DEDYKACJA
DLA ZAMAWIAJĄCEJ KATE VON AGE
PT:
„Kolorowe wspomnienia” cz. 3
Siedzieli naprzeciwko mnie, a blondynka bawiła się
palcami z spuszczoną głową. Denerwowała się coraz bardziej, z każdą sekundą,
która mijała. Byłem pewien swoim myśli, które pojawiały się coraz częściej
wobec swoich dzieci i synowych. Powinienem być zadowolony, gdyż to one dały mi
wnuki, które chcą ze mną spędzać czas. Im daję miłość, ale synom wcale. Trzeba
to w jakiś sposób zmienić swoje postanowienia na dalszą przyszłość.
Sasuke uchwycił dłonie blondynki, by przestała się
bawić. Nie chciał by wyczytała, ze się denerwuje przede mną? W takim stanie
jakim się znalazła mogłam to wyczytać od chwili pierwszego momentu. Ona jest mniej
odporna od żony Itachiego, która przyszła sama do mnie by podjąć się rozmowy.
-Dlaczego chciałeś z nami porozmawiać, skoro nawet
się nie odzywasz. Jeśli nie masz nic do powiedzenia, to może pójdziemy do
sypialni. Jesteśmy zmęczeni po całym dniu, w samolocie nie było za wygodnie.
-Tak, masz rację. Mam powód dla którego tak późno
chcę z Wami porozmawiać. Z Sakurą już rozmawiałem na ten temat. Teraz chcę z
wami porozmawiać. Mogę przypuszczać co myślisz Sasuke po tylu latach. Może
nawet gorzej niż Itachi.
-Zależy co on myśli. – warknął na mnie. Spojrzałem
na niego, nie miał nienawiści, jednakże kryło w nich się pewna skrytość co do
mnie. – Bo jeśli nienawiść to chyba źle myślisz, nie mam nic do ciebie ojcze. Po prostu dziadek
wychował cię ostrą ręką i sam nie potrafisz dać miłości. Nie wiem czemu, ale
raczej powinieneś przemyśleć swoje postępowania wobec naszej rodziny i
przyjaciół. Oni cię bardziej nienawidzą. Nie potrafiłeś się nigdy poniżyć przed
nimi, by przeprosić. To u ciebie jest wrodzona choroba. Widziałeś to u dziadka
i sam odziedziczyłeś najgorsze cechy.
Masz
rację, synku – pomyślałem wpatrując się w niego.
-Nie masz żadnych dobrych cech, a może masz, ale nam
ich nie pokazałeś. Nigdy tego nie robiłeś, twoja ostra ręka, którą rządziłeś
była najgorsza. Nie powinieneś się dziwić, że często uciekaliśmy z domu. Nigdy
się nie zmienisz. Wiem o tym, dlatego wolę abyś nie wyjaśniał niczego, bo
wrócisz do swoich nawyków. – zacisnąłem dłoń na kolanie. On i Itachi znali mnie
na wylot. – nie denerwuj się, bo to tobie szkodzi. Twoje serce może tego nie
wytrzymać. Kochamy cię, ale…
-Przepraszam. – wypowiedziałem patrząc na nich.
Sasuke nie wiedział co powiedzieć.
-C-co? – zapytał od razu jakby to był dla niego
szok.
-Przepraszam Was. – blondynka podniosła głowę
patrząc na mnie. Zwróciłem się do niej. – Ciebie najbardziej, nie zachowywałem
się dobrze. Traktowałem cię trochę lepiej niż Sakure, ale teraz wiem, że też
zostałaś przeze mnie poniżana. Dlatego mam nadzieję, ze kiedyś mi wybaczysz.
Chciała coś powiedzieć, ale Sasuke wszedł jej w
zdanie.
-Teraz przepraszasz? – zapytał zły – Opamiętaj się.
Nigdy tego nie robiłeś, więc to nic teraz ci nie da. Naprawdę jest mi ciebie
żal. Nigdy się nie zmienisz, gdy jest potrzeba i własna korzyść wszystko
zrobisz. – pociągnął żonę i odchodzili. Spojrzałem na dziewczynę, która
spojrzała przez ramię szepcząc cichutko „dziękuję”. Zdziwiłem się, ale
widocznie na to czekała.
Uniosłem się wstając widząc lekko uśmiechniętą
Mikoto.
-Powinnaś już spać.
-Może, czekam na ciebie.
-To długo poczekasz. Mam jeszcze do załatwienia
papierki, poczekaj na mnie w sypialni. Zaraz wrócę, dobrze?
-Jak chcesz, ale nie przemęczaj się. – pocałowała
mnie w ust. Odeszła, gdy zniknęła w korytarzu u góry odeszłam w inną stronę
korytarzu patrząc na wszystkie zdjęcia, a nawet zdjęcia z liceum, gdzie także
byłem najpopularniejszy. Jeszcze bardziej niż w gimnazjum. W dodatku tam
właśnie tam zaczęło się wszystko układać ze mną i Mikoto. Zaczęło się pod
koniec sezonu piłki nożnej w gimnazjum, a skończyło na liceum. Dotknąłem
zdjęcia zdejmując z ściany. Wierzchiem dłoni przetarłem wolno po szkle patrząc
na jej zdjęcie podczas koncertu na skrzypcach, w naszej szkole.
Oparłem się o ścianę zjeżdżając w dół. W głowie
pojawiał się obraz parę godzin przed koncertem, gdy spotkałem się z Mikoto na
dachu szkoły.
Idąc
przez korytarz, zauważyłem długo włosom kobietę z neseserem na skrzypce, która
szła spokojnie do swojej szafki. Mężczyźni spoglądali na nią zaciekawieni, a
ich spojrzenie wyrażało wielkie pożądanie do jej osoby. Nigdy nie sądziłam, że
będę czuł niechęć do mojej płci, gdy zaczną wpatrywać się w pannę Suoh –
dziedziczkę fortuny. Teraz na pewno wiem, że jej wdzięk mnie zauroczył.
Zostałem mocno klepnięty.
-Czy
ty słuchasz nas co do ciebie mówimy?
-Jasne,
że słucham! – podniosłem głos.
-Tak?
To co mówiliśmy?
-E…
Nie słuchałem. – podłamałem się, gdy mogło być to coś bardzo ważnego, a
patrzałem na brunetkę.
-Było
pewne, mówiliśmy, że wypadło ci zaproszenie. – spojrzałem na kopertę z
zaproszeniem z moim nazwiskiem i imieniem. Patrzałem zdezorientowany i otworzyłem
kopertę. Było tam zaproszenie na koncert skrzypkowy w wykonaniu Mikoto i
jeszcze jednej osoby, która grała na fortepianie. – twoja luba zaprosiła cie na
koncert po lekcjach. Przyjdziesz? Czy zamierzasz iść na trening? Masz dwa
wyjścia. Chyba nas nie zostawisz, w końcu liczymy tylko na ciebie.
-Jasne,
że was nie zostawię. – powiedziałem do kumpli, ale tak naprawdę chciałem
posłuchać jej gry na skrzypcach. Chciałem, bo dała mi otuchę podczas ostatniego
meczu w gimnazjum. Tam miałem tremę, której nigdy nie zapomnę. Nie
przypuszczałbym, że to właśnie mnie dopadnie. Ona teraz może się tak samo czuć.
Nie zdziwiłbym się. Jeśli jej się nie uda to cała szkoła będzie się śmiać.
Weszliśmy
do klasy, gdzie siedziała Mikoto patrząc w nuty. Ciemny futerał, który stał na
ziemi wyglądał na bardzo stany, ale w nich był smyczkowy instrument. Bardzo
chciałem posłuchać jej gry, w końcu zacząłem coś do niej czuć. Dopiero teraz
uświadomiłem sobie te rzadkie uczucia do kobiety. Nasze pierwsze spotkanie nie
było zbyt dobre, ale z czasem dokuczaliśmy co sprawiło, że moje uczucia do niej
zaczęły rosnąć. Spoglądała na mnie, lecz po krótkiej chwili odwróciła
spojrzenie. Była smutna, czyżby słyszała co takiego mówiłem?
Lekcje
mijały szybko, aż się niecierpliwiłem. Nie wiedziałem co wybrać trening czy
może grę na skrzypcach. Kumple już dawno odeszli do szatni, a ja jak ciołek
czekałem aby w końcu udać się w upragnione miejsce. Wstałem odchodząc w stronę
sali, gdzie zbierali się ludzi.
-Fugaku,
dokąd ty idziesz? – usłyszałem pytanie kumpla.
-Wybaczcie,
muszę iść. – powiedziałem.
-Ona
jest ważniejsza od twoich treningów? – zapytał jeden z nich. Spojrzałam na nich
z zamyśleniem.
-Oczywiście.
– weszłam razem z tłumem, a drzwi Sali zamknęły się z lekkim hukiem. Usiadłem
na swoim miejscu przyglądając się scenie. Zebrało się sporo uczniów, którzy ze
zdziwieniem wpatrywali się we mnie. Prowadzący wyszedł mówiąc to co miał
powiedzieć na przywitanie i przedstawił pierwszą uczestniczkę, a raczej
rozgrzewkę przed resztą, która była mistrzynią. Mikoto!
Na
sobie miała czerwoną sukienkę z większym dekoltem odkrywającą troszkę piersi, a
gdy chodziła mogłem zauważyć jej jedną nogę. Stanęła i ukłoniła się. Spojrzała
na mnie i w jej oczach zauważyłem zdziwienie. Zaczęła swoją grę na skrzypcach.
Na ustach zauważyłem lekki uśmiech, który spowodował jej grę na skrzypcach. Jej muzyka docierała do mego serca, ona
chciała mi to wszystko przekazać! Jej muzyka koiła wszystko co było możliwe.
Gdy skończyła ledwie uśmiechnąłem się. Ukłoniła się odchodząc.
Wstałem
wychodząc, nikogo innego koncertu nie chciałem zobaczyć. Tylko ona się liczyła.
Kobiety koło, których przechodziłem wpatrywały się we mnie z zauroczeniem.
Wyszedłem po cichu i zdębiałem widząc ją przed sobą. Wtuliła się we mnie jakby
chciała mi tym coś przekazać.
-Dziękuję
– wymamrotała z chrypką. Czy ona byłą przeziębiona? Sama nie wiedziałam czy
była, bo nie chciała na mnie spojrzeć. Moja koszula zaczęła być mokra.
Uchwyciłem ją, gdy zaczęła drżeć. Uchwyciłem ją mocno by nie upadła. Co ona
przechodziła w tym czasie? – Jako jedyny do mnie przyszedłeś. – powiedziała. –
Rodzice znowu nie przyszli.
-Rodzice?
Tez ich zapraszałaś?
-Tak.
Chciałam by ze mną byli, ale widocznie znów zatrzymała ich praca. Przepraszam,
że musiałam cię w to mieszać. Chciałam by ktoś był ze mną podczas tego występu.
Okropnie się denerwowałam.
I
co mam zrobić? – zapytałem siebie w myślach.
-Ja..
-Nic
nie musisz mówić, ważne że byłeś. Dla ciebie jest trudno powiedzieć co byś chciał, ale dziękuję że byłeś – wspięła
się na palcach całując policzek. Odeszła ode mnie idąc w stronę wyjścia. Pora
pójść na trening, spojrzałem na zegarek. Już było po treningu, myślałem, że
siedziałem tem tylko pięć minut, a było o wiele dłużej.
-Mikoto!
Czekaj… - podbiegłem do niej i uchwyciłem za dłoń biegnąc przed siebie. Tam
gdzie chciałem ją zabrać by poczuła, że może żyć. Chce by wiedziała to miejsce
razem ze mną. Nie sprzeciwiała się. Widocznie chciała być ze mną!
Uśmiechnąłem się sam do siebie na wspomnienie
koncertu Mikoto. W końcu, to ona była przy mnie w gimnazjum i nie tylko.
Wspierała mnie zawsze po kryjomu, abym niczego nie wiedział. Teraz chciałabym
wszystko cofnąć, aby być młodym gnojkiem, za którym szalały kobiety. Żadna nie
potrafiłam się oprzeć, oprócz jednej młodej i seksownej szatynki. Zawsze miała
mnie gdzieś, ale podczas czteroletniej nauki w szkole zaczęło nas do siebie
ciągnąć.
Uniosłem się wpatrując się w resztę zdjęć. Wyszedłem na taras, gdzie razem
uczyliśmy się. Był to jeden raz, gdy spędzała ze mną czas podczas pobytu jej
rodziców na konferencji prasowej. Usiadłem na schodku wpatrując się w altanę,
gdzie robiliśmy sobie przerwę.
Wpatrywałem
się w nią od czasu do czasu.
-Hm..
powiesz czemu tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?
-Nie.
– powiedziałem, nadal wpatrując się w jej piękne ciemne oczy. Była ponętną
kobietą, którą pragnąłem tylko dla siebie, lecz nie mogłem ustąpić uczucia
jakie mną targały. Gdybym tak zrobił cała szkoła dowiedziałaby się, że potrafię
kochać. Teraz to nie możliwe, choć chciałbym aby zrozumiała moje uczucia. Nigdy
jej tego nie pokażę, sam już nie wiem co robić.
-To
czemu tak intensywnie się we mnie wpatrujesz? – zapytała mnie. Siedziałem
naprzeciwko niej, gdzie wpatrywała się w fontannę, która tryskała wodą.
Uśmiechnęła się. Gdyby częściej się śmiała może wtedy rzuciłbym się na nią jak
głodny lew pragnący zjeść ofiarę. Zamierzałem ją pożreć doszczętnie.
-Z
ciekawości. – uchwyciłem jej policzki wpatrując się głęboko w oczy. – Mikoto..
– wyszeptałem. Nasze oczy spotkały się. Poczułem to pierwszy raz, chociaż
towarzyszyło mi wiele kobiet to tylko ona rozpaliła moje serce do żaru, który
rozpalił najważniejszy organ.
-F-Fugaku.
– powiedziała chrypiąc. – Chodźmy już się dalej uczyć. – wyrwała się. A tak
bardzo pragnąłem zasmakować różowych ust kobiety. Kusiła mnie nimi od samego
początku, ale skąd mogłem wiedzieć, że tak na mnie zadziała jej osoba? Nie
wiedziałem co może się stać, a teraz pragnąłem ją jeszcze bardziej. Usiadłem
naprzeciwko niej patrząc na czerwone policzki.
Rumieńce
– pomyślałem.
Zaczęło
mi się podobać drażnienie kobiety moją osobą. Chciałem skorzystać z większego
manewru. W końcu musze mieć kobietę, która spłodzi ze mną potomka jak będzie
dobrą żoną opiekującą się dziećmi jak i mną.
Wiele
godzin, gdy jej rodzice jeszcze poprosili by została na noc. Nie podobało się
to Mikoto, ale nie miała wyjścia. W końcu jej dom był zamknięty na cztery
spusty. A moja matka była tym faktem uradowana. Zrobiły sobie babski wieczór
rozmawiając o facetach. Panna Suoh rumieniła się często, gdy moja matka
wspominała o facecie, którego kocha. Byłem pewien, ze taki jest, gdyż nie
potrafiła się odezwać. Nie byłem z tego zadowolony, chciałem ją mieć tylko dla
siebie!
-Mów,
kim jest mężczyzna, który ci się podoba?
-Wolę
jak na razie zachować to dla siebie. Przepraszam.
-Och
rozumiem, gdybyś nie miała nikogo dała bym ci mojego wyrodnego syna, który
nawet nie ma dziewczyny. Ma już tyle lat, a za żadną jeszcze się nie rozgląda.
Nie wiem co z niego będzie. Chciałam mieć wnuki, a czy będą? Nie wiem. Nic z
tym nie robi.
-Czy
nie ocenia go pani zbyt mocno? Fugaku ma powodzenie wśród kobiet, dlatego czeka
na tą jedyną. Wiem, że znajdzie się, w końcu jest miłym mężczyzną z pomocną
dłonią. Gdybym mogła wybierać on znajdowałby się na pierwszym miejscu. –
uśmiechnęła się. Przysłuchiwałem się ich rozmowie. Zajrzałem widząc smutną minę
kobiety. Mikoto była bardziej smutna niż zwykle, czyżby ruszyła ją rozmowa na
mój temat?
-Podkochujesz
się w nim? – zapytała dociekli matka.
-Nie!
Wcale nie! – powiedziała nerwowo.
-Hm..
– wyszeptała matka – Trafiłam. To on skradł twoje serce i teraz nie wierz co
robić? Fugaku to skomplikowany dzieciak, podąża za ojcem czego mu nigdy nie
wróżyłam. Chciałam by poszedł swoją drogą, a teraz chyba jest za późno. -
westchnęła. Słuchałem ich dokładnie. Nie mogłem uwierzyć, że dziewczyna, która
ma do mnie dystans tak naprawdę zaczyna czuć do mnie miętę. Czyżby pokochała
wszystkie wady jakie mam? Trzeba by to
sprawdzić. Odszedłem do swojego pokoju myśląc o Mikoto, która zwierzała się
dalej mojej matce.
Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Wspomnienia
były jak magia, do których chciałem uciekać. Rzeczywistość jest i będzie zbyt
okrutna, aby myśleć o przyszłości? Już nie warto o niej myśleć, warto jednie
mieć przy sobie kolorowe wspomnienia. Chciałbym oddać swój stracony czas w pracy
dla synów, którzy stracili całe dzieciństwo. Nie mili zbyt szczęśliwego, bo nie
dostarczałem im zbyt dużej uwagi. Usłyszałem jak drzwi wejściowe otwierają się.
Nie zamierzałem się ruszyć teraz mogło stać się wszystko.
Od Autorki:
Przepraszam za zwłokę z dodaniem kolejnej części,a le na nic ostatnio nie mam czasu. No dobra, będzie jeszcze jedna częśc, spróbuję coś lepszego wymyślić ^-^
PS. Przepraszam za wszystkie błędy jakie się pojawiły!!
Swietne :) nic dodac nic ujać.
OdpowiedzUsuńJak zwykle Kimi musi zrobić wielkie wejscie po dlugiej nieobecnosci ^^ juz sie nie moge doczekac nastepnej czesci,
Kate von Age
Sweet....
OdpowiedzUsuńJejku jak ty to ładnie piszesz, chce się czytać i ciągle mało.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta i już doczekać się nie mogę.
Pozdrawiam:)