DEDYKACJA
DLA ZAMAWIAJĄCEJ KATE VON AGE
PT:
„Kolorowe wspomnienia” cz. 2
Nie patrzał na mnie tylko zacisnął dłonie w pięść ze
wściekłości. Wiedziałem jak bardzo się zdenerwował, gdy wypowiedziałem słowa
przeprosin. Wszystko zawsze za mnie robili, a ich dzieciństwo? To istny
koszmar, w którym nie zaznali szczęścia. Jedynie co im dawałem to zimno wokół,
nie zaznali ojcowskiej miłości.
-Masz rację, nie byłeś.
-Itachi trochę prze…
-Wcale nie. Taka jest prawda, Sakura, nie broń go.
Wiem co mówię, spędziłem tu dzieciństwo i ono nie było zbyt kolorowe. To ty mi
pokazałaś jak mogę żyć inaczej i co jest najważniejsze w życiu. Nikt inny. – na
ramieniu wyczułem uścisk Mikoto. Tak delikatny i kuszący. Chciałem by przy mnie
została. Mogło dojść do większego sporu między nami, a tego nie chciałem.
Uchwyciłem jej dłoń. Patrzałem na syna, który nie był zadowolony. – On..
-Itachi, ale to nadal twój ojciec. – spojrzałem na
nią. Broniła mnie choć nie miała do tego podstaw. – Wiesz ile ja bym zrobiła by
mieć chociaż takiego ojca? Powinieneś doceniać to, że go masz w zasięgu ręki.
-On ma rację. Ich życie nie było kolorowe, zawsze
mnie nienawi.. – nie dokończyłem.
-Nie powiedziałem, ze nienawidzę. Tylko mam do
ciebie żal o wszystkie lata, gdzie wpijałeś mi, ze interesy są ważne. A tak
naprawdę istniała tez miłość. Może kiedyś sobie to wyjaśnimy dokładniej. My już
pojedziemy. Nie mam zamiaru ciągnąć całej szopki. – wychodził wraz z dziećmi. Sakura mu coś
mówiła i się zatrzymał. – właściwie to przyjechałem jeszcze wam powiedzieć, że
znów zostaniecie dziadkami. – spojrzałem na dziewczynę.
Uśmiechnęła się lekko.
Znów jest w ciąży, to zaszalał. Wyszli razem z
dziećmi. Zakryłem dłońmi twarz. Miałem dosyć, mojemu synowi jest mi żal za
wszystko ci zrobiłem. To jest gorsze od nienawiści. Żal do ojca za wszystko,
jest mu mnie żal.
-Fugaku, kochanie – przytuliła mnie od tyłu –
Grzechy przeszłości można naprawić. Zawsze byłam z Tobą i będę nadal choć
jesteśmy już starzy to zawsze będziemy mieli siebie. Nie pozwolę byś cierpiał.
-Dziękuję, Mikoto. – uchwyciłem delikatną dłoń.
Wyczuwałem jej płytki oddech. Przymknąłem powieki wracając znów do wspomnień,
który były bardziej kolorowe niż teraźniejszość.
Zaśmiałem
się z kumplami siedząc na parapecie na dachu. Paliłem drogie papierosy by
zrelaksować się przed kolejną lekcją i konfrontacją z panną Suoh. Zawsze przez
parę miesięcy mieliśmy ze sobą styczności. Nie tylko na lekcjach, ale tez w
popularności szkolnej, każdy walczył o swoje. Poprawiłem się we wszystkim dla
niej, chciałem ją denerwować. Wszystko przychodziło mi lekko, nauka, czy nawet
flirtowanie. Ona musiała więcej się uczyć by dojść do sukcesu.
-Ta
nowa jest całkiem niezła, nie sądziłem, że podoła twoim wymaganiom Fugaku.
-Sam
w to nie wierzyłem. Jest dobra w te klocki, trzeba będzie coś zrobić by jej
życie zamieniło się w piekło. – zaśmiałem się sam do siebie. Zgasiłem papierosa
idąc w stronę klasy, gdzie znajdowała się owa piękność. Kobiety za mną
przepadały, a ona jedyna mną gardziła. Siedziała w klasie przy ławce patrząc w
książkę. Myślała o czymś bardzo intensywnie, jakby przenosiła się w inny świat,
uśmiechnęła się promiennie.
Piękny
– pomyślałem zawzięcie.
Podszedłem
do niej i poszarpałem delikatnie włosy.
-Cześć
brzydalu. – uśmiech zniknął z ust dziewczyny, a zamiast niego pojawiła się
wściekłość jak i grymas niezadowolenia co do mojej osoby. Na pewno klęła na
mnie w duchu, w końcu byliśmy najlepszymi uczniami, którzy siebie nienawidzą!
-Sam
jesteś brzydal! Dupek. – warknęła w moją stronę.
-Niech
panienka Suoh się nie gniewa, jak mówi się szczerą prawdę. W końcu żaden
mężczyzna z klasy, czy ze szkoły za tobą nie przepada. – zaśmiałem się cicho by
dać jej do zrozumienia, że jest tak
bardzo nie lubiana. Odwróciła się plecami do mnie jakby chciała ucieknąć ode
mnie bym nie wyczytał jej emocji. Czy powiedziałem coś nie tak? Trafiłem w
czuły punkt?
-Przyczep
się do innej dziewczyny, co? Jesteś irytujący i głupi. – warknęła nie patrząc
na mnie. Czytała dalej lekturę, którą jej przerwałem. Byłem ciekawy co takiego
czytała. Uniosłem się i zajrzałem jej przez ramię. „…opuszkiem palców otarł
dolną wargę by po chwili zasmakować miękkich i łagodnych ust. Wahała się przed
pocałunkiem, który miał nadejść, ale uległa mu, ponieważ kochała go całą duszą
i sercem…”
-Hm..
Ciekawe. – wstała jak oparzona trzymając
książkę za sobą.
-Ty
draniu, spróbuj komuś powiedzieć to…
-To
co? Ciekawa plotka by się rozwinęła, z tej książki. Panna Suoh czyta książki
romantyczne, a przede wszystkim pragnie historii romantycznej. Ach.. co to by
było za przeżycie z twojej strony. – zacisnęła dłonie w pięść. Miała mnie już
dosyć.
Zaśmiałem
się z zachowania dziewczyny.
-Nienawidzę
cię.
-Tylko
nienawidź zbyt mocno bo przyjdzie miłość. – skomentowałem jej wypowiedź.
-Nigdy!
– uniosła głos, ale wyczułem w jej głosie lekkie drżenie. Czy ona..? Nie, nie
możliwe, może coś się dzieje z jej rodziną? Schowała książkę szybko do torby
nie kontynuując czytania. Może była traktowana inaczej niż powinna? Jej rodzice
byli surowi? No tak, przecież to możliwe, rodzice na nią naciskają bardziej niż
na mnie. Ma bardziej, ciężkie życie od mojego.
-Fugaku,
jakaś panna chce cię widzieć.
-Nie
mam czasu.
-Ma,
tylko nie chce tłustego tyłka ruszyć – powiedziała brunetka z uśmiechem. Warknąłem
na nią zły – A co ty? Pies? – wyszedłem z pomieszczenia wściekły widząc jej
smutną twarz. Po raz pierwszy zauważyłem jej łzy, które tak bardzo chowała
przed światem.
To wspomnienie, dawało dużo do myślenia. Pierwszy
raz zobaczyłem łzy Mikoto, próbowała nie płakać, ale to dla niej nie było
możliwe. Ukrywanie niczego nie dało i dała za wygraną.
Spojrzałem na portret nad kominkiem, nas dwoje w
latach małżeństwa. Gdy wspominam wszystkie czasy zawsze myślę, że to jest
najlepsze co mnie kiedykolwiek spotkało. Ona i ja razem, a w jej brzuchu Itachi
– nasz najstarszy syn, który nie próżnuje i bierze od życia co mu się należy.
Ma rodzinę, która wzbogaci się o nowego członka rodziny, a także kochającą
żonę, która wszystko dla niego zrobi jak to jest możliwe. Ile faktów ominęło
mnie o Itachim i Sakurze? Wnuki zawsze akceptowałem, ale ta dziewczyna była im potrzebna,
a odrzucałem ją by się do mnie nie zbliżała. Nie potrafiłem pojąć syna, a sam
byłem głupcem nie widząc zalet dziewczyny. Może w końcu dostrzegę każdą po
kolei, z czasem!
Spojrzałem na
puchar, który był symbolem zwycięstwa naszej drużyny w gimnazjum. Teraz
znów napływa to zachwycające uczucie, gdzie odzyskałem spokój dzięki słowom
Mikoto.
Siedziałem
na ławce, w przebieralni dla chłopaków. Nie denerwowałem się meczem tylko tym
co mnie może czekać, gdy przegramy. Nie ćwiczyłem zbyt wiele, ale byłem we
wszystkim dobry. Wstałem wychodząc, i wtedy napotkałem ją czytającą książkę,
którą złapałem zanim upadła. Podałem jej odchodząc, widocznie się zdziwiła, że
nic nie powiedziałem. W końcu to nie było do mnie podobne, abym był spokojny na
jej obecność.
Minąłem
ją idąc schodami na dach. Musiałem oderwać się od nastalgicznych myśli, które
władały mną od początku dnia. Usiadłem na ławce wpatrując się w błękitne
chmury, nie zwiastujące zmiany pogodny.
Szkoda
– pomyślałem.
Na
ramieniu wyczułem ciepły i przyjemny dotyk. Spojrzałem na ową osobę, która
okazała się długo włosa szatynka z lekkim uśmiechem na ustach.
-Co
tu robisz? – zapytałem chamsko.
-Mógłbyś
być miły, co? Martwiłam się o ciebie, ale widocznie nie potrzebnie. – chciała
odejść, ale uchwyciłem jej dłoń przyciągając do siebie co spowodowało jej
spadnięcie obok mnie. Jej delikatny dotyk był taki kojący, ale zapach był jakiś
inny.
-Zmieniłaś
perfum?
-C-co?
-Pytam
się czy zmieniłaś perfum. – uchwyciłem ją za ramiona i przybliżyłem się do jej
dekoltu. – Róże. Wolałem tamten, był
bardziej stanowczy. Lubię fiołki… - zdrętwiała, gdy byłem blisko niej. Pierwszy
raz jej powiedziałem o perfumie, którym mnie uwiodła.
-Stukł się, ale to nie ważne. Mógłbyś się
odsunąć? - zapytała. Zrobiłem tak! Trzymałem
nadal jej dłoń, której nie zamierzałem puścić. – Więc? Co cię trapi? Jesteś
jakiś inny.
-Powinnaś
być raczej zadowolona, nie będę dokuczał.
-Lubię
nasze.. – zamilkła – Nie ważne
Zaśmiałem
się cicho.
-Też
lubię. – powiedziałem – Trapi mnie to co się za chwilę stanie, będzie zbyt duża
presja, a wszyscy na mnie liczą byśmy wygrali. Jestem dobry w grze, ale..
-Trema.
Znam to uczucie.
-Niby
skąd? Nigdy nie grałaś przed taką widownią, a kobiety zaczną piszczeć to
zwariuję.
-Fugaku,
uspokój się, będzie dobrze. – poklepała dłoń – Nie ważne, że będą ludzie.
Pomyśl tylko, że jesteś ty, drużyna, piłka i bramka. To ci wystarczy, po prostu
myśl tylko o tym. A czy występowałam? To tak, brałam udział w wielu konkursach
skrzypkowych, tez się bałam. Wiem jak możesz się czuć, nawet dla ciebie może być
trudno. Po prostu oddychaj i możesz nawet pomyśleć o osobę, którą darzysz
uczuciem.
-Mikoto..
– powiedziałem, wpatrując się w nią zaczarowany. Uśmiechnąłem się pogodnie.
Uwielbiałem jej uśmiech, który sprawiał, że serce zaczęło bić coraz szybciej.
Uchwyciłem jej policzek, gdy na mnie spojrzała. Ucałowałem delikatnie czoło
wyczuwając przyjemny smak skóry. Spojrzałem w jej oczy, które były przepełnione
radością? – Dziękuję.
-Ja…
-I,
uśmiechaj się więcej, dobrze? Kocham twój uśmiech. – wstałem odchodząc, nasze
ręce do ostatniego momentu były złączone. Zniknąłem za drzwiami.
-Ja
też. – powiedziała cicho myśląc, że odszedłem. Nie sądziłem, że to powie, ale
jeszcze bardziej rozgrzała moje serce do boju i do walki z przeznaczeniem.
Teraz z pewnością zamierzałem wygrać, dla niej zrobię wszystko by pokonać każdą
przeszkodzą stojącą na drodze w zdobyciu jej serca.
Od tamtego momentu nie mogłem o niej zapomnieć,
tamta chwila na dachu była taka intymna. Chciałem wtedy ja pocałować całkiem
inaczej, ciągnęło mnie do niej bardzo, nawet fizycznie. Byłem młody, i musiałem myśleć rozważnie, w
końcu byłem dziedzicem fortuny Uchiha, nie mogłem wziąć sobie byle jakiej
kobiety. Moje serce i tak nie przestało bić dla Mikoto, ona zagarnęła je całe
dla siebie w tak krótkim czasie!
Mówi się, że zakochanie jest chwilowe, a u mnie?
Nadal trwa. Małżeństwo, trzeba dobrze pielęgnować, tak samo jak miłość, która
między nami zawsze była. Nigdy jej nie dałem dzieciom, ale to się zmieni!
Postaram się odwrócić zbieg wydarzeń i przywrócić do tej rodziny uczucia, które
dawno umarły.
Usłyszałem kliknięcie otwierających drzwi,
dostrzegłem Sasuke z żoną.
-Synu.. – drgnął. Nie miałem także dla niego
szacunku. Spojrzał na mnie.
-Idź na.. – weszłam mu w zdanie.
-Niech też przyjdzie. Chcę z wami porozmawiać.
Widziałem zdenerwowanie w oczach blondynki. Ją też
nie traktowałem zbyt dobrze, coraz lepiej niż Sakure. Muszę wszystko wyjaśnić,
aby chociaż spróbowali mi wybaczyć. Tyle jak na razie mogę zrobić.
Od
Autorki:
I jak wyszła kolejna część? Szczerze to mi się
podoba, ale zdaje się na Was, w końcu to
czytelnicy mają lepsze oko ^-^.
Wybacz, ze krótkie ;p
No to proszę o szczerą opinię, w szczególności od
ciebie Kate von Age.
W mojej ocenie wyszło Ci to super, z resztą jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent do pisania więc nigdy nie przestawaj.
Pozdrawiam:)
świetne jak zawsze, zawsze jak sie rozkrecasz to siedze i czytam po kilka razy opko :>> genialne :))) juz czekam na cd
OdpowiedzUsuńKate von Age
świetna notka ;*
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną a także na opowiadaniu kobieta idealna