozporek chciałem się odwrócić, pokazując jej to co chciała ujrzeć. Tymczasem to ona odwróciła się tyłem do mnie cicho przy tym wypowiadając moje imię. Objęła swe ramiona dłońmi i po raz kolejny opuściła głowę.

Zacząłem się zastanawiać czy nie przesadziłem. Podszedłem do niej i objąłem jej drobne ciało w swoje ramiona. Drgnęła.
Nachyliłem głowę i swoją twarz wsunąłem pod jej długie różowe włosy, tak by znaleźć się jak najbliżej ucha.

-Przepraszam.

Wyszeptałem. Chwyciłem jej podbródek w swoją dłoń i zmusiłem by spojrzała mi w oczy, uśmiechałem się. Jednak w jej oczach dostrzegłem zbierające się łzy. Przejechałem kciukiem po jej gładkim policzku.

-Nie skrzywdzę cię księżniczko.

A jednak to zrobiłem. Zieleń jej oczu podziałała na mnie tak bardzo że nawet nie wiedziałem kiedy zacząłem całować jej słodkie usta. Nie przejmowałem się tym że nie oddaje pocałunków. Naparłem na nią bardziej tak że aż się zachwiała. Wsunąłem swój język w jej usta. Chciałem ją czuć, tak bardzo tego pragnąłem że moje zahamowania przestały istnieć.
Językiem przejechałem po jej szyi, która jeszcze nie dawno była przeze mnie poraniona. Dłonią zjechałem na jej pierś i ścisnąłem. Czułem jak rośnie we mnie pożądanie. Niestety nie słyszałem jej błagań bym przestał.

W tej chwili zrozumiałam czym jest prawdziwy strach. Kiedy mnie całował i dotykał, byłam przerażona. Z chwili na chwilę coraz bardziej swoim ciałem domagał się mojego. Prosiłam go by przestał, błagałam, ale nie reagował.
Złapałam szklaną butelkę i uderzyłam nią prosto w jego głowę, po czym jak najszybciej wybiegłam.




Hmmmm, ten rozdziałek chyba nie za bardzo wyszedł, ale next będzie lepszy pozdrawiam.
Opublikuje go w następnym tygodniu, przepraszam za błędy ale nie miałam zbytnio czasu na sprawdzanie pisowni.
Zapraszam do czytanka:)

3 komentarze:

  1. Niezłe ale jedno mnie zastanawia on twierdził że nie słyszał jej błagań by przestała a ona twierdziła ze mówiła ale nie reagował na to , to sie jedno z drugim wyklucza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słyszał ich gdyż był zbyt mocno podniecony i nie interesowało go co się wokół dzieje:)

      Usuń
  2. I to lubię*-*
    GWAŁCĄ, LUDZIE GWAŁCĄ!!!!! XD
    A teraz na poważnie. Pomysł i wykonanie fantastyczne, aczkolwiek Itacz mógł dokończyć co zaczął xd Jednak końcówka trzyma w napięciu, gdyż nie wiemy jakie teraz będą ich relacje. Niezły chwyt*^* Lubię próby gwałtu na Sakurce xd Czemu? Bo ja wiem O_o
    Pisz szybciutko nową notkę bo ja tu z ciekawości i nadmiaru adrenaliny wyżywam sie na biednej klawiaturceX.x

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)