niedziela, 28 lipca 2013

Sztuka miłości (ItaSaku) cz.4

           


              - Czy ty mi sugerujesz, żebym zamieniła się z tobą miejscami i kierowała samochodem? – Wolno zapytałam Itachiego – Oszalałeś?! – Dodałam chwilę później jakby dopiero rozumiejąc, o co chodzi – Ja nas zabiję!
            Pomysł, choć dobry, nie miał sensu w praktyce. Ręce tak trzęsły mi się ze strachu, że nie mogłabym opanować kierownicy. I myśl o tym, że kilka metrów za nami gonią nas ludzie chcący mnie zabić tylko pogarszała sytuację.
            - Nie dam rady, Itachi. – Szepnęłam bezradnie.
            - Sakura – Odparł spokojnie – Jeśli się ze mną nie zamienisz to wtedy będziesz musiała zająć się tymi z tyłu.
            - Że jak? Mam do nich strzelać? Mam zabijać ludzi? – Wydukałam.
            - Od razu zabijać? Po prostu trzeba ich spowolnić, żebyśmy mogli uciec. - Wyjaśnił.
            - To w takim razie wolę siedzieć za kierownicą – Oświadczyłam pewnym głosem – Tylko powiedz, gdzie mam jechać.
            - Na razie postaraj się ich zgubić między tymi samochodami. Ja zrobię resztę – Odpowiedział szybko. Jego pozostałe słowa zagłuszyła kolejna seria strzałów, które przebiły jedną z opon, po czym brunet stracił panowanie nad kierownicą. Przerażonym wzrokiem spojrzałam do tyłu, gdzie zobaczyłam pędzący prosto w nas samochód.
            - On zaraz w nas walnie! – Krzyknęłam przerażona.
            - Na trzy zamiana! – Zarządził szybko. – Raz!
            - Dwa! 
            - Trzy! – Krzyknęliśmy razem. Itachi bez trudu pomógł znaleźć mi się za kierownicą, po czym zabrał mi broń i wyjął jeszcze jedną ze schowku. Na koniec wziął własną i otworzył okno. Za to ja walczyłam z samochodem. Przebita opona bardzo utrudniała mi kierowanie. Poza tym jadący za nami samochód celowo w nas walnął, przez co zwolniłam. I jeszcze moje kłamstwo dotyczące tego, że potrafię jeździć…
            - Dodaj gazu i wjedź między ciężarówki! – Krzyknął Itachi i wychylił się przez okno. Po chwili nastąpiła kolejna seria wystrzałów, która zakończyła się sykiem bruneta. – Nic mi nie jest. To tylko draśnięcie – Powiedział, widząc moje przerażenie – Poza tym mamy jednego z głowy – Dodał z dumą.
            Szybko wrócił do strzelaniny zaś ja mijając samochody za wszelką cenę starałam się nie patrzeć na prędkość, którą jedziemy. Już dawno przekroczyliśmy 180. To było jak gra. Tylko, że tam ginąc miało się jeszcze kilka żyć. A my mamy jedno.
            Ciężarówki! Widząc ciężarówki przypomniałam sobie o słowach Itachiego. Dodałam gazu jadąc jeszcze szybciej. Nie wiem, z jaką prędkością jechałam, ale dzięki temu w końcu oddaliliśmy się od tego cholernego samochodu.
            - Sakura. Uważaj! – Krzyknął Itachi – Pamiętaj, że jedno koło nie ma powietrza!
            - Przecież uważam! – Odpowiedziałam przekrzykując strzały i trąbienia innych samochodów.
            Zbliżając się do ciężarówek moja pewność siebie na chwilę osłabła, ale gdy udało mi się wjechać pomiędzy ich przyczepy, jakiekolwiek zwątpienia minęły. Przyspieszyłam, żeby je minąć i wjechałam przed pierwszą z nich. Nagle zauważyłam samochód bardzo podobny do naszego. Po chwili Itachi też.
            - Jedź za nim – Powiedział potwierdzając, że myślał tak, jak ja. Dodał to jakby z uśmiechem.  Dodając gazu szybko się przy nim znalazłam.
            - Oby nie zauważyli rozwalonego tyłu. – Szepnął nerwowo Itachi. – Zwolnij trochę i zajedź przed ten samochód. I jedź wtedy najwolniej jak możesz.
            Bez pytań zrobiłam tak, jak chciał. W efekcie kierowca podobnego samochodu się zdenerwował i z zabójczą prędkością nas wyminął. A goniące nas zbiry nie zwracając na nas uwagi pojechały za nim.
            - Zjedź najbliższym zjazdem. – Wyszeptał Itachi. Chwilę później obydwoje odetchnęliśmy z ulgą.




            Jakiś czas później jechaliśmy w milczeniu bardzo starą drogą wśród wielu drzew. To ja prowadziłam, bo Itachi był ranny. Chciał się zamienić już pod autostradą, ale się na niego wydarłam. Po tym zaproponowałam mu, że zrobię mu opatrunek, ale uznał, że zrobi to lepiej. Od tamtego momentu jedynymi słowami były polecenia Itachiego, w których mówił mi, którędy mam jechać.
            - Teraz będą zakręty. Uważaj – Mruknął przeciągle i powrócił do związywania bandaża. W ogóle mu to nie wychodziło, ale tego nie komentowałam. Chciał radzić sobie sam, to teraz niech sobie radzi.
            Widoczność w lesie była niemalże zerowa. Jedynym oświetleniem były światła samochodu, które co chwilę migały, jakby miały przestać. Widziałam, że bruneta to niepokoi, ale nic nie mówił, dlatego też byłam cicho. 
            - Zaraz będzie zakręt w prawo. Skręć tam.
            - A gdzie my tak właściwie jedziemy? – Zapytałam wchodząc mu w zdanie. Marszcząc czoło spojrzałam uważnie na bruneta. Byłam bardzo ciekawa, co odpowie.
            - Do motelu. Musimy się porządnie wyspać, bo przed nami długa droga. I muszę jeszcze dokończyć ci tę historię, którą zacząłem na autostradzie. Pamiętasz jeszcze cokolwiek?
            - Tak – Burknęłam. – Aż tak głupia, to ja nie jestem.
            - Wiem. Inaczej po dwóch tygodniach w Tokio wylądowałabyś w burdelu.
            Jego słowa początkowo nieźle mnie zaskoczyły, ale po chwili i zdenerwowały. Nie wiem czemu, ale wzięłam je do siebie. Gwałtownie się zatrzymując ponownie na niego spojrzałam i przybliżyłam się, łapiąc go za podbródek.
            - Nie z takimi tekstami, dobrze? Zachowaj je dla siebie.
            - Ale takie są realia. Życia nie oszukasz. Poza tym nie miałaś przecież za dobrze z kasą. Twoje mieszkanie było tego przykładem. Nie bałaś się tam mieszkać? To cud, że się uchowałaś.
            - Zamknij się w końcu! – Krzyknęłam i walnęłam go w jego tors. Nie zabolało go to ani trochę. Nawet się zaśmiał, dlatego otworzyłam drzwi i dodałam – Trzeba nie było spalić mi domu, to wtedy miałabym, za co studiować. – Po czym wyszłam z samochodu.
            - Poczekaj! Gdzie ty idziesz? – Usłyszałam nawoływania Itachiego, ale wolałam się nie zatrzymywać.
            - Do innego motelu!
            - Ale ta droga prowadzi tylko do jednego! – Mówił. Wyszedł szybko z samochodu i zaczął za mną biec – Nawet nie masz pieniędzy, żeby wynająć pokój.
            - To trudno. Coś wymyślę – Rzuciłam szybko utrzymując dalej szybki krok – A co do tego motelu… To, co on robi w środku lasu?!
            - To okrężna droga. Żeby zgubić ludzi Danzo. Szybko musieli zrozumieć, że ścigają nie ten samochód, co trzeba i pewnie uznali, że jesteśmy już dawno w motelu. Przecież jestem ranny, a ty jesteś dziewczyną. - Wyjaśniał.
            - A co do tego ma moja płeć?! - Krzyknęłam dalej się nie zatrzymując.
            - Dziewczyny zawsze panikują. Poza tym wy tak dbacie o tę swoją higienę…
            - W takiej sytuacji jak ta? Człowieku, ja byłam tak przerażona, że w pewnym momencie nie wiedziałam, jak się nazywam! – Krzyknęłam odwracając się do niego. – A z resztą. Skoro oni są już w tym motelu, to, po co my też tam idziemy?
            - Już ich tam nie ma. Pewnie wrócą tam rano, albo wieczorem. Dlatego musimy ukryć samochód tutaj w lesie i rano po niego wrócić.
            - A skąd wiesz, że ktoś, kto tam pracuje nie zawiadomi ich o tym, że już tam przyjechaliśmy?
            - Pracuje tam mój dobry znajomy. Dlatego się nie martw i w końcu mi zaufaj – Powiedział i złapał mnie mocno za rękę. – Za chwilę będziemy na miejscu i w końcu odpoczniesz. I będziesz mogła krzyczeć na mnie tyle ile chcesz. Ale teraz bądź cicho i chodź. Aha. I jeszcze jedno – Dodał po chwili marszu. Przybliżając się do mojej twarzy tajemniczo się zaśmiał powodując rumieniec na mojej twarzy. – Następnym razem nie kłam, że potrafisz jeździć samochodem. 




            Motel wyglądał lepiej, niż sądziłam. Z zewnątrz nie zachwycał, ale w środku sprawiał wrażenie bezpiecznego i czystego. W recepcji nie zastaliśmy nikogo, dlatego usiedliśmy na kanapie naprzeciwko niej.
            - A jak nikt nie przyjdzie? 
            - Przyjeżdżałem tutaj o późniejszych porach i zawsze udało mi się zdobyć wolny pokój. – Odparł cicho, po czym ziewnął. – Nie zadawaj mi takich męczących pytań.
            - Ej no, ty mi tutaj zaraz zaśniesz! 
            - Co się tu dzieje? Nie wiecie, która godzina? – Powiedział ospale blond włosy mężczyzna z kitką, który właśnie wszedł do recepcji. Nie sprawiał wrażenie groźnego, dlatego niezbyt się nim przejęłam. Zaspany mężczyzna podszedł do nas bliżej i gdy zobaczył Itachiego, to od razu się uśmiechnął. – Stary, jak ja cię dawno nie widziałem! Co ty tutaj robisz o tak później porze z tak piękną dziewczyną? Nie żartuj, że w końcu sobie kogoś znalazłeś. A już prawie wygrałem z Hidanem zakład o to, że wolisz chło… Ała! – Przerwał, gdy Itachi przygniótł mu stopę. – Dobra, już jestem cicho. Muszę ci tylko powiedzieć, że jacyś dziwni ludzie cię dzisiaj szukali. Oczywiście ich zbyłem, ale pewnie tutaj wrócą rano, więc nie zdziw się, jakbyś musiał rano stąd spieprzać. 
             - To się tutaj pojawili to jakoś ich zagadaj. My sobie poradzimy. – Odpowiedział brunet. – Daj nam jakiś klucz. Padam z nóg.
            - Tylko musisz podpisać umowę. - Poinformował go szybko blondyn.
            - Jaką znowu umowę? 
            - Zawsze, gdy spałeś tutaj sam, wiedziałem, że nic w tym pokoju nie narobisz. – Powiedział mężczyzna. Wyjmując z za lady plik kartek wziął też długopis i wrócił z powrotem – Ale teraz przyjeżdżasz z piękną nieznajomą i nie wiem, czy czegoś nie narobicie. A później ja musiałbym płacić za szkody. Ciesz się, że w ogóle nie płacicie! – Dodał szybciej widząc wzrok bruneta. Nieźle go tym zdenerwował. A ja dzięki temu polubiłam blondyna. W końcu poznałam kogoś, kto lubi się z niego nabijać.
            - Dobra, daj tę kartkę. – Warknął Itachi.
            Chwilę później otrzymaliśmy klucz. A potem poszliśmy do pokoju.




            W środku zastaliśmy jedno wielkie dwuosobowe łóżko. Nie byłam tym zachwycona, ale zmęczenie tak dawało mi w kość, że nie miałam siły się o cokolwiek wykłócać. Itachi chyba był tego samego zdania, co ja.
            - Pierwsza idę wziąć prysznic. – Oznajmiłam szybko. – Tylko znajdę sobie piżamę.
            - To powodzenia w szukaniu. – Odparł sennie z łóżka. Od razu, gdy je zobaczył to się na nie rzucił. Jak dziecko.
            - To w czym mam niby spać? A z resztą, co cię to pewnie obchodzi.
            - Jak chcesz, to śpij nago. – Zaśmiał się cicho – Ja tam nie będę miał nic przeciwko.
            - Ach, nic już nic lepiej nie mów. – Burknęłam.
            - Gdybyś mnie poprosiła, to może bym coś dla ciebie znalazł w moim plecaku. Pewnie znajdzie się tam jakaś koszula, której nie potrzebuję… - Mruknął tajemniczo i wstał, żeby sięgnąć po plecak. Po chwili wyjął z niego czarną koszulę, którą położył obok siebie. – Dobrze wiesz, że za darmo ci tego nie dam. Chyba, że wolisz spać nago.
            - Obiecuję, że nie będę zabierać ci kołdry. Wystarczy?
            Nieźle zbiło go to z tropu, ale nie odpuścił.
            - No weź. Jeden, zwykły buziak. O tu – Pokazał palcem na swój policzek.
            - No dobra… - Odparłam sztywno i wolnym krokiem do niego podeszłam. Widząc jego uśmiech odwzajemniłam go. Ale wcale nie zamierzałam go pocałować. Dlatego uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Nachylając się nad nim doskonale widziałam, jak bluzka, której potrzebowałam leży sobie spokojnie na łóżku. Szybkim ruchem złapałam ją i równie szybko odsunęłam się i podbiegłam do łazienki. Itachi ocknął się dopiero w chwili, gdy otworzyłam drzwi. Początkowo nie rozumiał, co się stało, ale nie musiałam czekać długo. 
            - Cała kołdra jest moja – Warknął, gdy byłam już w środku.
            - Jak chcesz, to mogę spać nawet na podłodze! - Powiedziałam na tyle głośno, aby mógł to usłyszeć. Ze satysfakcją w oczach spoglądałam na swoje odbicie w lustrze, które tak ciekawie już nie wyglądało. Ale nie miałam teraz ochoty na marudzenie. 
            - Taa… - Odpowiedział, po czym przez moment zapanowała cisza. - Ja się łatwo nie poddaję. - Dodał przy drzwiach.
            - Wiem. 
            - To dobrze. Przynajmniej wiesz, co cię czeka – Powiedział, po czym wybuchnął śmiechem. 
           



2 komentarze:

  1. Wszystkie części były boskie, no Itachi wydaje się być flirciarzem he he
    Zobaczymy co będzie w następnej części, już nie mogę się doczekać. to czekam!
    Pozdrawiam, Kimi-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha-hu! Część była wpsaniała. Bardzo lekko mi sie czyta to, co wyszło spod twojej ręki, a sama historia bardzo ciekawie jest zarysowana. :) Kiedy już myślę, że zaraz nastąpi to, to okazuje się, że jest zupełnie co innego. Zaskoczona lekko jestem :). Bardzo, ale to bardzo ciekawi mnie to, jak to się dalej potoczy. Co za tym idzie z niecierpliwością czekam na kolejną część. :)
    Pozdrawiam, Shayen.

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)