wtorek, 28 maja 2013

Szara Rzeczywistość cz. 4 ost.



Wybiegając z jego mieszkania nie zastanawiałam się nad niczym innym jak tylko uciec od niego jak najdalej,  jednak uczucie strachu minęło szybciej niż myślałam a moje myśli wypełniły wyrzuty sumienia. Przecież uderzając go tą butelką mogłam go zabić. Zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych i spojrzałam w tył. Powiedział że mnie nie skrzywdzi i w sumie tego nie zrobił, nie mam żadnych obrażeń ciała, on po prostu mnie pragnął a fakt że nigdy nie byłam z mężczyzną mnie przeraził. Poczułam się winna, to ja go skrzywdziłam nie on mnie.

Zebrałam się w sobie i zawróciłam, musiałam wiedzieć czy dobrze się czuje, zimne dreszcze oplatały moje ciało zupełnie w ten sam sposób co przed chwilą dłonie Itachiego, ale nie zawahałam się tylko ruszyłam w drogę powrotną.

Uderzenie jakie mi zadała było bardzo silne jak na taką kruchą istotkę, krew ciekła mi z głowy starałem się ją zatamować moją koszulą której użyłem jak zwykłą szmatę ale to nic nie pomagało. Nie miałem pretensji do Sakury, zachowałem się okropnie wobec niej i zasłużyłem sobie na to co mnie spotkało. Jednak nie żałowałem ani sekundy, jej usta były tak słodkie że odbierały mi dech w piersiach, wiem że nie powinienem ale tak bardzo jej zapragnąłem że nic innego się w tamtej chwili nie liczyło. Bałem się teraz jednak że może zrobić coś głupiego, wybiegła z mojego mieszkania tak bardzo przerażona...

- Itachi...

Spojrzałem w stronę korytarza gdzie stała ona, zapłakana z czerwonymi rumieńcami na twarzy opierając się o ścianę. Wyglądała na zmartwioną, ale dlaczego? Dlaczego wróciła?

Zobaczyłam jak siedzi na podłodze przytrzymując koszulę przy głowie, mocno leciała mu krew i to z mojej winy. Wyglądał na zaskoczonego widząc mnie ponownie w swoim mieszkaniu, najwyraźniej nie spodziewał się że tu wrócę.

Wolnym krokiem podeszłam d niego i ukucnęłam patrząc w jego czarne jak noc źrenice, dotknęłam swoją dłonią jego i zmusiłam by odsunął materiał z rany który wchłaniał krew. Rozcięcie było dosyć głębokie dlatego tak mocno krwawił, praktycznie całe jego włosy były pokryte juchą.  Nie spuszczał ze mnie wzroku tak jakby rana zupełnie go obeszła, jednak mnie ona bardzo martwiła więc wyciągnęłam dłoń w jego stronę by pomóc mu wstać i zająć się jego bolączką. Skorzystał z niej i bez słowa podniósł się do pionu.

- Przepraszam Sakura.

Spojrzałam na niego w drodze do łazienki, poczucie winy miał dosłownie wymalowane na twarzy przez co poczułam się jeszcze gorzej.

- Nie przepraszaj, to nie ty mnie skrzywdziłeś tylko ja ciebie. Zaraz zajmę się raną chociaż uważam że powinieneś jechać na pogotowie.

- Nic mi nie będzie i po stokroć wolę żeby zajęły się mną twoje ręce.

- W końcu to moja wina....

- Nie, to ja zawiniłem i zasłużyłem sobie na to ale....

- Ale?

- Nie żałuję ani sekundy. Jesteś idealna a ja tak bardzo pragnę tej idealności. Pragnę ciebie Sakura.

Polewając jego krwawiące miejsce spojrzałam mu w oczy i zrozumiałam że nie potrzebny był w naszym towarzystwie mój strach, nie potrzebnie go uderzyłam przecież nie chciał mnie skrzywdzić, on jedynie mnie pragnie. Nic innego się teraz nie liczyło, w tej chwili chciałam należeć do niego ale nie robił nic w tym kierunku więc postanowiłam go wyręczyć.

Po założeniu opatrunku szybkim ruchem wpiłam się swoimi ustami w jego choć jeszcze kilka chwil temu tak bardzo mnie przerażały, nie odepchnął mnie przeciwnie, pogłębił pocałunek i przyciągnął mnie bliżej swojego ciała. Pierwszy raz w życiu poczułam się tak wyjątkowa.

Kiedy mnie pocałowała poczułem tą niesamowitą żądzę która po chwili ogarnęła całe moje ciało. Nie zamierzałem się hamować chociaż wiedziałem że jestem jej pierwszym mężczyzną. Pragnąłem podarować jej noc której nigdy nie zapomni.

Chwyciłem silnym ruchem jej uda i podciągnąłem do góry tak że trzymałem ją ponad podłogą a jej zgrabne nogi obejmowały mnie w pasie, nie czekałem ani chwili ruszyłem wprost do sypialni.

Ta chwila będzie trwać wiecznie choćby w mojej i jej pamięci. Położyłem ją delikatnie na jedwabnym posłaniu i bez zbędnych słów pieściłem językiem jej wargi oraz szyję by po chwili zrzucając na podłogę jej górną część odzienia zająć się jej nagimi piersiami. Były średniego rozmiaru, idealnie mieściły się w dłoni  a zaróżowione sutki same prosiły się o przyjemność którą w tej chwili im dostarczałem. O dziwo nie wstydziła się swojej nagości i zręcznie swoimi dłońmi przez materiał moich spodni pieściła moje przyrodzenie. Pożądanie zupełnie przyćmiło nasze umysły, ona była dla mnie jak zakazany owoc którego każdy w życiu chce posmakować najbardziej dlatego nie wzbraniałem się przed tą chwilą tylko brałem z niej jak najwięcej.

Kilka chwil później leżeliśmy na posłaniu zupełnie nadzy dając sobie wzajemną rozkosz, wytrzymałem dłużej niż się spodziewałem na grze wstępnej jednak dłużej już nie chciałem czekać.  Rozchyliłem jej uda i już za pierwszym pchnięciem pozbawiłem ją dziewictwa, krzyknęła głośno z bólu ale nie przestałem się poruszać, starałem się delikatnie brnąć do przodu aby się rozluźniła i tak po chwili się stało.

Ból był niesamowity, nie powstrzymałam się od krzyku ale nie chciałam by przestał, pragnęłam czuć go w sobie a każdy jego kolejny ruch stawał się coraz bardziej przyjemny i po kilku minutach była już tylko rozkosz. Z chwili na chwilę poruszał się coraz szybciej aż oboje poczuliśmy że zbliża się Ten moment. Ja wbiłam mu paznokcie w plecy a on zatkał mi usta głębokim pocałunkiem i wtedy poczułam to, całym moim ciałem zawładnęły zimne dreszcze a gorący impuls przeszył mnie na wskroś. Itachi jęknął w moje usta i wtulił swoją głowę w moje włosy, wiedziałam że on również doznał orgazmu.

Trwał w moim wnętrzu jeszcze jakąś chwilę po czym powoli wyszedł ze mnie a na posłaniu pojawiła się moja dziewicza krew pomieszana z jego sokami, nawet nie zwróciliśmy na to uwagi tylko przytuleni wskoczyliśmy pod kołdrę. Żadne z nas nie odzywało się do siebie, nie wiem dlaczego może po prostu nie chcieliśmy aby ta cudowna chwila dobiegła końca, jednak w końcu coś musieliśmy powiedzieć.

- Itachi ja...

- Wiem Sakura, wiem.  Nic nie mów , śpij księżniczko.

Kiedy się we mnie mocniej wtuliła powoli pogrążając się we śnie, zrozumiałem że to co się przed chwilą zdarzyło było zbyt piękne żeby mogło trwać wiecznie, dotarło do mnie że to była pierwsza i ostatnia wspólna noc w naszym życiu. Ja i ona to jak ogień i woda, nie możemy  bez siebie żyć jednak razem być również nie możemy i nie pomyliłem się. Kiedy rano otworzyłem oczy po Sakurze nie było śladu, wyszła  kiedy spałem nie zostawiając żadnej wiadomości. W pierwszej chwili chwyciłem komórkę i chciałem do niej zadzwonić powstrzymał mnie jednak brak jej numeru który musiała wykasować przed wyjściem. Przesłanie było jasne nie chciała mieć już ze mną żadnego kontaktu i choć spodziewałem się takiego obrotu spraw to jednak byłem zawiedziony, najpiękniejsze w życiu chwile są najbardziej ulotne doświadczyłem tego na własnej skórze.

Wyszłam o świcie kiedy jeszcze spał wiedziałam że będzie chciał do mnie zadzwonić dlatego skutecznie pozbawiłam go tej możliwości, chciałam żeby nasza wspólna noc pozostała najcudowniejszym wspomnieniem choć nie sądziłam że w tej chwili będzie również najbardziej bolesne. Tak bardzo chciałam trwać przy jego boku, wspierać go we wszystkim, być podporą na całe życie. Choć wiedziałam że to nie możliwe on stał się moim największym marzeniem.

 

Od naszej wspólnej nocy minęło 5 lat, nie widziałam się z Itachim ani razu słyszałam jedynie z plotek że wyjechał gdzieś za granicę by prowadzić rodzinny interes. Nigdy nie szukał ze mną kontaktu więc i ja tego nie robiłam, teraz miałam swoje życie wychowując przy tym naszego syna. Tak, tamtej pamiętnej nocy zaszłam w ciążę i 9 miesięcy później urodziłam zdrowego chłopca. Nie miałam zamiaru mu o tym mówić i choć może to wyglądało na samolubne zachowanie to jednak takie nie było.
Od samego początku oboje czuliśmy że to jest tylko jedna noc, jedna chwila która uleciała w raz ze świtem jaki zastał na w łóżku następnego dnia i nasz syn mógł mieć tylko jednego rodzica którym zostałam ja. Mimo wszystko Kochałam Itachiego w swój własny inny sposób i bardzo za nim tęskniłam, ale nie żyłam już przeszłością tylko tworzyłam nową dla mnie i dziecka.

Któregoś dnia robiąc małemu Itachiemu śniadanie usłyszałam w wiadomościach coś co zmroziło mi krew w żyłach, dotyczyło to ojca mojego dziecka. Ponoć oskarżyli go za wielokrotne popełnienie morderstwa i skazali na śmierć a karę mieli wykonać jutro. Zrobiło mi się słabo, nie mogłam w to uwierzyć tysiące myśli przechodziło mi przez głowę ale tylko jedna wydała mi się słuszna.

Spakowałam kilka niezbędnych rzeczy na podróż, ubrałam synka i wyszłam z domu. Zaprowadziłam małego do przyjaciółki prosząc o opiekę nad nim przez dwa dni, zgodziła się a ja jak najszybciej wsiadłam w samochód i ruszyłam na lotnisko.

Następnego dnia byłam już w L.A więc czym prędzej ruszyłam do więzienia w którym za dwie godziny mieli zabić jedynego mężczyznę którego darzyłam uczuciem. Dotarłam tam na 15 minut przed egzekucją, wpuścili mnie na salę tylko dlatego że powiedziałam że Itachi to mój narzeczony a na dowód swoich słów przedstawiłam im akt urodzenia mojego synka gdzie w rubryce ojca widniało Itachi Uchiha.

Stałam przed małą, szklaną klatką w której znajdowało się szpitalne łóżko z pasami i sprzęt do podania skazańcowi ostatniego zastrzyku w życiu. Rozejrzałam się dookoła po zapłakanych twarzach zebranych tu ludzi, wszyscy w oczach mieli nienawiść i czekali na śmierć osoby która odebrała im bliskich. Ja jednak nie mogłam uwierzyć że on na prawdę to zrobił, ale również nie byłam w stanie zapobiec egzekucji, byłam bezradna.
Alarmowy brzdęk i drzwi się otworzyły a ja go zobaczyłam w obstawie 10-ciu klawiszy. Szedł dumnie z podniesioną głową i nawet odrobiny strachu nie było widać w tych przeszywających pewnością czarnych oczu. Dostrzegł mnie od razu i nie spuszczał ze mnie wzroku, z każdym krokiem był coraz bliżej ale jednak tak samo nie dostępny jak wcześniej, tym razem dzieliła nas gruba, pancerna szyba.

Położyli go na łóżku i spięli pasami po czym w kłuli mu się w żyłę zakładając welflon przez który za kilka minut dostanie się do jego żył trucizna. Prokurator zaczął odczytywać akt oskarżenia i wyrok sądu, ale my oboje nie słuchaliśmy tylko wciąż wpatrywaliśmy się w siebie. Kiedy oskarżyciel zapytał go czy ma coś do powiedzenia, on się odezwał ale nie przepraszając za swoje winy tylko zwrócił się do mnie.

- Sakura, tyle lat minęło. Nie żałuję ani chwili w swoim życiu i ty nie żałuj, to nie jest twoja wina że tu jestem. Nawet gdybyśmy jednak wtedy się zeszli to nic by to nie zmieniło, to była tatusiowa tradycja którą przejąłem po nim ja. Pamiętaj żeby szczęśliwe chwile brać garściami, bo kiedyś tak jak mnie teraz dopadnie szara rzeczywistość.

Obrócił głowę w bok kończąc swoje zdanie, ale ja musiałam mu coś powiedzieć.

- Itachi, mamy syna.

Znów zaszczycił mnie swoim tym razem lekko zdziwionym spojrzeniem.

- To będzie twoja szara rzeczywistość, wychować go na porządnego człowieka zwłaszcza gdy ma geny po ojcu mordercy.

Nic już nie powiedziałam on również. Zamknął oczy a po podaniu mu trzech substancji jego oddech ustał. Itachi Uchiha zakończył swój żywot zostawiając mnie już na zawsze w samotności. Wyszłam stamtąd otępiała, z wieloma uczuciami w sercu i ze świadomością że już nigdy tak na prawdę nie będę szczęśliwa. Udałam się na lotnisko by wrócić do domu, przytulić synka i żyć wspomnieniami o naszej wspólnej jednej nocy która już nigdy się nie powtórzy.

Tak jak powiedział, będę starała się łapać szczęśliwe chwile garściami i ze strachem w sercu czekając na szarą rzeczywistość.

 

 

Uf to koniec, ostatnia część mam nadzieję że wam się spodoba. Przepraszam za to ogromne spóźnienie ale jestem chora i biorę leki przez które ciężko jest mi pisać. Teraz zajmę się realizacją zamówień partówek, pozdrawiam serdecznie:)
Przepraszam za błędy ortograficzne:)

3 komentarze:

  1. No co aj mogę stwierdzić : każda partówka kończy się dramatycznie - to już wiesz.
    Choć to nie jest takie ważne, bo zawsze mi się podoba twój styl pisania i nie tylko - cała fabuła! Jestem ciekawa dalszych twoich pomysłów!
    Pozdrawiam, Kimi-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za miłe komcie i obiecuję że dla Ciebie Kimi następna partówka zakończy się happy end-em. Masz to na 200% :)

    Karcia-chan, Tobie też dziękuję ,że jesteś i mnie wspierasz.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam te dramatyczne zakończenia ;) Zazwyczaj te happy endy są zbyt przesłodzone :/
    Dobra robota, czekam na kolejne partówki :D

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)