piątek, 7 czerwca 2013

'Nie mogę o nim zapomnieć' cz. 6

Dedykacja dl Ami-chan

- To nie prawda!- krzyknęła dziewczyna. Genma zaczął się zwijać z bólu. Kakashi natomiast zaśmiał się cicho.- Ej... Chłopaki... Albo ja zapomniałam, ALE DZISIAJ JEST TURNIEJ!!
- Że co proszę?!- krzyknęli obydwaj patrząc na Anko. Byli zdziwieni. Szybko rozeszli się do domów i zaczęli się ubierać w zbroje samurai. Oczywiście największy kłopot ze swoim ubiorem miał niedorozwinięty intelektualnie Kakashi, który po chwili założył na siebie ostatnią część - hełm. Włożył jeszcze drewniany miecz do pochwy i uśmiechnął się smutno. Spojrzał na zdjęcie jego ojca, które było z jeszcze czasów, kiedy wielki 'Biały Kieł' żył. Został zabity przez żołnierzy, gdyż złamał zasady i zaczął bronić swojego przyjaciela. Hatake uśmiechnął się szczęśliwy.
- Tato...- powiedział cicho i spokojnie- Jeszcze będziesz ze mnie dumny! To znaczy mam taką nadzieję! Dzisiaj wygram ten puchar i księżniczkę! Specjalnie dla ciebie! Kocham Cię Tato!
Osiemnastolatek wyszedł uśmiechnięty ze swojego domku i skierował się w stronę areny, gdzie miały odbyć się ów walki. Po niedługim czasie spóźnienia znalazł się między walczącymi samuraiami. Spojrzał szybko na miejsce gdzie siedzieli najważniejsi ludzie w państwie i księżniczka do wygrania, kiedy zauważył ów dziewczynę zarumienił się.
~ Teraz to na sto procent muszę wygrać!~ pomyślał w myślach. Po niedługim czasie usłyszał swoje imię. Stojąc na kulisach uśmiechnął się. Chwycił się barierki i zeskoczył na twardą ziemię. Uśmiechnął się i po jednym ciosie jego przeciwnik leżał martwy na ziemi. Anko zrobiło się nie dobrze. Widok krwi sączącej się po ziemi był okropny. Nie lubiła nigdy takich walk. Obrzydzało ją to. Mimo wszystko postanowiła być dzielna i przetrwać to wszystko. Po niedługim czasie siwowłosy wykończył swoich dosyć twardych przeciwników.
- Kurde...- powiedział cicho Kakashi- Jeżeli to wygram będę musiał walczyć z Genmą, a Anko mnie chyba zabije, jeżeli go zabiję. Grh!
Hatake chwycił w dłoń swój drogi miecz, który po chwili wylądował wbity w ziemię. Zdziwiony chłopak odwrócił się w stronę kulis i widok jaki tam zobaczył przeraził go. Anko kłóciła się mieczami z jego wrogiem i jej przyjacielem. Przestraszył się o życie dziewczyny. Chwycił szybko swój miecz i pognał jej na pomoc, kiedy pojawił się już do góry odtrącił przeciwnikowi miecz.
- Kakashi... Kakashi...- powiedział spokojnie Genma. Chłopak był za bardzo spokojny, więc trochę przerażał siwowłosego, który ledwo co unikał ciosów czarnookiego. Wykałaczka w ustach Genmy posłużyła mu za broń, a do używania takiego czegoś trzeba być naprawdę wykwalifikowanym samuraiem. Wszyscy zebrani spojrzeli na walkę.
- Kakashi!- krzyknął ktoś z widowni. Był to bliski przyjaciel osiemnastolatka. Czarnowłosy chciał pomóc mu w walce, jednak został zatrzymany przez nieznośnych strażników.
- Zostawcie ich...- powiedział władca Edo.- Któryś z nich musi wygrać i ożenić się z moją córką.
W tym momencie obok niego pojawiła się dziewczyna. To była Ayame- osiemnastolatka śniąca się jeszcze niedawno Kakashiemu.
- To oni nie walczą o Anko?- zapytał zdziwiony czarnowłosy. Kakashi sam mu mówił, jeszcze nie dawno, że chciałby walczyć o tę fioletowo włosą dziewczynę.
- Nie, skąd taki pomysł?- zapytał zdziwiony.
Obito spojrzał w oczy Tokugawy i odsunął się krok w tył. Chciał pobiec ku Kakashiemu i wykrzyczeć mu w twarz, że nie walczy o tę dziewczynę, którą chciał i miał zamiar poślubić. Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie i odszedł smutny. Nie mógł przerwać tę walkę. Po niedługim czasie ujrzał zwycięzcę.
- Kakashi...- powiedział smutno- Wygrałeś... Jesteś idiotą...
Siwowłosy przebił na wylot serce swojego przeciwnika. Uśmiechnął się szczęśliwie. Stanął dumny i po chwili usłyszał płacz.
- Kakashi, dlaczego ty to zrobiłeś?!- krzyknęła i chwyciła go za bluzkę. Myślała, że rozszarpie mu całą zbroję.- Dlaczego wygrałeś?! Dlaczego chciałeś wyjść za Ayame?! Pytam się Ciebie proszę powiedz mi dlaczego to zrobiłeś? Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że cię kocham?!
- O-o czym ty gadasz?- zapytał zdziwiony i chwycił ją za ręce.- Jaka Ayame? Jaki z nią ślub? Myślałem, że ja walczę o ciebie? Przecież ty jeszcze przed chwilą tam siedziałaś! Przecież widziałem! Siedziałaś zaraz za swoim dziadkiem!
- Widzisz moja ciocia jest w moim wieku! Ona jest... Ona jest bardzo podobna do mnie, gdyż mój ojciec zdradzał moją mamę z moją babcią. Wiesz co?! Przez ciebie się powtarzam! Baka! Nienawidzę Cię! Grh! Jak można być aż takim strasznym egoistą?! I to jeszcze ty! Ten chłopak w którym się zakochałam... Już dla mnie nie istnieje. Już lepsze jest gonienie świni z przyczepionym Sato* Klik do pleców.- powiedziała smutna, a zarazem wściekła- Nienawidzę Cię! I nie rozumiem jak mogłam Cię kiedykolwiek pokochać! Grh! 
Dziewczyna wyszła z areny i skierowała się w stronę swojej komnaty, która znajdowała się w jej własnym zamku. Uśmiechnęła się szczęśliwa, kiedy tylko zauważyła swojego ukochanego psa Kuri** Klik nazwano go tak, gdyż był tak bardzo brązowy jak kasztan. Pies zaczął merdać ogonkiem, kiedy tylko zauważył swoją panią na horyzoncie. Odsunął się, jednak szybko, gdyż ujrzał w jej ręce nóż. Był przerażony. Zaszczekał żałośnie. Szybko pobiegł po swojego pana Tsubakiego, kiedy obydwa zwierzęta przybiegły na miejsce zdarzenia zauważyły Anko, która trzymała przy swojej szyi nóż. Jej najlepszy przyjaciel (Tsubaki) zmienił kolor sierści, a jego oku stało się czerwone. Klik Nie mógł znieść tego, że jego pani chce się zabić. Zaczęła płakać, lecz po chwili rzecz, który jeszcze niedawno leżała w jej dłoni została odtrącona. 
- Dlaczego ty to robisz Anko?- zapytał jej pies, a ona zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu, gdyż nie wiedziała kto to mówi. 
- Kim jesteś?!- krzyknęła przerażona i podniosła nóż. 
- Jestem twoim psem! Dlaczego chcesz się zabić?- zapytał spokojnie, lecz tak naprawdę to trząsł się jak nigdy wcześniej. 
- Bo nienawidzę!- krzyknęła i wbiła sobie w sercem nóż- Tego świata. 
Fioletowo włosa umarła. 

Po kilku dniach siedzenia w swoim domu Kakashi dowiedział się o tym, że wnuczka władcy Edo zabiła się. Był wstrząśnięty. Zaczął płakać. Klik Nie miał już siły. Myślał, że Anko wyjechała tylko na kilka dni i, że wróci. Teraz już wiedział, że źle postąpił. Nie chciał już żyć... Ponieważ nie miał dla kogo. Rozumiał, że miał "Żonę", ale ona raczej nie była dla niego... Po prostu jej nie kochał. Uśmiechnął się i poszedł na grób ukochanej osoby. Klik Nad grobem znów zaczął płakać. Nie miał już siły. Mimo wszystko zebrał w sobie odwagę i położył na nim swój miecz. Z kabury wyjął nóż i spojrzał w niebo.
- Wiesz... Anko... Już... Do... Ciebie... IDĘ!- krzyknął i oderżnął sobie głowę. 
Siwowłosy umarł. 

Obito siedział na parapecie ubrany w dyniową maskę i w czarnym pelerynie. Do domu miała wracać akurat jego żona z dzieckiem. Miał zamiar zrobić coś, czego na pewno i one się nie spodziewały, kiedy w końcu wróciły z grobu w domu była kompletna cisza. Rin trzymając małą Samcię za rękę weszła do kuchni. Obydwie ujrzały straszny widok. Nie wiedziały co to za facet. Brązowowłosa uśmiechnęła się. 
- Obito...- powiedziała spokojnie, lecz po chwili poczuła ukłucie w sercu.- O-Obito?
Zarżnął jeszcze ich córkę, która szybciej padła martwa od matki. 
- D-Dlaczego?- zapytała ostatnimi siłami brązowo włosa. 
- Po co macie żyć skoro mój przyjaciel nie żyje? Zapewne i tak byście za niedługo zginęły...- powiedział strasznie. Obito uciekł przez okno i pokazał całemu światu, że jest kostuchą niosącą śmierć całemu światu. Klik

The END!

Od autorki: No to mamy koniec przepraszam, ale zdałam sobie sprawę (dziękuję anonimku ^^), że trochę za długo pisałam tę opowieść. Właśnie miałam tak zakończyć tę historię. Przepraszam, że dodałam horror, ale chciałaś akcję prawda Droga Ami-chan...? To już jest koniec naszej współpracy :/ Przepraszam i pozdrawiam :P
*Sato - Cukierek
**Kuri - Kasztany

1 komentarz:

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)