środa, 5 lutego 2014

Miłość przezwycięży wszystko cz.2 (KakaSaku)

-Sakura! Sakura, obudź się. - Słyszałam głos Naruto, który delikatnie szturchał mnie w ramię, abym się obudziła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam pochylającego się nade mną blondyna, który uśmiechał się do mnie. W tym momencie szybko podniosłam się siadając na posłaniu. Rozejrzałam się i zrozumiałam, że jestem w schronie. Ale jak to? Przecież...
-„Czyżby to był tylko sen?” - zapytałam się w myślach. Zauważyłam, że sensei do nas podchodzi. Spuściłam lekko głowę, by nie patrzeć na niego. Jak w ogóle mógł mi się przyśnić taki sen? Zarumieniłam się na samo wspomnienie.
-Naruto. Co się stało? - cicho wypowiedziałam, te słowa do niebieskookiego.
-Zasłabłaś gdy tylko skończyłaś leczyć rannych. Byłaś wyczerpana i straciłaś przytomność. - tym razem usłyszałam głos naszego nauczyciela. Spojrzałam lekko na niego, czyli to był tylko sen... Nie wiem czemu, ale poczułam lekkie rozczarowanie. Dlaczego tak się dzieje? Czyżbym coś czuła do swojego senseia? Czy to naprawdę jest możliwe?
Podniosłam się powoli, czując lekkie zawroty głowy, które po chwili ustały.
-Powinniśmy pójść do Tsunade-sama. Na pewno ma dla nas jakieś zadanie. - powiedział Naruto, który już szykował się na jakąś specjalną akcje. Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam głową. Całą trójką ruszyliśmy w kierunku budynku, w którym znajdowała się Hokage.

Po niecałych 15 minutach byliśmy już pod wielkimi drzwiami, które prowadziły do gabinetu najwyższej. Zapukałam, a po chwili mogliśmy usłyszeć głośnie i donośne
-WEJŚĆ!
Weszliśmy do pomieszczenia, które było sporych rozmiarów. Naprzeciwko nas znajdowało się ogromne okno, a przy nim potężne biurko, na którym mogliśmy zobaczyć stertę niepoukładanych papierów.
-Dobrze, że was widzę. - powiedziała stanowczym głosem blondynka siedząca na dość sporych rozmiarów krześle. - Musimy zacząć jak najszybciej odbudowę poszczególnych części wioski, które zostały poważnie zniszczone, jednak najpierw chciałabym, abyście wyruszyli na zwiady wokół całej wioski. Musimy mieć pewność, że to piekło się już skończyło. Wyruszacie od razu! - dokończyła.
-Tak jest! - wypowiedzieliśmy równocześnie i zdecydowanym krokiem ruszyliśmy do wyjścia.
-Za 15 minut pod główną bramą! - powiedział Kakashi i zniknął w kłębach szarego dymu. Ruszyłam w stronę swojego domu, który nie ucierpiał, aż tak bardzo. Gdy byłam już w moim pokoju, z lekkim zadowoleniem stwierdziłam, że wszystko jest na swoim miejscu. Szybko wyjęłam z szafy niewielki plecak, który był w kolorze czarnym i zaczęłam pakować do niego różnego rodzaju broń, od zwykłego kunaia, po zatrute sebon. Zmieniłam na szybko ciuchy w coś czystego i szybkim krokiem ruszyłam pod bramę Konohy. Dochodząc do umówionego miejsca, zauważyłam mojego przyjaciela, który machał mi uśmiechając się szeroko. Teraz musieliśmy tylko czekać na naszego nauczyciela. Tylko? Przecież on zawsze się spóźnia! Lecz tym razem bardzo się pomyliłam. Sekunde po tym, jak tylko o tym pomyślałam zjawił się białowłosy shinobi.
Nie powiem, bo byłam lekko w szkoku. To samo Naruto, który w tym momencie miał minę jakby zobaczył ducha. Może jednak Kakashi zdawał sobie sprawę z tego, że to poważna sytuacja.
-Ruszamy drużyno! - rozbrzmiał głos mężczyzny, po którym ruszyliśmy w drogę.

Skakaliśmy po grubych gałęziach już od godziny i ciągle nic. Żadnych niepokojących znaków, czy podejrzanych osób. Nareszcie cisza i spokój. W pobliżu nie wyczuwałam żadnych czakr, które wróżyły by coś złego. Cieszyłam się, że w końcu po wielkiej burzy jaką była ta wojna, może wyjść słońce i rozświetlić życie każdej osoby, która przeżyła to nieszczęście. Chciałabym, aby po tej wojnie ludzie zrozumieli, jakim pięknym darem jest życie, rodzina, przyjaźń, miłość... Właśnie miłość. Zawsze uważałam, że to Sasuke jest tym któremu oddałabym swoje serce, lecz on opuścił mnie, wioskę, przyjaciół tylko po to żeby zabić brata. Tacy ludzie jak on, nie potrafią docenić tego co mają i później to tracą. I nie ma później powrotu, już zaufanie nie będzie takie jak kiedyś.
-Tutaj zrobimy postój. Naruto idź po jakieś drewno, żeby rozpalić ognisko. - moje rozmyślenia przerwał głos Kakashiego. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że już zaczyna się ściemniać.
-Sakura pomożesz mi z namiotami. - drgnęłam. Miałam zostać z nim sama?
-A może pójdę pomóc Naruto? - zapytałam z nadzieją w głosie.
-Nie. Musimy porozmawiać. - w tym momencie poczułam jak strach paraliżuje moje całe ciało. Wzięłam głęboki oddech, uspakajając się do tego stopnia, że mogłam ruszyć się, aby pomóc białowłosemu. Zaczęliśmy w ciszy rozkładać namioty. Poszło nam szybko i już po paru minutach czekaliśmy na blondyna, który miał przynieść drewno.
-Sakura.. - usłyszłam głos senseia. Spojrzałam lekko na niego spinając wszystkie mięśnie. Zrobiłam coś? Zaraz się dowiem.
-Jak straciłaś przytomność kilkakrotnie wymówiłaś moje imię. - O nie! Moje oczy w sekundzie rozszerzyły się, a ciało przeszedł nieprzyjemny zimny dreszcz.
-Możesz mi to wyjaśnić? - dodał po chwili. I co ja mam do cholery mu powiedzieć? Jak mam mu wyjaśnić, że śniło mi się, że całował mnie tak jak nikt inny, a ja tego pragnęłam? No jak?
-J..Ja... - zaczęłam się jąkać przez co zrobiłam się czerwona. Spuściłam głowę, bo nie mogłam wykrztusić nawet jednego słowa. Czułam się teraz taka słaba... Po chwili poczułam jego delikatne dłonie na moich policzkach. Uniósł głowę tak, bym na niego patrzała.
-Sakura, jeśli zrobiłem coś źle to mi to powiedz. - i co ja mam teraz zrobić, skoro on myśli, że coś jest nie tak i że to z jego winy? Z jednej strony ma racje, bo to przez jego towarzystwo jestem taka spięta.
-Nie sensei, nic się nie stało, naprawdę. - wypowiedziałam w miarę opanowanym głosem i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, ponieważ nie chciałam by wiedział, że jest inaczej.
-Kłamiesz... - zastygłam w miejscu. Jakim cudem mnie przejrzał? Aż tak po mnie widać, że czymś się przejmuję? - Sakura, mnie nie oszukasz, powiedz mi, może jakoś pomogę? - spokojnym głosem, próbował mnie uspokoić widząc moją reakcje, ale to nie pomagało, nie pomagała jego twarz przed moimi oczami i nie pomagał on sam. Spojrzałam na niego śmiejąc się cicho z bezradności.
-Tak, masz racje sensei, stało się coś i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to jest złe, a nawet bardzo złe. Wiem, że nie powinno się tak dziać, ale to jest silniejsze i nie potrafię nad tym zapanować. - wytłumaczyłam streszczając swoje uczucia, które towarzyszyły mi w tej całej sytuacji, która nie powinna mieć miejsca.
-I to ma coś wspólnego ze mną, skoro wymawiałaś moje imię będąc nieprzytomna. Chyba rozumiem o co chodzi, a przynajmniej się domyślam. - No błagam, czy on naprawdę wie? Twarz schowałam w swoich drżących dłoniach, aby nie patrzeć już na niego. Już nie chcę! W tej chwili spośród drzew wyłonił się Naruto z rękami pełnymi drewna. Kakashi wstał i usiadł na swoim miejscu, jednak zanim niebieskooki zdążył do nas podejść usłyszałam głos nauczyciela.
-Dokończymy tę rozmowę jak wrócimy do wioski. - no świetnie! Cieszę się niezmiernie z tego powodu, że będę musiała znowu rozmawiać z nim sam na sam o moim zachowaniu, które powstaje przez jego osobę. Taak, mam powód do szczęścia.


Wpatrywałam się w płomienie, które tańczyły w takt własnej muzyki. Noc była spokojna i w miarę ciepła, dlatego postanowiłam, że posiedzę i pomyślę o tym wszystkim. Naruto i Kakashi-sensei już spali, a ja jako jedyna nie mogłam usnąć i nawet dobrze, bo mam okazje do przemyślenia tego co się dzieje. Zastanawiam się czy wyjawić mu prawdę, bo w końcu może zrozumie, ale jeśli nie? To co wtedy? Czy nasze relacje nauczyciel-uczeń pogorszą się, czy może wręcz przeciwnie? Tego nie mogłam przewidzieć i to był mój ból, którego nie chciałam czuć. Westchnęłam ciężko, bo już byłam wręcz zmęczona tymi uczuciami, kłębiącymi się w moim sercu, byłam zmęczona tymi pytaniami, które wciąż zostawały bez odpowiedzi, która mogłaby mi choć trochę pomóc.
Zrezygnowałam z dalszych przemyśleń i ruszyłam do namiotu odpocząć od natłoku przytłaczających mnie myśli. Weszłam po cichu i położyłam się wygodnie wtulając w koc, którym się okryłam. Odpłynęłam szybciej niż myślałam zatapiając się w słodkim śnie, który teraz był dla mnie ukojeniem.


Rano obudziłam się jako ostatnio i wcale się sobie nie dziwiłam skoro poszłam naprawdę późno spać. Czułam się trochę lepiej, jednak myśl, że mam znów rozmawiać z senseiem od razu zawładnęła moim umysłem, niszcząc mój chwilowo dobry nastrój. Zebraliśmy w szybkim tempie namioty i już po 15 minutach wracaliśmy do Konohy.
Przekraczając bramy wioski, było już widać znaczące postępy w odbudowie, co lekko podniosło mnie na duchu. Ludzie pomagali sobie nawzajem z uśmiechami na ustach, widocznie cieszyli się, że to piekło w końcu odeszło. Mój nauczyciel oznajmił, że idzie zdać raport i że możemy wracać już do siebie, więc tak też zrobiliśmy. Szybkim krokiem szłam w kierunku domu chcąc jak najszybciej się tam znaleźć. Gdy już znalazłam się w mieszkaniu, czym prędzej udałam się do łazienki chcąc wziąć szybki prysznic. Rozebrałam z siebie ciuchy i wskoczyłam do kabiny. Od razu odkręciłam kurek ustawiając odpowiednią temperaturę wody i zaczęłam namydlać swoje ciało mleczkiem o zapachu wanilii, który tak bardzo uwielbiałam. Spłukałam zbędną pianę i owinęłam się ręcznikiem i skierowałam się do swojego pokoju, jednak kiedy już się tam znalazłam doznałam szoku. Mój sensei siedział sobie wygodnie na moim łóżku, w ogóle niczym się nie przejmując.
-Co ty tu robisz Kakashi-sensei? - zapytałam zasłaniając się rękami jakby to miało mi w czymś pomóc.
-Mówiłem, że musimy dokończyć rozmowe. - powiedział i wstał z łóżka kierując się w moją stronę. Mimowolnie cofnęłam się o kilka kroków i na moje nieszczęście wpadłam na ścianę, która znajdowała się za mną.
-Czy ty się mnie boisz? - wpatrywał się we mnie uważnie, jakby czekając na odpowiedź, której ode mnie nie dostał. Usłyszałam jego ciche westchnięcie.
-Unikasz mojego wzroku, zachowujesz się tak jakbym coś ci zrobił i mam wrażenie jakbyś się w tym momencie się mnie bała, więc łaskawie wytłumacz co się dzieje. - wyliczył moje zachowania, które odnosiły się do jego osoby. Chciał wiedzieć, ale czy ja chcę, aby on wiedział? Raz kozie śmierć, powiem mu. Wzięłam głęboki oddech uspakajając swoje emocje i rozluźniając mięśnie.
-Chodzi o to... - zaczęłam delikatnie. - Bo wtedy, kiedy byłam nieprzytomna miałam sen. - brawo dla mnie, prawie coś wytłumaczyłam. - I w tym śnie byłeś ty sensei. - dopowiedziałam już ciszej.
-Domyśliłem się, ale co dalej? - zapytał zaciekawiony.
-Bo chodzi o to, że to nie był taki zwykły sen. - Wypowiedziałam to na jednym wydechu, wpatrując się we własne stopy. Czułam, że moje policzki zaczynają piec, zmieniając swój kolor na mocną czerwień.
-Co ci się dokładnie śniło? - czuję się jak na torurach. No ale cóż, podjęłam decyzję, że mu powiem, przynajmniej przestanie myśleć, że coś mi zrobił złego.
-Śniło mi się, że mnie pocałowałeś sensei. - powiedziałam do niego tak cicho, że po części miałam nadzieje, że nie usłyszał, no ale nadzieja matką głupich. Skuliłam się lekko w sobie, spuszczając głowę jeszcze bardziej.
-Rozumiem, a w jaki sposób to robiłem? - zapytał również cicho, a ja w tym momencie drgnęłam. Że co? On pyta o szczegóły? Czy on jest normalny?
-Sensei, to pytanie nie ułatwia mi tego... - powiedziałam zażenowana, dalej na niego nie patrząć.
-No dobrze, ale powiedz mi szczerze. Chciałaś tego? - No ludzie! Ratujcie! Kiwnęłam głową lekko na „tak” i stałam czekając na jego reakcje. Po chwili zobaczyłam jego nogi przy moich i to nie wróżyło nic dobrego, stał stanowczo za blisko mnie.
-Sakura, spójrz na mnie. - wyszeptał. Spojrzeć czy nie? Spojrzałam i zamarłam. Miał ściągniętą maskę i znów jak w śnie mogłam podziwiać jego twarz. Przybliżył ją do mojej, drażniąc oddechem moją skórę. Dotknął mojego podbródka i uniósł go wyżej, a ja nie zareagowałam. Musnął delikatnie moje usta swoimi, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Westchnęłam ciuchutko i to go chyba bardziej zachęciło, gdyż po tym od razu wpił się w moje usta pogłębiając pocałunek. Nie zdziwił się nawet, gdy oddałam jego pieszczotę, a moje ręce znalazły się na jego karku przyciągając go bliżej. Przerwał i spojrzał na mnie.
-Tak to robiłem? - kiwnęłam tylko głową potwierdzając to. Poczułam jak jego ręce przenoszą się na uda, które złapał unosząc mnie za nie. Automatycznie oplotłam go nogami wokół pasa, a on w tym czasie przeniósł nas na łóżko. Położył się na mnie lekko, nie przestając pieścić mojego ciała.


W tę noc oddałam mu się i nie żałuję tego. Ukrywamy się przed całą wioską, ale dzięki temu nasze uczucia tylko i wyłącznie rosną. Nie będę ukrywać, że jestem naprawdę szczęśliwa i cieszę się z tego, że powiedziałam mu wtedy o śnie, bo gdyby nie to, moje prawdziwe szczęście uciekłoby mi sprzed nosa. Można powiedzieć, że nasza miłość powstała poprzez wojnę i co najważniejsze, przetrwała ją.


~~*~~

No i to koniec. Przepraszam  za jakiekolwiek błędy i proszę o ich wytknięcie! :) Chętnie dowiem się nad czym powinnam jeszcze popracować. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania. :)

2 komentarze:

  1. Całość mi się podobała tylko szkoda że akcja tak szybko się potoczyła, no i mam jedną uwagę , fajnie by było jakby zakończenia były jakoś bardziej dociągnięte nie takie krótkie :) Ale i tak jak na pierwszą jednopartókę to dobrze ci poszło :* Czekam na następną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. :) No właśnie moja pierwsza jednopartówka, nie wyszła tak jakbym chciała no ale przynajmniej wiem nad czym popracować :*

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)