poniedziałek, 29 lipca 2013

Kolorowe wspomnienia (część 4) [FugaMiko]



DEDYKACJA DLA ZAMAWIAJĄCEJ KATE VON AGE
PT: „Kolorowe wspomnienia” cz. 4


Obróciłem się z zamiarem zobaczenia osób, która zagościła u nas. Zdziwiłem się widząc mojego starszego syna z zimnym wyrazem twarzy. Spojrzałem na altanę z lekkim uśmeichem.
-Wspomnienia tatko? One chyba są najpiękniejsze. – stanął obok mnie wpatrując się w altanę. Byłem ciekawy po co takiego przyszedł? Zauważyłem, że trzyma w dłoni dokumenty, które z pewnością zapomniał wziąć za pierwszym razem – Tam poznałem Sakure. – westchnął. – Pamiętam jak się nie lubiliśmy, ale jakoś tak wyszło, ze się w sobie zakochaliśmy choć tego nie popierałeś.
-Wybacz. – powiedziałem – Nie sądziłem, że będzie dobrą żoną. Dlatego przepraszam cię jak najmocniej, w końcu to ona dała ci szczęście. Nie tylko też szczęście, ale i potomstwo.
-Obawiałem się tego. – spojrzałem an niego nie wiedząc o co chodzi – że będzie dzieci nienawidził tak jak Sakury. Ona nic nie zrobiła, ale i tak jej nie lubiłeś za to, że chciałem pojąć ją za żonę. To Ino traktowałeś trochę lepiej, wiem, że twoje przeszłość miała z tym związek. Podążałeś za wskazówkami dziadka, ale te czasy już minęły.
-Mylisz się, Itachi. Nie traktowałem was tak jak on mnie, traktowałem was trochę lepiej, ale to nie tłumaczy mojego zachowania względem Was, w końcu wywierałem na was presje co czasami nie kończyło się dobrze. Sakura przyjmowała moją krytykę, a można powiedzieć, że chciałem ją wyrzucić z tej rodziny. – westchnąłem ciężko – Teraz wiem, że popełniłbym błąd. Sasuke tak samo kocha Ino jak ty swoją małżonkę.
-Czyżbyś przyznawał się do błędu? Ojcze ja sam z początku nie wiedziałem czy dobrze robię, wiesz jaki miałem dystans do kobiet. Z początku myślałem, żę się na mnie rzuci i zacznie zadawać pytania, ale ona zamiast tego milczała co mnie zaczęło denerwować. Nie odzywała się do mnie jak pozostali, była wredna.
-Często słyszałem wasze kłótnie, sądziłem, że z tego nic nie wyjdzie. Myliłem się. Kto się czubi ten się lubi, czyż nie synu? – odwrócił spojrzenie w bok, a na jego policzkach wystąpiły malutkie rumieńce. – Tylko jestem ciekawy jak to było z waszym pierwszym razem.
-Ojcze! – podniósł głos, a ja mimo woli zaśmiałem się jakby to było coś lekkiego. Nie widzieli mego uśmiechu od bardzo wielu lat, ulżyło mi, gdy Sakura wybaczyła mi moje poczynania.
-Przyszedłeś ze mną porozmawiać, czy jeszcze z Sakurą jesteś?
-To ona mnie wysłała, powiedziała abym tak się nie odnosił do własnego ojca bo mam tylko jednego i nikt go nie zastąpi, nawet jak będzie traktował nas jak  kogoś nieznajomego.
-Tak powiedziała?
-Nie, ale z tego to wywnioskowałem. Ona troszczyłaby się o ciebie jakbyś ją bił. Jest kobietą, która uwielbia pomagać ludziom. To chyba u niej lubię najbardziej, nie ważne czy ktoś ją zaatakuje to zawsze będzie się opiekować. – spojrzałem na gwiazdy, które świeciły jasno.
-To dobrze. – powiedziałem do syna.
-Dobra, musze do niej jechać, ale ty idź do matki bo na ciebie czeka. Widziałem jak paliło się światło, chyba znowu coś czyta aby zabić czas. Do zobaczenia wkrótce. – odszedł. Zszedłem do ogródka wchodząc do altany, gdzie zauważyłem dwa inicjały, lecz nie moje i Mikoto tylko syna i synowej. Byłem zadowolony, że także tutaj spędzali czas!
Usiadłem wpatrując się w przestrzeń. Uchwyciłem główkę róży myśląc o Mikoto w czasie liceum. Nie mogłem tego zrozumieć dlaczego jestem tak terroryzowany przez własne wspomnienia. Powinienem o tym zapomnieć skoro powinienem naprawić wszystkie złe chwile spędzone z własną rodzinką.
Westchnąłem wpatrując się w główkę róży.
Gdybym mógł wszystko naprawić i cofnąć cały czas i krzywdy jakie wyrządziłem ludziom to zrobiłbym wszystko. Teraz nie mam takiej możliwości do wykonania. Wstałem odchodząc w stronę sypialni, w której czekała na mnie Mikoto. Przystanąłem na schodach patrząc na rodzinny portret, gdzie Sasuke był jeszcze niemowlęciem, a Itachi miał dobre siedem lat? Te czasy mało kiedy wrócą, ale dalej było małe zdjęcie z moją i Mikoto fotografią  z czasów liceum, jak poszliśmy na bal.




Stałem przed lustrem w swojej sypialni szykując się na bal. Nie zaprosiłem nikogo, ale idę by moi kumple nie czuli się samotni. Nie wiedziałem nawet czy będzie moja luba, a bardzo tego chciałem. Nie było jej od wielu tygodni w szkole i nikt nie wiedział co z nią się dzieje, tylko dyrektorka została o wszystkim poinformowana. Nie wiedziałam co mam zrobić, bo w końcu jak szedłem do niej jej ojciec mówił, ze to rodzinne sprawy i taki gówniarz jak ja nie musi się wtrącać. Ona mnie niby nie potrzebuje!
Jej ojciec dla biznesmenów sympatyczny, a  dla swojej rodziny? Nie jest wart tego by była z nim córka, tak jak ze mną ojciec. Tylko zajmują się sobą, może są przyjaciółmi, ale nie traktują tak siebie jak powinni.
-Fugaku. – usłyszałem zimny głos ojca. Spojrzałem na niego z jeszcze większym zimnem. Każdego tym obdarzałem, a w szczególności jego osobę. – Dokąd się wybierasz? Wyraźnie ci mówiłem, że dzisiaj jest przyjęcie w firmie i idziemy wszyscy razem.
-Nie. – powiedziałem. – Powiedziałem ci już, że nie pójdę na przyjecie do firmy. Idę na swoją imprezę, jeśli tego nie zrozumiesz to trudno. Nie będę na każde skinienie twojego palca. – powiedziałem do niego. Obróciłem się i poczułem ból na policzku.
-Jesteś Uchiha! Masz robić co ci każę! – uchwycił mnie ciągnąc. Wyszarpałem się z jego mocnego uścisku.
-Nie! Powiedziałem swoje, sam załatwiaj swoje sprawy. Idzie z Toba matka, to wystarczy. – zatrzasnął za sobą drzwi i usłyszałem kliknięcie. Zamknął mnie. Pociągnąłem za klamkę. – Otwieraj!! – krzyknąłem uderzając o drzwi. Nic nie powiedział. Chciał dać mi karę za nieposłuszeństwo, ale ja sam zrobię go w konia i ucieknę jakimś sposobem. Otworzyłem okno widząc wyjeżdżającą limuzynę. Musze pójść do Mikoto, a może przyjdzie? Nie dała mi znaku życia przez długi okres czasu!
Wymacałem w kieszeni pudełko. Było cały czas, już sam nie wiem czy to dobry pomysł. Mam dopiero dziewiętnaście lat, ale trzeba myśleć o wszystkim w przód! Nie mogę tego wszystkiego zepsuć w takich chwili, jeśli się nie pojawi sam do niej pojadę. Zszedłem po drabince, gdzie wił się bluszcz. Ojca już nie było, więc poprosiłem szofera aby mnie podwiózł do szkoły. Nie prawił monologu, ale wykonał swoją pracę!
Znalazłem się pod szkołą, do której wszedłem. W Sali zauważyłem kumpli i kobiety z naszej klasy,  ale jej nigdzie nie było. Rozglądałem się, ale nie mogłem dostrzec Mikoto. Chciałem by przyszła, ale czy to się uda? Oby się ojcu przeciwstawiła. Ona prawdopodobnie też miała się pokazać na przyjęciu w firmie. Jestem tylko ciekawa co wybierze!
-Szukasz jej? – usłyszałem glos przyjaciela – jej przyjaciółka powiedziała, że się nie pojawi. Miała iść do twojej firmy na spotkanie. W sumie to chyba lepiej, w końcu i tak nigdy do tej klasy się pasowała. Wyróżniała się, była…
-Wyjątkowa. – powiedziałem. Tak, dla mnie była wyjątkowa, i tylko ona mogła mnie zrozumieć. Nikt poza nią, jeszcze moja matka. Zakochałem się w niej i okazywałem jej wszystkie uczucia jakie we mnie siedziały od samego początku.
Czas płynął nieubłagalnie. Stałem popijając pącz z lekkim zażenowaniem patrząc na wejście z balonami. Wszyscy dobrze się bawili, ale ona nie pojawiła się. Tylko na nią czekałem, pragnąłem by zjawiła się u progu i uśmiechnęła się w moją stronę. Tak jak teraz! Jej długa ciemnego granatu suknia sięgała do samej ziemi podkreślając jej figurę. Mam zwidy?
Spojrzała na mnie uśmiechając się delikatnie. Do niej ktoś coś powiedział. To nie zwidy? Ona naprawdę tutaj jest? Kumple popchnęli mnie śmiejąc się ze mnie. Wiedzieli, że za nią przepadam. Znalazłem się naprzeciwko niej.
-Mikoto.
-Fugaku. – powiedziała – jestem tylko na chwilę, mój ojciec… - uchwyciłem jej nie pozwalając do kończyć i razem szliśmy na dach, gdzie chciałem zrobić najważniejszy krok w swoim życiu. Mieliśmy splątane ze sobą dłonie. Po chwili znaleźliśmy się na dachu. – Wiesz mój ojciec się wścieknie, gdy się dowie.
-Mój też, wymknąłem się. – uchwyciłem ją za policzek. Uchwyciła moją dłoń uśmiechając się przy tym. – Dlaczego nie dawałaś znaku życia? Czy wiesz jak się martwiłem o ciebie?
-Nie dawałam znaku? Dawałam, dziwiłam do Was, ale twój ojciec mówił, że nigdy nie masz czasu bądź cię nie ma, więc przestałam dzwonić po tygodniu. Było parę spraw, które musiałam załatwić dlatego pod koniec nie pojawiałam się w szkole. W dodatku byłam u mojej starszej siostry z prośbą o pomoc z ojcem. Chciał bym wyszła za mąż za starszego o dwadzieścia pięć lat mężczyznę. Nie zgodziłam się, o kocham kogoś innego.
-Ach tak. – powiedziałem z goryczą. – Lepiej chodźmy w takim razie na dół.
-Nie chce tam iść, ty mnie nie rozumiesz prawda? Wiem, że nie pałaliśmy do siebie sympatia, ale… - zauważyłem, że się rumieni coraz bardziej. – ale ja cię kocham Fugaku. Wiem, ze to dziwne, ale pokochałam cię. 
-Mikoto, to…
-Wiem, ze ty mnie nie kochasz, ale musiałam to powiedzieć. Mam dosyć ukrywania przed całym światem, że zakochałam się  w Tobie bo to za bardzo boli. – powiedziała do mnie. Uchwyciłem ją za policzki całując delikatnie usta. Z początku nie mogła uwierzyć, ale później było całkiem inaczej.  Oddała delikatny pocałunek.
-Ja też.
-Co? – zapytała delikatnie
-Też cię kocham, jesteś dla mnie całym światem. – powiedziałem. Za chwilę północ i zacznie się przedstawienie. Uchwyciłem ja i stanąłem przy barierkach by patrzała na fajerwerki. Odeszłam od niej parę kroków. Otworzyłem małe pudełko. Usłyszałem świst i wystrzały wszystkie w jednym momencie.
-Mikoto… - przeczytała na głos, kolejny świst – Czy wyjdziesz za mnie? Fu.. – obejrzała się za siebie i stanęła jak wmurowana widząc mnie klęczącego przed nią. Po jej policzkach spłynęły łzy zakrywając usta. Petardy dawały o sobie znać.
-Więc, wyjdziesz za mnie? Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi? – czekałem na jej odpowiedź.
-T-tak. – powiedziała. Wsunąłem na jej serdeczny palec pierścionek wstając. Uchwyciłem ja ścierając słone krople. Drzwi z trzaskiem się otworzyły, nawet nie zwróciliśmy na to konkretnej uwagi. Ucałowałem jej usta, tak jak ona moje. Chcieliśmy być tylko we dwoje. 




Uśmiechnąłem się odchodząc w stronę sypialni. Gdy wszedłem zauważyłem Mikoto stojącą przy oknie. Obróciła się do mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Nigdy nie wiedziałem by była przeciwko mnie, choć kłóciliśmy się. Moja żona była bardzo popularna wśród płci przeciwnej. Nie wiem czy miałbym kiedykolwiek szansę, gdym w tamtym momencie ją zignorował. Podszedłem do niej trzymając za dłonie.
-Mikoto.
-Tak?
-Dziękuję za wszystko co dla mnie robiłaś i robisz. – uchwyciłem za policzek całując wolno w usta. Była dla mnie wszystkim, dała mi także potomstwo, które wyrosło na wspaniałych ludzi z rodzinami,  a także dziećmi.
-Fugaku, zawsze będę z tobą. Od liceum do siebie jeszcze bardziej się zbliżyliśmy, może nie popierałam niektórych rzeczy. Miałeś w głowie pracę, ale dorobiliśmy się dwójki dzieci, którzy nie maja oleju w głowie. Ich żony są takie same, wybrali mądrze. Sakura jest rozsądna i cię zawsze ceniła choć  traktowałeś ją niegrzecznie. A Ino kocha wszystkich, i nie przejmowała się co o niej mówisz. – patrzałem na nia – Pamiętasz jak kiedyś wylądowałeś w szpitalu? Myślałeś, ze to ja wezwałam karetkę, pomyliłes się. W domu była tylko Sakura i Ino., to one ci pomogły. Utwierdzałem cię w tym, ze to byłem ja, bo one mnie o to poprosiły.
-Dlaczego?
-Bo powiedziałbyś, że nie potrzebowałeś ich pomocy. Sam byś sobie poradził, dlatego to Sakura błagała mnie abym nic nie mówiła. Może nawet lepiej, ze tak się stało. Zawsze traktowała cię jak ojca, ale cóż… - przytuliłem ją do siebie.
-Wiem o tym. – powiedziałem do niej cichu – Nie potrafiłem dlatego jej traktować jak córki, ona dałaby za dużo miłości. Musiałem mieć do niej dystans. Straciła szybko ojca, dlatego chciała mnie mieć za ojca.
-Wiedziałeś, wiec czemu tak ja traktowałeś?
-Chciałem sprawdzić jej wytrzymałość psychiczną, lecz sam na tym ucierpiałem. Mój syn ma do mnie żal a drugi jest zły za to jak je traktowałem. Nie wiem czy cokolwiek zmienię, w końcu zawsze podejmowałem złe decyzje.
-Nie prawda. Jesteś moim ukochanym i zawsze w ciebie wierzyłam. – uchwyciła mnie za policzki całując delikatnie usta. Uchwyciłem ją za biodro przyciągając do siebie. Teraz czas był po naszej stronie, mogliśmy jeszcze jeden raz zaszaleć tylko we dwójkę.
-Mikoto, kocham cię całym swoim sercem. – uśmiechnęła się i zajeliśmy się sobą. Dzisiejszy dzień był i jeszcze będzie pełen wrażeń, w końcu mam swoją ukochaną u swojego boku i na nikogo bym już jej nie zamienił. Jest moim skarbem nad skarbami, który chcę chronić!

The End


Tak moim drodzy tej partówki jest już koniec i mam nadzieję, że się podobało. Mam nadzieje, że zamawiająca jest z niej zadowolona. Biorę się za następną, którą znaczne jeszcze dzisiaj pisać. Mam nadzieję, że nie będziecie musieli czekać na nią długo.
W zakładkach jest nowa pod strona pod nazwą „SPIS JEDNOPARTÓWEK” gdzie możecie znaleźć każdą partówkę jaka napisała wasza ulubiona autorka!
Pozdrawiam ciepło, Kimi-san

3 komentarze:

  1. Super, naprawde super. Jestem z ciebie zadowolona z calego serduszka :D Naprawde :) czekam na nastepna twoja Partówke i dziekuje za napisanie tej dla mnie ^_^
    Kate von Age

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik, służę uprzejmie.
      Polecam się na przyszłość.
      Pozdrawiam, Kimi-san

      Usuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)