Dłońmi dotykałam rozpalonego karku patrząc na demony
i podwładnych!. Wiec cała klasa służy demonowi, który pogrążył świat w
rozpaczy? Moja przodki nie potrafiła go zamrozić, ale ja nie wiem co powinnam
zrobić? Dostrzegłam, że drzwi się uchyliły.
Do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który ochraniał w poprzedniej Sali eksponaty?
Skłonił się z godnością klęcząc na jednym kolanie.
-Panie… - spojrzał na niego ciemnymi rdzawymi oczami.
Dłonie drgnęły widząc jak się niecierpliwi. Był głodny, nie dziwiłam się skoro
setki lat minęło od jego istnienia. Wolnym krokiem podszedł do niego. Nie
uniósł głowy, jedynie jeszcze bardziej się ukłonił
-Gardzę tobą. Nie powinno ciebie tu być. Czy wiesz
co zrobię w tej chwili? – zapytał z naciskiem na każde słowo. Patrzałam na
niego i mężczyznę. Wszyscy się nie ruszali, dla nich to było normalne.
-Twoja wola, panie. – powiedział klęcząc przed nim.
– Popełniłem błąd dlatego proszę o wybaczenie. Nigdy już nie popełnię żądnego
błędu. Należę tylko do ciebie. – czemu byłam sparaliżowana? Nie powinnam. W
końcu mogłabym się wyrwać z tego miejsca, choć wszystko jest zamknięte na
cztery spusty.
-Do nikogo innego nie należałeś. Nie mam czasu na
zabijacie ciebie, dlatego daruję ci życie, lecz nie zaufam całkowicie. Twoja
lojalność jest wystawiona na próbę. Jeśli ktokolwiek doniesie o twoim
przekrętach, zginiesz.
-Wedle rozkazu. Dziękuję. – pstryknął palcami, a do
środka wszedł mężczyzna trzymając w rękach brunetkę, która drżała.
-Zawsze wiedziałeś jak uspokoić pragnienie głodu. –
kobieta klęczała dalej od niego. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedna strona
mówiła ratują ją, a druga stój bo zginiesz. Patrzała na niego przestraszonymi
oczami nie chcąc by się zbliżył do niej. Odsuwała się od niego, gdy zrobił krok. Chwila, to jest ta kobieta, która go
pocałowała? Co on zamierza zrobić? – Hm…
Nie jest dziewicą.
-Wybacz panie, nie mogliśmy tutaj żadnej znaleźć.
-Wystarczy mi strach. – zaśmiał się gardłowo. Podszedł
do niej i ukucnął. Ostrożnie dotknął policzka gładząc, przez co czułą coraz
więcej strachu. Czyżby bawił się swoja ofiarą? Na ustach zagościł uśmiech,
który uświadomił mnie w fakcie zabawy. Nie chcę tutaj zostać, chcę być
wyśmiewana i niechciana, ale nie chcę być narzeczoną demona, w dodatku Króla
Demonów! Nachylił się nad nią, jego kły
były większe – każdy z nich je posiadał – a oczy zabłysły.
Wpił się w szyję kobiecie. Chłaptał krew, której nie
oszczędził. Każdą kropla była dla niego ważna. Skóra dziewczyny robiła się
bardziej sina i marszczyła się. W jej oczach widziałam błaganie o pomoc, ale
sama nie rozumiałam dlaczego stałam i patrzałam się jak zabija człowieka? Krzyk
kobiety stłumiał się bardziej, aż do moich uszu nie dochodził żaden dźwięk. Jej
ciało wysuszyło się z braku krwi, serce nie miało czego pąkować, więc umarła.
-Może być. – spojrzał na mnie. Nie, on cały czas
spoglądał na mnie ciekaw reakcji. Dla mnie był to cios, choć wierzyłam w takie
istoty jak wampiry czy inne demony nie z tego świata. Dziwnie, ale czułam się
jakby patrzał na moje usta. – Następnym razem chcę krew dziewicy.
-Tak Panie. – powiedział sługus. Patrzałam na niego
z lekką odrazą. Dlaczego właśnie ja? Jest wiele pięknych kobiet, które by
chciały władać światem u boku przystojnego mężczyzny, ale co było powodem tego
związania?
-Sasuke, dziękuję za opiekę nad moją królową. –
powiedział oblizując wargi. Dotknęłam okna, ale zostałam poparzona prądem? Nie
chce bym mu zwiała? To się przeliczyłam, że znajdę jakieś wyjście. Nie zostanę
tutaj długo. – lecz.. – podchodził do niego. – nienawidzę sprzeciwów. Całowanie
nie wchodziło w grę, ale ty się po prostu zakochałeś.
-Przypadek. – wypowiedział nie patrząc na niego. On
się we mnie zakochał? Dlaczego nigdy mi nie powiedział, czyżby dlatego, że
byłam przeznaczona jego bratu. Uchwycił go brutalnie za podbródek. On chyba nie
zamierza go zabić? Rzucił nim blisko mnie. Podbiegłam do niego i uchwyciłam
przytulając do siebie. Nie ważne, że jest demonem, w końcu to mój przyjaciel. Spojrzał
na mnie z lekkim uśmiechem. – On nienawidzi sprzeciwów. – zaśmiał się cicho.
Nikt nie zamierzał się ruszyć, bo to była kara od Króla. Patrzałam na Sasuke,
który lekko się uśmiechał. Nie wiem czy dobrze jest się w taki sposób
poświęcać, ale on dla mnie robił wszystko.
-Gdzie jest Eiji? – drgnęłam słysząc imię ojczyma.
Chce go na pewno widzieć, a to nie jest dobry znać. Chciałabym aby to był sen.
Po policzku spłynęły łzy opadając na twarz przyjaciela. Starł dyskretnie.
Pokręcił głową bym tutaj nie płakała, to nie było dobre miejsce. – Chce go
widzieć, niech ktoś go sprowadzi. Miał tylko pilnować jej matki. Przez te lata
aż tak się zmieniliście? Może pomyśleliście, że nigdy nie wrócę. – Sasuke wstał
patrząc na brata. Klęczałam nadal wyczuwając dotyk na głowie.
-Nic nie rób. – powiedział do mnie. Patrzałam na niego
jak odchodzi w stronę długowłosego bruneta. Jego czerwone oczy spojrzały na
niego i przeniosły się na mnie. Widocznie nie zauważył bym cokolwiek miała
robić, ale chciałam. Nie chce być niewolnicą oddaną przed narodzinami! To by
tak właśnie wyglądało jakbym miała być jedną z jego nałożnic, tylko że to
demon. To nie możliwe by żył jak królowie tamtych czasów bo był prawie tylko
seks, a ja nie zamierzam z nim być w łóżku!
Spojrzałam na braci, którzy stali obok siebie. Byli
do siebie uderzająco podobni. Sasuke rana wyleczyła się w bardzo szybkim
tempie.
Sakura…
Rozejrzałam się słysząc głos biologicznego ojca.
Dlaczego właśnie w tym momencie musze go słyszeć, to się zdarzało ale nie tak
często. Spojrzałam przed siebie. Byli zajęci rozmową, więc nie interesowali się
moją osobą.
Chcesz
od niego uciec. Wiem o tym, więc w drugim pomieszczeniu jest twoja włócznia –
prawdziwej wojowniczki. – Trzyma ją byś tego nie zrozumiała kim naprawdę jesteś,
musisz wypowiedzieć słowa by się przebudziła! „Odrodzenie jest częścią nowej
ery”.
-Odrodzenie jest częścią nowej ery? Co to do cholery
jest? Przecież… - poczułam wstrząs. Z sufitu się kruszyło. Nie wiedziałam o co
chodzi, ale wstałam bez wahania. Z drugiego pomieszczenia mogłam usłyszeć jakiś
wybuch i krzyk.
-Uwolniła się.
-W jaki sposób? – pytał Sasuke – To nie mo… -
spojrzał na mnie.
Westchnął.
Do pomieszczenia wpadła złota włócznia z błyszczącym
kamieniem, który błyszczał intensywnie. Miałam głęboką nadzieję, ze to wszystko
tylko zły sen! Włócznia namierzyła moją osobą, chcieli złapać, ale nie udawało
się. Ona należała do mnie. Uchwyciłam ją, a kamień zabłysnął. Trzasnęłam nią
drugim końcem o podłoże. Niebieska fala rozeszła się wokół pomieszczenia. Strój
także się zmienił. Miałam na sobie jedynie czarny materiał zakrywający usta, piersi
i dolną część, gdzie był przyczepiony jaśniejszy owijający się jeszcze raz
wokół. Buty miałam na obcasie po za kolana z małymi łańcuszkami.
Kamieniem dotknęłam
tylnej ściany. Poczułam nagły powiew wiatru , który pobawił się moimi
srebrnymi włosami. One zmieniły kolor! To jest nie możliwe, ale tak działa
magia. Do pomieszczenia wszedł ojczym z matką.
-S-Sakura. – usłyszałam głos matki.
-Nie zgadzam się na to. To nie była moja decyzja. –
powiedziałam wprost patrząc na demona.
-Wiesz, ze wrócisz i będziesz moja?
-Nie wrócę, na pewno nie do ciebie. Jedynie zgładzić
ciebie i twoich podwładnych. – spojrzałam na Sasuke – Wybacz mi. - weszłam w portal, który zamknął się za mną.
Spojrzałam na zamek, który stał się bardziej mroczny niż za pierwszym razem. Na
wzgórzu nikogo nie było, a ja muszę znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Nie ma
już takiego miejsca. Chcę by wszystko było inaczej. Przypadkowo uwolniłam
demona, z którym powinnam walczyć. Oparłam się o drzewo patrząc na zamek, z
którego zaczęła emitować mroczna aura, która wybuchła w moja stronę. Bariera
wokół mnie chroniła, a promień przeszedł dalej. Liście stawały się brązowe, gdy
ich dotknęłam pokruszyły się. Z otchłani wynurzyły się dwa ogromne smoki.
Odeszłam o dwa kroki. Jeden z nich uchwycił się dachu i ryknął przeraźliwie.
Szybko odeszłam z tego miesca, ale nie mogłam wrócić
do wioski. Sama nie wiedziałam co zrobić. Byłam daleko od miasta. Moja matka mi
nie pomoże, gdyż sama pracuje dla Króla
Demonów. Już sama nie wiem co powinnam zrobić. Jestem po prostu beznadziejna,
dlaczego oni muszą akurat pracować dla niego.
Jestem jego narzeczona od setek lat, ale dlaczego
wybrał mnie? Chciałam iść dalej, ale przed sobą zauważyłam jednego z posłańca
Króla Demonów. Nie wiedziałam co zorbie. On chce mnie złapać, ale nie mogę na
to pozwolić. Uchwyciłam się za kark czując piekący ból. Nie mogę pozwolić by to
tak długo trwało.
-Sakura. – spojrzałam do tylu widząc Sasuke. –
przepraszam – dotknął mojego czoła. Opadałam w dół, a włócznia upadła z hukiem.
Na moim ciele pokazały się dawne ubrania. Spojrzałam na Sasuke, który zniknał z
lasu zostawiając włócznie, aby inni się nią zajęli. Straciłam przytomność.
Uniosłam powieki widząc, ze znajduję się w ogromnym
łożu z bordową pościelą, złoty baldachim przykrywa każdą odrobinę czerech stron
łóżka. Dostrzegłam, ze pomieszczenie w którym się znajduje jest przestrzenne.
Wszystko umeblowane w stylu średniowiecznym. Szafa, półki, kominek czy inne
niepotrzebne rzeczy. Na biurku leżały sterty pergaminów. Uniosłam się trzymając się za głowę. To pomieszczenie nie
było normalne.
Sasuke powstrzymał mnie przed ucieczką. Teraz jestem
z pewnością w zamku demona. Uchwyciłam się za kark, który piekł coraz mocniej
jakby nadchodził. Nie chce być jego narzeczoną. Nigdy nie wiadomo co on będzie
chciał ze mną robić. Narzeczona ma w końcu swoje obowiązki wobec mężczyzny, a
ja nie będę miała żądnych. Ucieknę stad natychmiast!
Usłyszałam na zewnątrz czyjeś rozmowy i jeden z
głosów należał do Króla Demonów. Przygarnęłam do siebie nogi widząc, że jestem
w długiej bordowej sukni, która podkreślała bardzo wyraźnie piersi. A po między nimi wisiał złoto srebrny
wisiorek z jakimiś elementami. Położyłam się ponownie patrząc w lustro. Miałam
na sobie lekki makijaż podkreślający moją naturę. Uniosłam się czując ból
karku. Trzymałam się, a do pomieszczenia ktoś wszedł. Nie wpatrywałam się w
niego, ale łóżko ugięło się pod tym ciężarem.
Uchwycił moją dłoń i ciepłym językiem przejechał po karku. Czułam się
lepiej gdy jego ciało dotknęło mojego. Jego ręka znalazła się na brzuchu
bardziej blada niż u normalnego człowieka.
Jestem głupia, że dałam się tak łatwo złapać. Nigdy
bym nie wkroczyła do tego zamku, ale od razu wysłał za mną swojego brata by
sprowadził z powrotem. Aksamitny dotyk czułam na ramionach i szyi, gdzie
pogładził miejsce pulsu. Przymknęłam powieki by nie rozpoznał wszystkich uczuć
towarzyszącym przy muskaniu. Nachylił się nade mną.
-Daleko nie uciekłaś. – powiedział do ucha – Teraz
już na pewno nie zdołasz uciec ode mnie. Będziesz moja, maleńka. – otworzyłam
powieki zaciskując dłoń na pościeli. Dostrzegłam, że naprzeciwko siebie mam
jeszcze jedno lustro, i mogę dostrzec mężczyznę, który gładził delikatnie
policzek. Schowałam twarz w poduszce by
mnie nie dotykał. Nachylił się nade mną. – Nie martw się, krzywdy ci nie
zrobię, w końcu jesteś moja narzeczoną
od samego poczęcia. – zacisnęłam dłonie w pięść.
-Nie chcę tego, to jest….
-Wymuszenie? Przykro mi, że to się tobie nie podoba,
ale potrzebuję właśnie ciebie na swoją Królową. Może nie byłaś zbyt dobrze
przez wszystkich traktowana, ale to się zmieni. Nie będę patrzał jak traktują
cię wszystkie demony. Oni muszą tylko mnie słuchać, choć… - wstał, wiec
obejrzałam się za nim patrząc na umięśnione plecy. Widziałam każdy centymetr
mięśni, a serce przyśpieszyło, gdy na mnie spojrzał czarnymi oczami. Uniosłam
się patrząc na niego bez żądnego słowa. Podszedł do mnie i przybliżył się
jeszcze bliżej siadając na mnie okrakiem. Podpierałam się łokciami wpatrując w
jego ciemne oczy – ciebie też będą musieli słuchać. Chociaż jeszcze nie wiedza
kim dla mnie jesteś, w końcu
powiedziałem, zę będziesz moja. Mogli uważać, że cię zjem. Niedługo z pewnością
się dowiedzą i będą się bali każdego twojego skinienia. Będziesz maiła władzę, czy
to nie wspaniale.
-Nie obchodzi mnie żadna władza! – podniosłam na
niego głos – Chce tylko spokojnie żyć, a ty mi tego nie dasz, więc wolałabym,
abyś mnie zostawił. – jego dłonie
splatały się z moimi, a w oczach dostrzegłam czerwień. Nie wyrywałam się, bo
wiedziałam, że to nie ma sensu. Jest ode mnie silniejszy niż by się zdawało.
-Raczej nie do wykonania. Jesteś moja i nic tego nie
zmieni, nie po to kazałem nałożyć na ciebie znak podczas macierzyństwa twojej
matki byś teraz mówiła, że mam odpuścić. – nachylił się nade mną. Czułam jego
ostry zapach, a także oddech, który przyśpieszył. Wilgotnym językiem przejechał
po szyi, a po jego wilgotnym „narzędziu” czułam palenie. Skóra z pewnością
stała się czerwona, ale dlaczego tak zareagowałam? -Pokaże ci jak bardzo jesteś moja, ale to z
czasem. W końcu nie pozwolę ci być do końca dziewicą, ale nikt inny ci tego nie odbierze, ponieważ
nikt cię nie dotknie i sama będziesz odpychała mężczyzn. Chyba już się o tym
przekonałaś. – odwróciłam głowę w bok.
-Tak. – powiedziałam. Uniósł się, a w jego oczach
dostrzegłam chęć posiadania mojej osoby. Uchwycił mój podbródek zniżając się do
moich ust. Był blisko, aż czułam jego oddech. Jego twarde, ale za razem delikatne usta wyczułam na
swoich wargach. Dłonią zjechał niżej dotykając piersi i biodra. Wyrwałam się z
pocałunku.
-W końcu przestaniesz się opierać, twoje hormony
zaczną buzować i się oddasz. Może nie teraz, ale potem na pewno. Zakochasz się.
– poczułam jak z dolnej wargi spływa krew, wiec uchwycił brutalnie zlizując
szkarłatną ciecz. Nie wiem ile to trwało, ale znów mnie ucałował, lecz oderwał
się ode mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
Wstał patrząc na mnie i wyszedł przez drzwi balkonowe, gdzie stał
wpatrując się w przestrzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz