poniedziałek, 11 listopada 2013

Świat Mroku (ItaSaku) cz. 2




Zapukałam mocno w dębowe drzwi i czekałam. Stojąc na ganku przyglądałam się wypielęgnowanym grządką kwiatów, które rozsiewały swój słodki zapach. Na podjeździe stał samochód - czerwone Punto toteż wiedziałam, że ktoś jest w domu. Westchnęłam cicho i zapukałam kolejny raz, tym razem głośniej. Usłyszałam ciche szuranie nóg o podłogę a po chwili drzwi się otworzyły, ukazując twarz Shino. Uśmiechnęłam się lekko.
-Nie musiałaś tak walić. – odparł, wpuszczając mnie do środka. Przystanęłam po środku pomieszczenia i rozejrzałam się wokół. Nic się nie zmieniło. Kuchnia urządzona jak zawsze w przesadnym stylu. Zerknęłam na chłopaka, który miał na sobie szarą bluzkę z długim rękawem i brązowe spodnie od dresu. Na jego nosie jak zawsze spoczywały czarne, okrągłe okulary, które zakrywały jego oczy. Włosy rozwichrzone jakby przed chwilą wstał.
-Widać, że nic się nie zmieniło. -  rzekłam, ignorując jego poprzednią wypowiedź. Brunet milczał i zlustrował mnie wzrokiem. Czarna bluzka bez rękawów i czarne spodnie podkreślały moją szczupła, atrakcyjną sylwetkę. Długie buty na szpilce sprawiały, że byłam wyższa niż w rzeczywistości.
-Czyżbyś szła na pogrzeb? – spytał z przekąsem. Zaśmiałam się perliście.
-Jak zawsze świetne poczucie humoru. – Aburame milczał, przeczesując włosy wierzchem dłoni, sprawiając, że miał na głowie większą szopę niż przedtem.
-Nie przyszłaś tu po to, aby powspominać dawne czasy, więc czego chcesz? – spytał bez urazy. Z mojej twarzy zszedł uśmiech.
-Informacji. -  Mój głos stał się profesjonalny. Czarnooki pokiwał głową.
-Chodź. – Skierował się do swego ‘gabinetu’ jak  zaczął go nazywać. Przeszliśmy przed salon, który tonął w różu. Zatrzymałam się patrząc to na różowe ściano to na meble w kolorze ciemnej wiśni.
-Hm powiedzmy, że mama wzorowała się na Ciebie wybierając ten wystrój – rzekł Shino trochę speszony. Uniosłam jedną brew i mimowolnie przeczesałam palcami swoje różowe włosy.
-Rozumiem. – odparłam współczująco. Przeszliśmy wąski  korytarzem, na którego końcu znajdowały się drzwi. Kiedyś byłam tam składzik a brunet urządził go na swoje osobiste biuro. Otworzył drzwi i zapalił światło. Żarówka zamrugała a jej mdły blask padł na komputer umieszczony po środku pokoju. Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój był mały, urządzony schludnie. Stał tu stolik i dwa krzesła. Prócz biurka, na którym spoczywał komputer znajdował się tu regał na książki. Nie zabrakło również sterty gazet w kącie. Na ścianach wisiały plakaty i wycinki gazet, podające największe wydarzenia w historii tego miasta.
-Muszę przyznać, że masz gust. – odparłam, wpatrując się w zdjęcie półnagiej kobiety wiszącej nad biurkiem. Chłopak nie skomentował tego a ja nie zamierzałam tracić więcej czasu.
-To czego chcesz? – ponawia pytanie, patrząc na mnie uważnie.
-Chcę się dowiedzieć, gdzie mogę dowiedzieć się więcej na temat tamtego typa. – mówię. Shino kiwa głową. Wie o co chodzi. Już kilka razy byłam u niego po informację. I wie dlaczego robię to co robię.
-Nie masz dość problemów? – mówi i odwraca się, zasiadając do komputera. Po chwili jego palce bębnią o klawiaturę.
-Wiesz, że lubię doprowadzić sprawę do końca. – mówię, choć nie jest to do końca prawdą. Gdybym chciała mogłabym to rzucić, wiedząc, że zabiłam tego mężczyznę. Wtedy byłabym spokojniejsza i może wyjechałabym z Tokio na zawsze. Kusząca perspektywa.
-Nie mogę nic więcej ci powiedzieć, co sama wiesz. – odzywa się czarnooki, wyrywając mnie z zamyśleń. Kiwam sztywno głową, niepocieszona. – ale… - Uwielbiałam, gdy tak mówił. Coś wiedział. – Jest taki klub. – mówił ostrożnie. – Nie mów nikomu, że to ja Ci powiedziałem.
-Pewnie, że nie. Nie zdradzam swoich Informatorów. – syknęłam zirytowana. Kiwnął głową.
-W dzielnicy Kanto jest taki klub ‘Kokoro’ lub ‘Shinichi’ już dokładnie nie pamiętam. – Marszczę brwi. -  Na pewno go zauważysz. Wokół niego kręci się dużo ludzi. Ponadto nad drzwiami wisi duży, czerwony szyld, nie sposób go przeoczyć.
-Co to ma do rzeczy? – pytałam już trochę wściekła. Shino nie wyraża się w dość jednoznaczny sposób.
-Znajdziesz tam kogoś. Nie znam jego imienia ale wiem, że rządzi tą speluną i nie tylko.  – mówił interesująco. -  Będzie to brunet o czarnych, długich włosach. – zakończył swoją wypowiedź. Stałam i myślałam nad tymi informacjami. Nie było ich wiele ale lepsze ten trop niż wcale.
-Będzie chciał ze mną rozmawiać? – spytałam. Aburame spojrzał na mnie w milczeniu.
-Musisz go odpowiednio zachęcić. – Zrozumiałam jego sugestie. Kiwnęłam głową.
-To dzięki. – Pożegnałam się i wyszłam z jego domu. W drzwiach minęłam się z jego matką, która długo mi się przyglądała.  Nie interesowało mnie jej natrętne spojrzenie, miałam na głowie inne sprawy.  


Około południa znalazłam się w swoim mieszkaniu, które mieściło się w dzielnicy Okori. Westchnęłam i rzuciłam płaszcz na krzesło w kuchni. Podeszłam do kuchenki i postawiłam czajnik na gazie. Wyjęłam z małej szafki zielony kubek i wrzuciłam saszetkę herbaty. Po czym postawiłam na blacie stołu. Skierowałam się do sypialni a dokładnie do szafy. Otworzyłam mebel i przyjrzałam się jego zawartości. Spoglądam na ubrania wiszące na wieszakach. Zaczęłam je przeglądać i zastanawiałam się, co włożyć. Żadne z ubrań, które posiadałam nie nadawało się do klubu. Przeważnie były to spodnie bądź rybaczki a także bluzy z długim rękawem i kapturem. Musiałam przyznać, że mam zły gust. Już prawie pogrążyłam się w rozpaczy, gdy przypomniałam sobie o prezencie od Hinaty - mojej przyjaciółki. Uradowana zaczęłam przeszukiwać dno szafy, aż w końcu natrafiłam na fioletowe pudełko. Wyjęła je ostrożnie  i położyłam na łóżku. Uśmiechnęłam się. Usłyszałam gwizdek toteż szybko pognałam do kuchni i wyłączyłam palnik. Postawiłam gotową herbatę na stole, po czym sięgnęłam po krakersy. Nie byłam zbytnio głodna, gdyż zjadłam późne śniadanie. Usiadłam na drewnianym krześle i ugryzłam kawałek krakersa.   Spojrzałam przez okno i zauważyłam kilka szarych chmur. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie padać.


-To tutaj. –mówię taksówkarzowi, wtykając mu w rękę plik pieniędzy. Mężczyzna zatrzymuje się przy krawężniku. Wychodzę z samochodu a on odjeżdża z piskiem opon. Patrzę jak auto znika za rogiem.  Kręcę głową i poprawiam czarną sukienkę. Była trochę za ciasna  i podkreślała moje kobiece kształty. Niezrażona dziwnym zachowaniem kierowcy szłam powoli na czarnych szpilkach w stronę klubu. Dostrzegłam go, za nim zauważyłam kręcących się nieopodal ludzi. Nad drzwiami wisiał neonowy, czerwony napis Shinichi i podobiznę lisa, który trzyma w ręku papieros.
-Szalenie oryginalne. – mówię i kieruje się do drzwi. Nagle zatrzymuje się, widząc znaną mi sylwetkę. Uśmiecham się ironicznie, widząc Kibę z dwiema dziewczynami. Chłopak uśmiechał się uroczy a one śmiały się wdzięcznie z jego kawałów. Przewróciłam oczami. Czarnooki przechodzi obok, lecz niespodziewanie odwraca się w moją stronę, patrząc na mnie w zadumie.
-Sakura? – pyta. Próbuje uśmiechnął się.
-Cześć a zastanawiałam się gdzie zniknąłeś. – mówię z cichą drwiną w głosie. Inuzuka lustruje wzrokiem moją sylwetkę. Próbuje nie drgnąć.
-Haruno, co to za impreza, że wcisnęłaś się w tą kieckę?! – Ignoruje jego sarkastyczny ton. Jego przyjaciółki cicho zaśmiały się.
-Powiedzmy, że przypadkowa okazją. – mówię i zerkam w stronę klubu. Kiba to zauważyła i również spojrzał na budynek. Zmarszczył brwi.
-To nie twoje klimaty. Z resztą nie wiesz w co się pakujesz. – Zdenerwował mnie. Chyba nie myśli, że jestem, aż taka ślepa? Dobrze wiem kim są te lale, które trzymają go za ramiona. Oczywiście, że były to wampirzyce dlatego były tak cholernie ładne, jednak nie miałam ochoty się zdradzać z tą wiedzą. Uśmiechnęłam się sztucznie, bez wyrazu.
-Życzę udanej nocy. – warknęłam przed zaciśnięte zęby. Odwróciłam się pośpieszne i szybko pognałam do kluby, na tyle, ile pozwalały mi buty. Wkroczyłam wolnym krokiem przed drzwi. Do moich nozdrzy dotarł zapach tytoniu i alkoholu zmieszany  z aromatem perfum. Moje oczy dostrzegły grupę ludzi bawiących się i krzyczących niezrozumiale do siebie. Było głośno.  Podeszłam pewnym krokiem do baru i usiadłam na jednym z wysokich, żelaznych krzeseł. Cicho westchnęłam i patrzyłam na tańczące pary, które lubieżnie dotykały się.
-Co podać? – słyszę tuż przy uchu męski głos. Uśmiecham się mimowolnie i odwracam do rozmówcy. Barman był wysoki o szarych włosach i fioletowych oczach. Przyglądał się mi z błyskiem w oku.
-Tak,  poproszę wodę. – Mężczyzna nie skomentował tego wyboru i podał mi szklankę z bezbarwną cieczą. Uśmiechnęłam się w podziękowaniu.
-Jestem Hidan. – Przedstawia się i wyciąga do mnie dłoń.
-Sakura. – Ściskam jego wielką dłoń, jest zimna w dotyku.
-Pasuje do Ciebie. – mówi. – Co taka kobieta jak ty tutaj robi? – pyta od niechcenia choć wiem, że do czegoś pnie. Uśmiecham się, starając się ukryć nerwowość.
-Przyszłam się zabawić. -  mówię i biorę łyk wody, jest chłodna i dobra. Hidan kiwa głową z aprobatą i wyciera brudne szklany, białą ściereczką.  – i kogoś znaleźć. -  dodaje. Szarowłosy podnosi wzrok i patrzy na mnie. Odkłada materiał na bok i pochyla się w moim kierunku, mając dobry widok na mój biust.
-A kogo konkretnie? – pyta.
- Takiego bruneta z długimi włosami i czarnymi oczami. – mówię. Przez chwilę twarz fioletowookiego jest nienaturalnie nieruchoma, po czym na jego twarzy pojawia się nikły uśmiech. Odchyla się ode mnie.
-Znam go. Często wpada do klubu i jeśli chcesz mogę go ci przedstawić. – Uśmiechnęłam się na tą wzmiankę. Poszło łatwiej, niż przypuszczałam.
-Miło by było z Twojej strony. – Barman kiwnął głową i powrócił do obsługiwania klientów. Dyskretnie obserwowałam pomieszczenie. Zauważyłam  ludzi wchodzących i wychodzących z klubu w doskonałych nastrojach.  Dużo myślałam popijając wodę w małych ilościach i zdążyłam zauważyć, że ten klub jest słynny. Ciągle ktoś się kręcił, co rusz widywałam nowe twarze ludzi a jednak budynek nie był przepełniony. Coś mi umknęło. Postawiłam szklankę na blacie i rozprostowałam palce.  Byłam zmęczona tym czekaniem. Przelotnie spojrzałam na zegar. Minęła ósma. Zabawiłam tu prawie godzinę i niestety nie dowiedziałam się nic ciekawego. Westchnęłam, lustrując wzrokiem parkiet. Jedna para dobrze się bawiła, rozbierając się nawzajem. Usłyszałam gwar podniesionych głosów, gdy grupka ludzi weszła do klubu. Zmarszczyłam brwi, obserwując jak nowo przybyli poruszali się z gracją i z zwinnością. Nie zauważyłam twarzy, gdyż w pomieszczeniu panowała ciemność a jedynym źródłem światła były kolorowe neony. Zobaczyłam Hidan'a jak rozmawia z kimś szept potem kiwa głową. Idzie powolnym krokiem w moim kierunku. Próbuje przybrać normalny wyraz twarzy a usta wykrzywiły mi się w uśmiech. Szarowłosy stanął przed mną i wskazał na jeden ze stolików, przy którym siedział mężczyzna. Byłam tego pewna.
-Czeka na Ciebie. – rzekł i zniknął za ladą, czyszcząc szkło. Kiwnęłam głową i skierowałam się w kąt sali. Szłam, kołysząc lekko biodrami. Szłam, wpatrując się w mężczyznę. Shino dobrze go opisał. Miał długie czarne włosy i węglowe oczy. Jego twarz była blada a na policzkach zauważyłam dwie krzywe linie. Uśmiechnęłam się, widząc, że mnie obserwuje. Wyglądał na kilka lat starszego ode mnie. Może mnie z dwadzieścia parę lat lecz na pewno nie przekroczył dwudziestu pięciu. Przystanęłam obok stolika a on wstał, odsuwając cicho krzesło.
-Witam. – Przywitał się i pocałował moją dłoń. Usta miał zimne jak sople lodu. Próbowałam się z skrzywić. – Mam na imię Itachi.
-Sakura. – odparłam i oboje usiedliśmy na krzesłach.  Mężczyzna oparł dłonie o blat stołu i patrzył na mnie zaciekawiony.
-Dużo o tobie słyszałem od Hidan'a. – odezwał się nagle. Zaskoczył mnie jego miękki, męski głos.
-Tak a co konkretnie? – spytałam.
- Że jesteś piękna i wcale się nie pomylił. – Uśmiechnęłam się i nieśmiało spuściłam wzrok.
-Dziękuję. – powiedziałam. Siedzieliśmy i patrzeliśmy na siebie. Itachi odezwał się pierwszy.
-To co chciałaś ode mnie? – spytał i zawołał kelnerkę, aby przyniosła wino. Powoli w głowie układałam sobie plan jak to powiedzieć i się nie zdradzić.
-Powiedzmy, że kogoś szukam. – odpowiedziałam, gdy dziewczyna nalewała alkohol do dużych kieliszków. Uchiha powąchał wino, po czym upił mały łyk, delektując się jego smakiem.
-A kogo konkretnie? – spytał.
-Cóż. – rzekłam, zaciskając dłonie na kieliszku. – Szukam takiego typa, który ubiera się w czarne prochowce, ma czerwone oczy i bladą cerę. – mówię i patrzę na bruneta. Jego twarz ani drgnęła. Pił napój.
-Hm. – odstawił kieliszek na stół. – Nie znam nikogo takiego. – Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Po chwili namysłu postanowiłam zakończyć tą szopkę. Pochyliłam się do niego.
-Słuchaj. Wiem, że wiesz kim jest ta nędzna kreatura więc nie mydl mi oczu.
-Skąd ta pewność? – pyta, nalewając sobie wina. Zaciskam usta. Uśmiecham się lekko.
-Bo jest pijawką tak ja ty. – mówię. Czarnooki zaśmiał się cicho i dźwięcznie jakbym powiedziała żart. Odchylił się na krześle i patrzył na mnie rozbawiony.
-Muszę przyznać, że jeszcze nikt nie powiedział mi tego prosto w oczu.
-Cieszę się, że to byłam ja. – warknęłam.
-Powiedz mi, dlaczego mam Ci widać jednego z moich poddanych?
-Bo jeśli nie nadal będę zabijać twoich sługusów.
-Hm…
-Zawrzyjmy układ. – mówię w końcu.
-A to ciekawe.
-Jeśli wydasz mi tego szczura to ja już nie będę zabijać wampirów.-  powiedziałam i czekałam na jakąkolwiek reakcje z jego strony.
-To za mało. -  mówi. Spojrzałam na niego.
-A co byś chciał? – spytałam. Wampir nie odpowiedział. W jego oczach czaił się mrok, który gęstwiła z każdą chwilą.
-Ciebie. – Krótka, treściwa odpowiedź mnie zaskoczyła. Drgnęłam niespokojnie. Patrzyłam na Itachi’ego lecz myślami byłam daleko. Chciałam odmówić i wyjść stąd, lecz nie potrafiłam. Tak blisko byłam celu i mogłam go stracić. Jeśli odmówię brunetowi nie puści pary z ust. Ba! Zapewne ostrzeże tego szczura i zaszyje się w najciemniejszej norze i możliwe, że nigdy go nie znajdę. Wiem, że jestem dobra i to bardzo, ale nie dam rady odszukać wampira. Co miałam zrobić? Poddać się woli tego wampira czy na raz stracić może ostatnią szanse pomszczenia rodziców? Bo przecież po to żyłam? Żeby zabić mordercę i uwolnić się od obietnicy, którą złożyłam dawno temu. Czy było warto? Uchiha przyglądał mi się i nie zauważył, że jestem wewnętrznie rozdarta. Zaciskam dłoń i czuje jak paznokcie wbijają mi się w skórę.
-Zgadzam się. – Wypowiedziałam te słowa tak po prostu. Brunet uśmiechnął się. Wyciągnął do mnie dłoń a ja od razu ją uścisnęłam. Choć czułam, że źle robię.
-To świetnie. Wiedziałem, że się zgodzisz Zabójczyni.

*
Druga część za nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)