DEDYKACJA
DLA ZAMAWIAJĄCEJ KATE VON AGE
PT:
„Kolorowe wspomnienia” cz. 4
Obróciłem się z zamiarem zobaczenia osób, która
zagościła u nas. Zdziwiłem się widząc mojego starszego syna z zimnym wyrazem
twarzy. Spojrzałem na altanę z lekkim uśmeichem.
-Wspomnienia tatko? One chyba są najpiękniejsze. –
stanął obok mnie wpatrując się w altanę. Byłem ciekawy po co takiego przyszedł?
Zauważyłem, że trzyma w dłoni dokumenty, które z pewnością zapomniał wziąć za
pierwszym razem – Tam poznałem Sakure. – westchnął. – Pamiętam jak się nie
lubiliśmy, ale jakoś tak wyszło, ze się w sobie zakochaliśmy choć tego nie
popierałeś.
-Wybacz. – powiedziałem – Nie sądziłem, że będzie
dobrą żoną. Dlatego przepraszam cię jak najmocniej, w końcu to ona dała ci
szczęście. Nie tylko też szczęście, ale i potomstwo.
-Obawiałem się tego. – spojrzałem an niego nie
wiedząc o co chodzi – że będzie dzieci nienawidził tak jak Sakury. Ona nic nie
zrobiła, ale i tak jej nie lubiłeś za to, że chciałem pojąć ją za żonę. To Ino
traktowałeś trochę lepiej, wiem, że twoje przeszłość miała z tym związek.
Podążałeś za wskazówkami dziadka, ale te czasy już minęły.
-Mylisz się, Itachi. Nie traktowałem was tak jak on
mnie, traktowałem was trochę lepiej, ale to nie tłumaczy mojego zachowania
względem Was, w końcu wywierałem na was presje co czasami nie kończyło się
dobrze. Sakura przyjmowała moją krytykę, a można powiedzieć, że chciałem ją
wyrzucić z tej rodziny. – westchnąłem ciężko – Teraz wiem, że popełniłbym błąd.
Sasuke tak samo kocha Ino jak ty swoją małżonkę.
-Czyżbyś przyznawał się do błędu? Ojcze ja sam z
początku nie wiedziałem czy dobrze robię, wiesz jaki miałem dystans do kobiet.
Z początku myślałem, żę się na mnie rzuci i zacznie zadawać pytania, ale ona
zamiast tego milczała co mnie zaczęło denerwować. Nie odzywała się do mnie jak
pozostali, była wredna.
-Często słyszałem wasze kłótnie, sądziłem, że z tego
nic nie wyjdzie. Myliłem się. Kto się czubi ten się lubi, czyż nie synu? –
odwrócił spojrzenie w bok, a na jego policzkach wystąpiły malutkie rumieńce. –
Tylko jestem ciekawy jak to było z waszym pierwszym razem.
-Ojcze! – podniósł głos, a ja mimo woli zaśmiałem
się jakby to było coś lekkiego. Nie widzieli mego uśmiechu od bardzo wielu lat,
ulżyło mi, gdy Sakura wybaczyła mi moje poczynania.
-Przyszedłeś ze mną porozmawiać, czy jeszcze z
Sakurą jesteś?
-To ona mnie wysłała, powiedziała abym tak się nie
odnosił do własnego ojca bo mam tylko jednego i nikt go nie zastąpi, nawet jak
będzie traktował nas jak kogoś
nieznajomego.
-Tak powiedziała?
-Nie, ale z tego to wywnioskowałem. Ona troszczyłaby
się o ciebie jakbyś ją bił. Jest kobietą, która uwielbia pomagać ludziom. To
chyba u niej lubię najbardziej, nie ważne czy ktoś ją zaatakuje to zawsze
będzie się opiekować. – spojrzałem na gwiazdy, które świeciły jasno.
-To dobrze. – powiedziałem do syna.
-Dobra, musze do niej jechać, ale ty idź do matki bo
na ciebie czeka. Widziałem jak paliło się światło, chyba znowu coś czyta aby
zabić czas. Do zobaczenia wkrótce. – odszedł. Zszedłem do ogródka wchodząc do
altany, gdzie zauważyłem dwa inicjały, lecz nie moje i Mikoto tylko syna i
synowej. Byłem zadowolony, że także tutaj spędzali czas!
Usiadłem wpatrując się w przestrzeń. Uchwyciłem
główkę róży myśląc o Mikoto w czasie liceum. Nie mogłem tego zrozumieć dlaczego
jestem tak terroryzowany przez własne wspomnienia. Powinienem o tym zapomnieć
skoro powinienem naprawić wszystkie złe chwile spędzone z własną rodzinką.
Westchnąłem wpatrując się w główkę róży.
Gdybym mógł wszystko naprawić i cofnąć cały czas i
krzywdy jakie wyrządziłem ludziom to zrobiłbym wszystko. Teraz nie mam takiej
możliwości do wykonania. Wstałem odchodząc w stronę sypialni, w której czekała
na mnie Mikoto. Przystanąłem na schodach patrząc na rodzinny portret, gdzie
Sasuke był jeszcze niemowlęciem, a Itachi miał dobre siedem lat? Te czasy mało
kiedy wrócą, ale dalej było małe zdjęcie z moją i Mikoto fotografią z czasów liceum, jak poszliśmy na bal.
Stałem
przed lustrem w swojej sypialni szykując się na bal. Nie zaprosiłem nikogo, ale
idę by moi kumple nie czuli się samotni. Nie wiedziałem nawet czy będzie moja
luba, a bardzo tego chciałem. Nie było jej od wielu tygodni w szkole i nikt nie
wiedział co z nią się dzieje, tylko dyrektorka została o wszystkim
poinformowana. Nie wiedziałam co mam zrobić, bo w końcu jak szedłem do niej jej
ojciec mówił, ze to rodzinne sprawy i taki gówniarz jak ja nie musi się
wtrącać. Ona mnie niby nie potrzebuje!
Jej
ojciec dla biznesmenów sympatyczny, a
dla swojej rodziny? Nie jest wart tego by była z nim córka, tak jak ze
mną ojciec. Tylko zajmują się sobą, może są przyjaciółmi, ale nie traktują tak
siebie jak powinni.
-Fugaku.
– usłyszałem zimny głos ojca. Spojrzałem na niego z jeszcze większym zimnem.
Każdego tym obdarzałem, a w szczególności jego osobę. – Dokąd się wybierasz?
Wyraźnie ci mówiłem, że dzisiaj jest przyjęcie w firmie i idziemy wszyscy
razem.
-Nie.
– powiedziałem. – Powiedziałem ci już, że nie pójdę na przyjecie do firmy. Idę
na swoją imprezę, jeśli tego nie zrozumiesz to trudno. Nie będę na każde
skinienie twojego palca. – powiedziałem do niego. Obróciłem się i poczułem ból
na policzku.
-Jesteś
Uchiha! Masz robić co ci każę! – uchwycił mnie ciągnąc. Wyszarpałem się z jego
mocnego uścisku.
-Nie!
Powiedziałem swoje, sam załatwiaj swoje sprawy. Idzie z Toba matka, to
wystarczy. – zatrzasnął za sobą drzwi i usłyszałem kliknięcie. Zamknął mnie.
Pociągnąłem za klamkę. – Otwieraj!! – krzyknąłem uderzając o drzwi. Nic nie
powiedział. Chciał dać mi karę za nieposłuszeństwo, ale ja sam zrobię go w
konia i ucieknę jakimś sposobem. Otworzyłem okno widząc wyjeżdżającą limuzynę.
Musze pójść do Mikoto, a może przyjdzie? Nie dała mi znaku życia przez długi
okres czasu!
Wymacałem
w kieszeni pudełko. Było cały czas, już sam nie wiem czy to dobry pomysł. Mam
dopiero dziewiętnaście lat, ale trzeba myśleć o wszystkim w przód! Nie mogę
tego wszystkiego zepsuć w takich chwili, jeśli się nie pojawi sam do niej
pojadę. Zszedłem po drabince, gdzie wił się bluszcz. Ojca już nie było, więc
poprosiłem szofera aby mnie podwiózł do szkoły. Nie prawił monologu, ale
wykonał swoją pracę!
Znalazłem
się pod szkołą, do której wszedłem. W Sali zauważyłem kumpli i kobiety z naszej
klasy, ale jej nigdzie nie było.
Rozglądałem się, ale nie mogłem dostrzec Mikoto. Chciałem by przyszła, ale czy
to się uda? Oby się ojcu przeciwstawiła. Ona prawdopodobnie też miała się
pokazać na przyjęciu w firmie. Jestem tylko ciekawa co wybierze!
-Szukasz
jej? – usłyszałem glos przyjaciela – jej przyjaciółka powiedziała, że się nie
pojawi. Miała iść do twojej firmy na spotkanie. W sumie to chyba lepiej, w
końcu i tak nigdy do tej klasy się pasowała. Wyróżniała się, była…
-Wyjątkowa.
– powiedziałem. Tak, dla mnie była wyjątkowa, i tylko ona mogła mnie zrozumieć.
Nikt poza nią, jeszcze moja matka. Zakochałem się w niej i okazywałem jej
wszystkie uczucia jakie we mnie siedziały od samego początku.
Czas
płynął nieubłagalnie. Stałem popijając pącz z lekkim zażenowaniem patrząc na
wejście z balonami. Wszyscy dobrze się bawili, ale ona nie pojawiła się. Tylko
na nią czekałem, pragnąłem by zjawiła się u progu i uśmiechnęła się w moją
stronę. Tak jak teraz! Jej długa ciemnego granatu suknia sięgała do samej ziemi
podkreślając jej figurę. Mam zwidy?
Spojrzała
na mnie uśmiechając się delikatnie. Do niej ktoś coś powiedział. To nie zwidy?
Ona naprawdę tutaj jest? Kumple popchnęli mnie śmiejąc się ze mnie. Wiedzieli,
że za nią przepadam. Znalazłem się naprzeciwko niej.
-Mikoto.
-Fugaku.
– powiedziała – jestem tylko na chwilę, mój ojciec… - uchwyciłem jej nie
pozwalając do kończyć i razem szliśmy na dach, gdzie chciałem zrobić
najważniejszy krok w swoim życiu. Mieliśmy splątane ze sobą dłonie. Po chwili
znaleźliśmy się na dachu. – Wiesz mój ojciec się wścieknie, gdy się dowie.
-Mój
też, wymknąłem się. – uchwyciłem ją za policzek. Uchwyciła moją dłoń
uśmiechając się przy tym. – Dlaczego nie dawałaś znaku życia? Czy wiesz jak się
martwiłem o ciebie?
-Nie
dawałam znaku? Dawałam, dziwiłam do Was, ale twój ojciec mówił, że nigdy nie
masz czasu bądź cię nie ma, więc przestałam dzwonić po tygodniu. Było parę
spraw, które musiałam załatwić dlatego pod koniec nie pojawiałam się w szkole.
W dodatku byłam u mojej starszej siostry z prośbą o pomoc z ojcem. Chciał bym
wyszła za mąż za starszego o dwadzieścia pięć lat mężczyznę. Nie zgodziłam się,
o kocham kogoś innego.
-Ach
tak. – powiedziałem z goryczą. – Lepiej chodźmy w takim razie na dół.
-Nie
chce tam iść, ty mnie nie rozumiesz prawda? Wiem, że nie pałaliśmy do siebie
sympatia, ale… - zauważyłem, że się rumieni coraz bardziej. – ale ja cię kocham
Fugaku. Wiem, ze to dziwne, ale pokochałam cię.
-Mikoto,
to…
-Wiem,
ze ty mnie nie kochasz, ale musiałam to powiedzieć. Mam dosyć ukrywania przed
całym światem, że zakochałam się w Tobie
bo to za bardzo boli. – powiedziała do mnie. Uchwyciłem ją za policzki całując
delikatnie usta. Z początku nie mogła uwierzyć, ale później było całkiem
inaczej. Oddała delikatny pocałunek.
-Ja
też.
-Co?
– zapytała delikatnie
-Też
cię kocham, jesteś dla mnie całym światem. – powiedziałem. Za chwilę północ i
zacznie się przedstawienie. Uchwyciłem ja i stanąłem przy barierkach by
patrzała na fajerwerki. Odeszłam od niej parę kroków. Otworzyłem małe pudełko.
Usłyszałem świst i wystrzały wszystkie w jednym momencie.
-Mikoto…
- przeczytała na głos, kolejny świst – Czy wyjdziesz za mnie? Fu.. – obejrzała
się za siebie i stanęła jak wmurowana widząc mnie klęczącego przed nią. Po jej
policzkach spłynęły łzy zakrywając usta. Petardy dawały o sobie znać.
-Więc,
wyjdziesz za mnie? Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi? –
czekałem na jej odpowiedź.
-T-tak.
– powiedziała. Wsunąłem na jej serdeczny palec pierścionek wstając. Uchwyciłem
ja ścierając słone krople. Drzwi z trzaskiem się otworzyły, nawet nie
zwróciliśmy na to konkretnej uwagi. Ucałowałem jej usta, tak jak ona moje. Chcieliśmy
być tylko we dwoje.
Uśmiechnąłem się odchodząc w stronę sypialni. Gdy
wszedłem zauważyłem Mikoto stojącą przy oknie. Obróciła się do mnie z lekkim
uśmiechem na ustach. Nigdy nie wiedziałem by była przeciwko mnie, choć
kłóciliśmy się. Moja żona była bardzo popularna wśród płci przeciwnej. Nie wiem
czy miałbym kiedykolwiek szansę, gdym w tamtym momencie ją zignorował.
Podszedłem do niej trzymając za dłonie.
-Mikoto.
-Tak?
-Dziękuję za wszystko co dla mnie robiłaś i robisz.
– uchwyciłem za policzek całując wolno w usta. Była dla mnie wszystkim, dała mi
także potomstwo, które wyrosło na wspaniałych ludzi z rodzinami, a także dziećmi.
-Fugaku, zawsze będę z tobą. Od liceum do siebie
jeszcze bardziej się zbliżyliśmy, może nie popierałam niektórych rzeczy. Miałeś
w głowie pracę, ale dorobiliśmy się dwójki dzieci, którzy nie maja oleju w głowie.
Ich żony są takie same, wybrali mądrze. Sakura jest rozsądna i cię zawsze
ceniła choć traktowałeś ją niegrzecznie.
A Ino kocha wszystkich, i nie przejmowała się co o niej mówisz. – patrzałem na
nia – Pamiętasz jak kiedyś wylądowałeś w szpitalu? Myślałeś, ze to ja wezwałam
karetkę, pomyliłes się. W domu była tylko Sakura i Ino., to one ci pomogły.
Utwierdzałem cię w tym, ze to byłem ja, bo one mnie o to poprosiły.
-Dlaczego?
-Bo powiedziałbyś, że nie potrzebowałeś ich pomocy.
Sam byś sobie poradził, dlatego to Sakura błagała mnie abym nic nie mówiła. Może
nawet lepiej, ze tak się stało. Zawsze traktowała cię jak ojca, ale cóż… -
przytuliłem ją do siebie.
-Wiem o tym. – powiedziałem do niej cichu – Nie potrafiłem
dlatego jej traktować jak córki, ona dałaby za dużo miłości. Musiałem mieć do
niej dystans. Straciła szybko ojca, dlatego chciała mnie mieć za ojca.
-Wiedziałeś, wiec czemu tak ja traktowałeś?
-Chciałem sprawdzić jej wytrzymałość psychiczną, lecz
sam na tym ucierpiałem. Mój syn ma do mnie żal a drugi jest zły za to jak je
traktowałem. Nie wiem czy cokolwiek zmienię, w końcu zawsze podejmowałem złe
decyzje.
-Nie prawda. Jesteś moim ukochanym i zawsze w ciebie
wierzyłam. – uchwyciła mnie za policzki całując delikatnie usta. Uchwyciłem ją
za biodro przyciągając do siebie. Teraz czas był po naszej stronie, mogliśmy
jeszcze jeden raz zaszaleć tylko we dwójkę.
-Mikoto, kocham cię całym swoim sercem. –
uśmiechnęła się i zajeliśmy się sobą. Dzisiejszy dzień był i jeszcze będzie
pełen wrażeń, w końcu mam swoją ukochaną u swojego boku i na nikogo bym już jej
nie zamienił. Jest moim skarbem nad skarbami, który chcę chronić!
The End
Tak moim drodzy tej partówki jest już koniec i mam
nadzieję, że się podobało. Mam nadzieje, że zamawiająca jest z niej zadowolona.
Biorę się za następną, którą znaczne jeszcze dzisiaj pisać. Mam nadzieję, że
nie będziecie musieli czekać na nią długo.
W zakładkach jest nowa pod strona pod nazwą „SPIS JEDNOPARTÓWEK” gdzie możecie
znaleźć każdą partówkę jaka napisała wasza ulubiona autorka!
Pozdrawiam ciepło, Kimi-san
Boskie!! Czekam na next'a
OdpowiedzUsuńSuper, naprawde super. Jestem z ciebie zadowolona z calego serduszka :D Naprawde :) czekam na nastepna twoja Partówke i dziekuje za napisanie tej dla mnie ^_^
OdpowiedzUsuńKate von Age
Luzik, służę uprzejmie.
UsuńPolecam się na przyszłość.
Pozdrawiam, Kimi-san