poniedziałek, 11 listopada 2013

Życie Naznaczonej (część 3)

Zmroziło mnie. Poczułam jak oblewa mnie zimny pot. Okrągłymi oczami wpatrywałam się w twarz blondynki, która patrzyła na mnie przeszywająco. Nagle jakby czas się zatrzymał, a wszystko inne przestało istnieć. Byłam tylko ja. Z ociąganiem docierał do mnie sens słów dyrektorki, która wygłosiła swój werdykt. Ja?...Mam być strażniczką Uchihy? Czy to prawda czy tylko taki żart? Hm.....mało śmieszny i nie wywołał u mnie pozytywnego nastawienia. Patrzyłam na kobietę przez dłuższą chwilę, lecz ona nic więcej nie powiedziała. To prawda? Nie potrafiłam wypowiedzieć żadnego słowa, ani się poruszyć.  Nic.  Zamurowało mnie. Tak po prostu. Jedyne co mogłam w tej chwili zrobić, to patrzyć się przed siebie. Do moich uszu doszły podniecone szepty Wampirów i Naznaczonych.
- ...niemożliwe.... - usłyszałam wysoki mocny głos wampira, który z niedowierzaniem wpatrywał się w moją osobę.
-..racja.. - ktoś mu przytaknął o wiele niższy, zapewne jeden z naznaczonych. Nie interesowało mnie, kim jest ów osobnik. Wzrokiem zaczęłam błądzić po sali, szukając pewnej osoby. Znalazłam go. Stał oparty o ścianę a wokół niego stali przyjeciele, którzy zasypywali go pytaniami. Brunet jakby nie słysząc ich słów, spokojnie przyglądał się pobliskiej ścianie. I ja mam go ochraniać?  Poczułam jak w gardle rośnie mi gulda. Uchiha był to najstarszy i najznakomitszy ród wampirów.

 Jego członkowie odznaczali się pewną zdolnością, która sprawiła, iż to oni górowali nad innymi wampirami. Wiedziałam o tym, gdyż Kakashi mi o nich opowiadał. Mówił, że są bezwzględni dla swoich wrogów a dla przyjaciół wcale, że nie lepsi. Lecz wszyscy ich uważali, traktowali niczym Bogów, wiedząc, że któregoś dnia im się opłaci. Słyszałam też, że to oni mają najlepszych strażników : młodych, silnych, zwinnych.
Dlatego zaczęłam się zastanawiać : Dlaczego to ja zostałam wybrana?! Ta myśl kołatała mi się w głowie od czasu, kiedy Tsunade obwieściła tą wiadomość. Byłam bardzo zdziwiona taką decyzją bo przecież to ja byłam najgorsza. Nikt mnie nie lubił w szkole, wszyscy uważają mnie za wszelkie zło....jestem beznadziejna. Dlaczego więc ja? Nie potrafiłam tego zrozumieć, choć bardzo chciałam. Nagle dotarło do mnie, że wszyscy się we mnie uważnie wpatrują, oczekując jakiejkolwiek reakcji. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Mogłam tylko bezradnie stać i wpatrywać się w swoje stopy. Pierwszy raz zapomniałam, co powiedzieć. Z pomocą przyszła mi bursztynooka oznajmiając :
- To koniec. Możecie się rozejść.
Usłyszałam głośne pomruki niezadowolenia uczniów. Wampiry i Naznaczeni z ociąganiem kierowali się do wyjścia z sali.  Stałam bez ruchu, nawet nie ruszając się o milimetr, chciałam jako ostatnia opuścić to pomieszczenie. Tłum uczniów napierał na mnie, lecz ja nie ugięłam się, pozostawiając w tym samym miejscu. Kobiety rozpychały się i trącały mnie łokciami, pozostawałam nie wzruszona. Poczułam na sobie przeszywający wzrok bruneta, który obserwował mnie kątek oka. Chciałam zachować milczenie, choć z trudem mi się udawało trzymać emocje na wodzy. Szum szurających butów i cichych przekleństw pogłębiał się, aż umilkł, pozostawiając po sobie tylko ciszę. Zostałam sama.
' I co teraz? ' - przemknęło mi przez myśl. Westchnęłam przeciągle i rozejrzałam się dookoła. Swój wzrok utkwiłam w rzeźbionych z drewna drzwi. Patrzyłam na nie przez dłuższą chwilę, wyobrażając sobie  uczniów, którzy krążyli po korytarzach i obgadując mnie za plecami. Nigdy się tym nie przejmowałam, co kto o mnie sądzi. Nie interesowało mnie zdanie innych, lecz teraz to się zmieniło. Muszę postarać się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki, ale.....Zawsze jest jakieś ale. Nie chciałam tego po prostu, nie chciałam. Nie jestem zdolna do takiego poświęcenia nawet dla Kakashiego. Przymknęłam powieki. Ta cisza okazała się być gorsza niż złowieszcze szepty społeczeństwa. Postanowiłam wyjść stąd jak najszybciej. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam do drzwi, które otworzyłam z rozmachem. Zdziwiłam się widząc pusty korytarz. Nie dostrzegłam  plotkujących wampirzyc, które z ogromną przyjemnością teraz by mnie powymyślały. Skierowałam się wzdłuż pomieszczenia. Moje kroki niosły się echem chyba po całym budynku. Jednak nie zatrzymałam się. Maszerowałam powoli, jednak po chwili przyśpieszyłam, niemal biegłam do wyjścia. Tuż przed drzwiami zwolniłam i spojrzałam się przez ramię.
Przymknęłam powieki i truchtem ruszyłam przez korytarz. Moje stopy lekko suwały się po podłodze, pokrytej ciemnymi kafelkami. W oddali zauważyłam drzwi, które były coraz bliżej. Nawet nie hamując otworzyłam szeroko wrota i wparowałam do środka. Głośny trzask wybudził ze snu brunetkę, która zasnęłam nad stertą niewypełnionych papierów. Rzuciłam jej pośpieszne spojrzenie i weszłam do pokoju dyrektorki. Kobieta nie zdążyła krzyknąć, a ja już stanęłam przed obliczem blondynki. Tsunade spojrzała na mnie zdziwiona. W ręku trzymała kubek z parującą kawą, która o mało nie wylądował na podłodze. Zmarszczyła brwi i odłożyła naczynie na biurko.
- Czego chcesz Haruno ?
- Nie chcę być strażniczką Uchihy ! - wykrzyknęłam, nazbyt głośno, gdyż bursztynooka niespokojnie drgnęła.
- Nie tak głośno - odparła mimochodem i spojrzała na mnie badawczo. - Czego chcesz ?
Czyżby była głucha? Nie chciałam się nad tym zastanawiać, więc powtórzyłam moją prośbę:
- Nie chcę być strażniczką Uchihy.
Dyrektorka milczała, co było dość dziwne. Zawsze lubiła się ze mną wykłócać i prawić kazania, lecz tym razem było  inaczej.
- Dlaczego ? - spytała.
Dlaczego?  ' To chyba dość proste ' pomyślałam.
-Bo nie chcę. - odpowiedziałam bez namysłu. - Nie chciałam się tłumaczyć. - Przecież wiesz jaka jestem?! - wyszeptałam po chwili. Princess milczała. Splotła dłonie ze sobą i spojrzała na mnie na w pół przymkniętych powiek.
- Sakura, ja nie zmienię tego postanowienia  - odparła nagle - Nawet, jeśli tego nie chcesz to nie mogę nic zrobić. To jest postanowienie Rady.  - Rady ? Jakiej rady ?  Spojrzałam na nią wyczekująco, lecz kobieta już więcej nic nie powiedziała. Usłyszałam pukanie do drzwi. Obie odwróciłyśmy się w stronę źródła dźwięku. Do pomieszczenia weszła Shizune, posyłając jeden z jej przepraszających uśmieszków.
- Eee...przyszedł pewien interesant i chciał się z Panią widzieć - posłała mi szybkie spojrzenie.
- My już skończyłyśmy - odparła twardo - Do widzenia Panno Haruno. - Ładnie mnie spławiła, lecz wiedziałam, że dłuższa wizyta w niczym nie pomoże. Pożegnawszy się, wyszłam z pomieszczenia, mijając czarnooką.
Kątem oka zauważyłam mężczyznę w ciemny płaszczu, który krył się w kącie. Nie interesowało mnie, kim był ów osobnik.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy w końcu znalazłam się po za murami szkoły. Szłam wolno, czując jak gałęzie łamią się pod każdym moim krokiem. Kierowałam się na skróty jak zawsze przez las. Ta myśl wciąż nie dawała mi spokoju. Od dziś moje życie zmieniło się i to na gorsze. Nie przypuszczałam, że może się tak stać. Nawet nie chcę myśleć, co będzie jutro. Już pewnie wszyscy wiedzą. I to dziwne zachowanie Tsunade....Przymknęłam powieki, po czym na powrót je otworzyłam. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Westchnęłam i spojrzałam przed siebie. Tuż za pierwszą linią drzew dostrzegła zarys domu, gdzie mieszkałam. Czy On wie? -  przemknęło mi przez myśl.
Wchodząc do domu, mogłam się przekonać jaka była prawda. Drzwi skrzypnęły charakterystycznym dźwiękiem, który nie był zbyt przyjemny dla ucha. Ledwo przekroczyłam próg budynku, gdy w holu pojawił się Kakashi. Nie mogłam odczytać emocje jakie nim władają.
- Sakura - odparł szeptem, jakby chciał się upewnić, że to prawdziwa ja. Kiwnęłam głową. Na jego twarzy powoli wpełzł uśmiech, który ' powiedział ' mi wszystko. Mężczyzna nie czekając na moją reakcję, podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie drgnęłam. Nie chciałam mu robić przykrości.
- Jestem taki dumny - powiedział i odsunął się ode mnie. W jego oczach dostrzegłam wesołe iskierki. Widziałam go takiego zaledwie kilka razy : kiedy mnie znalazł i posłał do akademii. Z dzisiejszym to już trzy.  - Musisz się postarać. Być strażnikiem Uchihy to nie byle gratka - oznajmił  swym fachowym tonem.
- Wiem, i postaram się - odparłam i lekko uśmiechnęłam się. - A teraz pójdę do pokoju. - Hatake spojrzał na mnie przelotnie i zszedł mi z drogi.
- Tak. Musisz wypocząć. - Posłała mu słaby uśmiech, gdyż nie potrafiła nic powiedzieć. Słowa ugrzęzły mi w gardle. Poszłam na górę i od razu zamknęłam się w pokoju. Z dołu usłyszałam jeszcze jak czarnooki krząta się po kuchni. Usiadłam na łóżku i przymknęłam powieki. Po moich policzkach spływały łzy. Tak bardzo starałam się, aby Kakashi ich nie zobaczył. Nawet nie wie jak bardzo mi ciężko. To nie będzie proste, wiedziałam to już od samego początku. Nie wiem jak to będzie. Otarłam niedbale łzy.
- Muszę dać z siebie wszystko....


Zadzwonił budzik, budząc mnie ze snu. Spojrzałam zaspanym wzrokiem na tarczę urządzenia, które wskazywało siódmą godzinę. Westchnęłam i odrzuciłam kołdrę na bok. Po czym z ociąganiem wygrzebałam się  z łóżka. Swe pierwsze kroki skierowałam do łazienki, w której siedziałam dłużej niż zwykle. Jednak pomyślałam, że nie ważne jak długo będę odwlekać tą chwilę to będzie gorzej. Z głośnym westchnieniem zeszłam na dół. W kuchni na krześle siedział Hatake popijając gorącą herbatę. Słysząc me kroki na schodach, odwrócił się w moją stronę, widocznie rozradowany.
- Jak się spało? - za nim odpowiedziałam, mężczyzna wstał ze swojego miejsca i postawił na stole talerz z kanapkami. - Jedz.
- Dzięki, ale jestem już spóźniona  - odparłam, po czym dodałam  - ale wezmę je do szkoły.  - Zabrałam kanapki, które schowałam do plecaka. Po czym odwróciłam się na pięcie i pognałam do drzwi, za nim siwowłosy coś jeszcze sobie przypomni  - To pa! - Zatrzasnęłam mocno drzwi i powędrowałam w stronę szkoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)