wtorek, 16 kwietnia 2013

Szara Rzeczywistość cz.2


Wróciłam do domu, nadal byłam zdenerwowana przez to co się dzisiaj wydarzyło. W drodze do mojego pokoju spojrzałam w lustro, na szyi pokazały się sporej wielkości, fioletowe sińce w końcu jego chwyt nie zaliczał się do delikatnych. Zła trzasnęłam za sobą drzwiami nie rozumiałam swojego zachowania, dlaczego go uderzyłam? To się stało tak szybko a przecież niczym mi nie zawinił, no może oprócz tego że był zarozumiałym dupkiem, jednak to nie jest powód dla którego podniosłam na niego dłoń. Nic dziwnego że tak się wkurzył w końcu jestem dla niego zupełnie obcą osobą od której dostał w twarz, jego reakcja była brutalna ale w moim mniemaniu naturalna, przecież nie można sobie pozwolić by byle jaka pierwsza spotkana osoba podnosiła na ciebie rękę.

Usiadłam na łóżka ciągle myśląc o tym chłopaku, w jego spojrzeniu widziałam przerażenie po tym jak do mnie podszedł, jego gesty dłonią to zachowanie coś musiało się wydarzyć w jego życiu i to na pewno nie zaliczało się do miłych sytuacji. Chwyciłam laptopa  i wpisałam nazwę jego uczelni, chciałam się chociaż dowiedzieć jak się nazywa byłam w końcu ciekawską osobą i gdy już kimś się zainteresowałam choć w moim przypadku to zdarzyło się pierwszy raz, to chciałam wiedzieć wszystko co tyczyło się jego. Szukałam już chyba z godzinę i nic, jednak gdy zajrzałam w artykuły szkolnej gazetki doszukałam się krótkiej wzmianki.

Było tam napisane jego imię i nazwisko oraz informacja o tym iż jego ojciec jest sponsorem tej szkoły, zasilał jej fundusz raz do roku sporą sumą pieniędzy, natomiast on Itachi Uchicha jest świetnym sportowcem, dzięki niemu drużyna koszykarska wygrała turniej sportowy i zajęła pierwsze miejsce. Na tym informacje się kończyły a ja czułam ogromny niedosyt dlatego nie zamierzałam rezygnować ze zdobywania dalszej wiedzy na jego temat.

Po kilku godzinach szukania o nim informacji w internecie nie doszukałam się niczego, sporo natomiast było o jego ojcu ale to mnie akurat nie interesowało. Wyłączyłam komputer i zeszłam do kuchni zrobić sobie kolację, na lodówce wisiała karteczka od mojej mamy że nie będzie jej przez trzy dni bo wyjechała w delegację, świetnie nawet nie raczyła wejść do mnie na górę i mi to osobiście powiedzieć.
Zrobiłam sobie kanapki i herbatę po czym usiadłam w salonie konsumując pożywienie, było już dosyć późno a mi się nie chciało spać, może by sobie zrobić mały spacerek?
Wiem że to nie było rozsądne z mojej strony wychodzić z domu o tej porze i na dodatek iść do lasu, ale to nie moja wina że się nie boję, czasami czuję lekki strach ale szybko zbywam to uczucie a nad jeziorkiem przynajmniej odpocznę i w spokoju pomyślę nad planem zdobycia informacji o brunecie.

Dopijałem drugą butelkę whiskey to co się dzisiaj zdarzyło nie powinno mieć miejsca, przecież mogłem zrobić tej dziewczynie krzywdę gdybym się nie opanował. Uderzyła mnie to fakt jednak nie powinienem reagować tak ostro, w dodatku to jej spojrzenie niby z jej oczu wypływały łzy ale nie widziałem w nim strachu tylko tak wielką zadziorność, przyznam że zainteresowała mnie niby taka delikatna na pierwszy żut oka a jednak posiadała w sobie nie zwykłą hardość.

Chciałem o tym zapomnieć i jak każdy normalny facet szukałem tego rozwiązania w butelce z procentami jednak to mi nie pomogło, jedynie bardziej wzmogło moją ciekawość i wyrzuty sumienia. Potrzebowałem świeżego powietrza więc chwyciłem w dłoń kluczyki od auta i wyszedłem z domu nawet nie zamykając drzwi na klucz. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon opuściłem swoją dzielnicę mieszkalną.

Nad jeziorkiem było tak spokojnie mogłam się w końcu odprężyć, przyglądałam się miejscu gdzie jego dłonie zacisnęły się na mojej szyi czułam że popełniłam ogromny błąd uderzając go jednak nie byłam w stanie tego cofnąć, usiadłam pod drzewem i chciałam pomyśleć nad tym co teraz powinnam zrobić niestety przeszkodził mi w tym warkot silnika i głośna muzyka wydobywająca się z wnętrza auta które zatrzymało się nieopodal.
Dlaczego akurat teraz ktoś musiał nadjechać? Wzięłam w ręce długi, gruby kij i ruszyłam przestraszyć intruza nie bacząc na konsekwencje jakie mogłam ponieść swoim zachowaniem.

Ki czort mnie tu przywlókł to nie wiem, jednak to miejsce wydawało się w tej chwili najodpowiedniejsze zwłaszcza biorąc pod uwagę mój stan upojenia. Zgasiłem silnik i wysiadłem z wozu zamierzałem iść usiąść przy jeziorku i trochę odpocząć trzeźwiejąc przy tym, jednak jeden szczegół mi to uniemożliwił i prawdę powiedziawszy nigdy bym nie wziął pod uwagę iż spotkam ją tu o tej godzinie w dodatku wymachującą jakimś drągiem przed moją twarzą.

- Lepiej stąd spadaj bo nie ręczę za siebie.
- Wyluzuj mała, cholera ja to mam pecha ciągle na ciebie wpadam.

Nie do wiary, nie mogłam w to uwierzyć jednego dnia tyle wspólnych spotkań, czy to możliwe by był to zbieg okoliczności?
Przez tą ciemność panującą w lesie nie poznałam go, jednak teraz wiedząc że to Itachi opuściłam kij i odrzuciłam go gdzieś w bok, ale co on tu robi?

- Co ty tu robisz?
- Chciałem się ciebie spytać dokładnie o to samo.

Kiedy się do mnie zbliżył wyczułam zapach alkoholu, czy on jest niepoważny? prowadzić samochód w takim stanie?

- Jesteś pijany.
- Brawo za spostrzeżenie. Wybacz ale idę usiąść.

Nogi mu się plątały ale twardo zmierzał przed siebie, gdy oboje usiedliśmy przed jeziorkiem byłam w stanie mu się przyjrzeć gdyż padające promienie księżyca w tym miejscu powodowały dobrą widoczność. Określenie go pijanym było zbyt słabe, on był nawalony jak autobus, oczy same mu się zamykały i nawet siedząc kiwał się na boki.

- Przepraszam.
- C...Co?
- Powiedziałem przepraszam, za to co ci dziś zrobiłem. Poniosło mnie.

Nie dowierzałam jego słowom, dlaczego to on mnie przeprasza skoro doskonale wiedziałam że to moja wina, ja go sprowokowałam do takiego działania.

- To moja wina i to ja powinnam cię przeprosić.
- Nawet jeżeli wina leży po twojej stronie to nie miałem prawa tak cię zaatakować, mogłem cię skrzywdzić.
- Zasłużyłam sobie na to, nie wiem dlaczego cię uderzyłam nawet jeśli chwyciłeś mnie za ramię to nie miałam prawa tak reagować.
- Może po prostu zakończmy tą rozmowę na moich przeprosinach, szkoda czasu na obwinianie się i sądzę że możemy się o to nawet pokłócić a szczerze mówiąc na dzisiejszy dzień mam dosyć starć.
- Dobrze, zgoda.

Spojrzał na mnie jakby nieobecnym wzrokiem i delikatnie się uśmiechnął, widziałam że jest wykończony.

- Jestem zmęczony.
- Raczej pijany.
- Może. Powinienem wrócić do domu i iść spać.
- W tym stanie chcesz kierować? Nie ma mowy, po co wogóle wychodziłeś z domu co?
- Chciałem się przewietrzyć.

Próbował się podnieść ale przecież nie mogłam mu pozwolić jechać w stanie zaliczającym się do nieprzytomności, nie chodziło tylko o jego bezpieczeństwo ale przecież może kogoś zabić.
Podeszłam do niego i kucnęłam przytrzymując się jego ramienia.

- Wiesz co mam pomysł, zdrzemnij się chwilkę a potem pojedziesz przecież widzę że chce ci się spać.
- Zgodzę się pod jednym warunkiem.

No tego to się nie spodziewałam jeszcze ma siłę na stawianie warunków? No cóż nie miałam wyjścia.

- Słucham cię.
- Zostaniesz tu ze mną dopóki się nie obudzę.
- Zgoda, w sumie to i tak nie mam nic ciekawego do roboty.
- Usiądź za mną.
- Co?
- No zrób to.

Z wahaniem w swoich ruchach zrobiłam to co powiedział, plecami oparłam się przy tym o drzewo.

- Wygodnie ci?
- Chyba tak, dlaczego py...

Nie zdążyłam zadać tego pytania, ulokował się między moimi nogami i głowę położył mi na piersiach obejmując mnie w pasie ramionami, zabrakło mi słów i jedyne co czułam w tym momencie to piekące policzki.

- Dobranoc.
- D..dobranoc.

Nie kłóciłam się z nim to by było bez sensu, zestresowana i spięta zamknęłam oczy nawet nie wiedząc kiedy zmorzył mnie sen.

Obudziło mnie rażące słońce i ogromne pragnienie wody, głowa bolała niemiłosiernie po prostu za dużo wczoraj wypiłem i dopadł mnie kac. Otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie, widok jaki zastałem był niesamowity i przez chwilę nie mogłem w niego uwierzyć.
Dziewczyna którą wczoraj dusiłem teraz mnie obejmowała a ja można powiedzieć że na niej spałem, oddawała mi swoje ciepło nocą, najgorsze było to że nie pamiętałem nic z tego spotkania i właściwie to jak się tu znalazłem? Poruszyła się i wsunęła swoją dłoń w moje włosy przez co zrobiło mi się gorąco, jej dotyk był taki delikatny a twarz taka słodka, znowu dopadły mnie wyrzuty sumienia, jak ja do cholery mogłem skrzywdzić tak niewinną istotę?
Cóż teraz musiałem ją tylko obudzić i dowiedzieć się co my tu we dwoje robimy.

- Hej księżniczko?

Zamruczała cichutko i chciała zmienić pozycję jednak moje ciało jej w tym przeszkodziło. Otworzyła oczy i zamrugała kilkakrotnie.

- Plecy mnie bolą.

Nie wytrzymałem, zaśmiałem się z jej pierwszego zdania po przebudzeniu jednak domyślałem się że nie kłamała w końcu przez całą noc twarde drzewo robiło za jej łózko.

- Możesz mi powiedzieć co my tu robimy?
- Jasne, jak tylko ze mnie zleziesz.

Zrobiłem tak jak chciała, wstałem i podałem jej swoją dłoń z której ochoczo skorzystała.

- Auć...wszystko mnie boli.
- Zafunduje ci masaż tylko powiedz mi co ja tu robię no i ty?
- Ja przyszłam tu około 23 a ty przyjechałeś pijany,  ekhemmm narąbany autem jakieś 15 minut później. Przeprosiłeś mnie za to co zrobiłeś, ja powiedziałam że to nie twoja wina ale ty stwierdziłeś że i tak nie powinieneś mnie krzywdzić, potem powiedziałeś żebyśmy zakończyli tą rozmowę na przeprosinach bo jeszcze się pokłócimy a znowu potem chciałeś jechać do domu ale ci nie pozwoliłam z wiadomego powodu. Zaproponowałam ci chwilową drzemkę ty się na nią zgodziłeś pod warunkiem że zostanę z tobą do rana no i zrobiłeś sobie ze mnie łózko. Tyle w skrócie.
- Nieciekawie.
- Auć, to co z tym masażem?
- Najpierw odwiozę cię do domu.

Wsiedliśmy do samochodu i powoli odjechałem, momentami spoglądałem na nią w tej chwili była zabawna usilnie starała sobie rozmasować obolałe plecy, nigdy bym nie przewidział że możemy znaleźć się w takiej sytuacji a jednak, los był nieprzewidywalny.

Odwiózł mnie do domu, wysiadłam z samochodu słysząc z jego ust do zobaczenia. To była dziwna znajomość, tyle razy na siebie wpadliśmy w ciągu jednego dnia ale żadne z nas nie zapytało o imię drugiej osoby, ja znałam jego ale tu chodziło o sam fakt. Patrzałam za nim jak odjeżdżał dopóki nie zniknął za zakrętem, to będzie coś wyjątkowego i z taką pewnością poszłam do domu marząc o gorącej kąpieli, w końcu on zapomniał o masażu.



Druga część gotowa, myślę że zmieszczę całą tą partówkę w jeszcze dwóch częściach, następną opublikuję w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję że jest dla was ciekawa i zachęca do dalszego czytania.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy ortograficzne:)

2 komentarze:

  1. No mnie się podobało. Było parę błędów, ale ważna była nociaaaa! Super.. jestem ciekawa co będzie między tą dwójką? W końcu akcja nabrała większego tempa. Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  2. ten blog jest rewelacyjny już jakiś czas śledze wpisy i są mega i chciałabym zaprosić na mojego bloga http://itasaku-czy-kakasaku.blog.pl/ pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)