„Kwiat,
który nie rozkwitł stanie się piękniejszy”[ItaSaku]
- To nie możliwe! – powiedział ojciec. Trzasnął
dłońmi ze złością o blat stołu. Filiżanka z kawą upadła, wylewając ciecz na dzisiejszą gazetę. – Jak mogłaś bez naszej
zgody poprosić ciotkę o przyjęcie do szkoły? – czarne, złe oczy spojrzały na
mnie, abym udzieliła im natychmiastowej odpowiedzi.
- Tato. Nigdy
mnie nie słuchaliście, a tam chciałam się uczyć. Ciocia o niczym nie wiedziała.
Nie powiedziałam jej, że wam nie mówiłam. To moja własna decyzja. Podjęłam ją
samodzielnie. Czy nie potrafisz tego zrozumieć? Chociaż raz? – dopytywałam. Ścisnęłam oświadczenie, które musiał podpisać
pełnoprawny opiekun.
Jego krótkie ciemne włosy przyklejały się do
policzków. Zasłonił dłońmi twarz, aby ukoić nerwy. Zauważyłam, że na opalonych dłoniach
były blizny z nowymi ranami po iskrach spawalniczych. Pracował fizycznie w
warsztacie samochodowym. Przypuszczam, że dla niego było ciężko, lecz nie
pokazał po sobie zmęczenia. Cieszył się każdym dniem spędzonym z nami. Nie
czułam potrzeby posiadania rzeczy materialnych. Jego uczucia wystarczyły, aby
mnie pocieszyć w najgorszych chwilach.
To są tylko moje przypuszczenia.
Od lat czułam, że jestem ciężarem i muszę się
usamodzielnić. Nauka w innym mieście będzie próbą, jaką będę musiała przetrwać.
Bez opieki rodziców. Nie chcę by ciągle opiekowali się mną i martwili, ale
zawsze będę dla nich jak małe dziecko. W tym wypadku mało co się zmieni.
Rodzice muszą być odpowiedzialni za potomstwo. Sądzę, że oni są nadopiekuńczy.
Robią rzeczy, aby było mi jak najlepiej. Przypuszczam, że nie chcą bym martwiła
się o rzeczy związane z ich pracą.
- Błagam cię, tato – patrzyłam błagalnym
spojrzeniem na rodzica. – To jedyna szansa. Wiem, że to trudna decyzja. Wyjadę
tylko na trzy lata, będę was odwiedzać.
- Zabroniliśmy tobie iść do tej szkoły. Ty nadal się
upierasz przy swoim. Tamte okolice nie są najlepszym miejscem dla dziewczyny w
dorastającym wieku. Jeszcze stanie ci się krzywda. Tego nie chcemy. Jesteś dla
nas ważna. Dlatego zastanów się jeszcze dwa razy nad placówką ciotki. Naszym
zdaniem powinnaś wybrać odpowiednią w tym mieście – wstał, kierując do salonu.
- Tato! Poczekaj – pobiegłam za nim. Stałam na przeciw
niego, gdy próbował włączyć telewizor. Jednakże przeszkadzałam mu w tej
czynności. – Zależy mi na tej szkole. Od lat wam o niej mówiłam. Dlaczego nadal
się upierasz bym została w tym mieście? Tu jest nudno, i nie ma nowych ludzi.
Chcę zmienić otoczenie. Pozwól mi to zrobić.
- Sakura, idź do pokoju. Nie zmienię zdania. Masz
zadzwonić do ciotki, i powiadomić ją, że znajdziesz sobie szkołę w naszym
mieście. To nie dla ciebie liceum. Nie podołałabyś wszystkim wymaganiom. Status
i elita szkoły by cię zmiażdżyła. Dla twojego dobra zostaniesz tutaj.
- Przestań się o mnie martwić. Jesteś nadopiekuńczy!
Poradzę sobie – tupnęłam ze złością głośno nogą o podłogę.
- Chcę cię chronić. Jesteś moją córką, która ma być
szczęśliwa. Nie pozwolę by byle tapetowana lalka popsuła twój wizerunek. Jesteś
dobra we wszystkim, tutaj znajdziesz wymarzoną placówkę. – uchwycił kubek z
sokiem pomarańczowym. – Tu jest twoje miejsce i nigdzie więcej. Jesteś za młoda
na wyprowadzkę.
- Zawsze to robisz. Do wszystkiego jestem za młoda.
Dbasz tylko o siebie. Tamta szkoła jest moim marzeniem. Dlaczego nie możesz
tego zrozumieć? Proszę o zbyt dużo? Tylko wy się liczycie, a moje pragnienia
nie mają nic do rzeczy!!!
Pobiegłam zła do swojego pokoju.
Sądzę, że moja przypuszczenia są słuszne. Rodzice
nie chcą mnie puścić w miejsce, którego nie znają. Na dodatek nie ufają
całkowicie cioci, ponieważ od lat są w konflikcie. Tylko zastanawiam się
dlaczego mnie to dotyczy. Nie jestem niczemu winna. Oni powstrzymują mnie przed
spełnieniem marzenia, bo placówkę prowadzi siostra taty. Nie dowiedziałam się o
co się pokłócili. Dlatego wszystko muszę załatwić sama by nikogo nie martwić?.
Nie dopuszczę, by skreślili marzenia. Moje cele są ważne! Nie pozwolę by mi
przeszkodzili w realizowaniu planu na przyszłość.
Jeśli naprawdę myślą o przeszkodzeniu mi w pójściu
do szkoły, to się grubo mylą. Tego właśnie chcę, i muszę dążyć za marzeniami.
Nie ważne jakie będą trudne. Z ich wsparciem mogłabym osiągnąć cel, który
wyznaczyłam. Zawsze marzyłam by zostać prawniczką. Jeśli szkoła ciotki znajdzie
się w aktach z dobrymi ocenami od razu mogę być przyjęta. Jest to dużym plusem.
Opadłam na fotel w pokoju. Wpatrywałam się w wspólne
zdjęcie z przyjaciółką.
- Chciałabym cię znów zobaczyć – położyłam
fotografię. Potrzebowałam zobaczyć jej
radosną twarz, której od lat nie zauważyłam. Jesteśmy oddzielone. W tamto
miejsce już nie wrócę by na chwilę odwiedzić dawną znajomą.
- Sakura. – Mama weszła do pokoju. Na jej ustach
zagościł pogodny uśmiech.
Usiadła naprzeciwko mnie. Delikatnymi dłońmi
chwyciła moją. Jej gesty mnie uspokajały, ale w tym wypadku byłam uparta i nie
zamierzałam ulegać ich postanowieniom. Wiedziałam czego pragnę w życiu, i czego
chcę dokonać przez czyny. Muszę osiągnąć cel, który sobie narzuciłam.
- Wiem, kochanie co teraz myślisz. To dla twojego
dobra. Tamto miasto nie jest bezpieczne dla nastolatek. Dlatego pomyśl nad tym
co tata mówił. Nie chcę byś cierpiała. Jesteś dla nas wszystkim.
- Mamo, chociaż ty bądź po mojej stronie. Zawsze
chciałam się tam uczyć – wstałam, podchodząc do okna. Ręka z dużą siłą
wylądowała na ścianie. Obraz mi się rozmazywał przez bezradność, w jakiej się
znalazłam. Moje pragnienia zostaną zrujnowane przez widzimisię rodziców.
- Córeczko... – dłoń rodzicielki zacisnęła się na
ramieniu by mnie pocieszyć. Nie udało jej się, bo naprawdę pragnęłam dostać się
do placówki, gdzie przewyższają normę nauki. Tam mogłabym być lepsza niż w
innych szkołach. To najpopularniejsza szkoła, a z wynikami jakie posiadam
dostałabym się bez trudu. Dlaczego nic nie rozumieją? – Troszczymy się o
ciebie. Powinnaś to docenić. Tam spotka cię krzywda.
- To, że pokłóciliście się z ciocią, nie znaczy, że
ja też tak będę robić.
- Jak już powiedziałam. Powinnaś zastanowić się
czego chcesz, bo tam nie powinnaś pójść. Twoje miejsce jest tutaj. Chcemy dla
ciebie dobrze, i wiemy co najlepsze. Zostawię cię sama byś ochłonęła.
Porozmawiamy jak będziesz myślała rozsądnie.
Zostawiła mnie samą.
Myślałam o szkole, która oddalała się ode mnie. Nie
mogłam tam pojechać i być lepsza w tym co lubię. Sport był moja pasją, i
trenuję codziennie. Tam bym mogła się trochę wykazać sprawnością fizyczną. Mówi
się, że nauczyciel wychowania fizycznego jest wymagający, i nie ma litości. Nie spotkałam go
osobiście. Tak słyszałam od uczniów. Tam
mogłabym przekroczyć swoje możliwości i stać się lepsza w każdej dziedzinie.
Otworzyłam szeroko okno.
Krajobraz za oknem był przecudowny. Sam widok
zieleni: korony kwiatowych drzew, kory po której pnęła się winorośl, paproci
rozkwitały. Kropelki rosy wyglądały magicznie dzięki promieniom słońca. Aż
chciało się patrzeć na ten cud natury! To jest jedyna rzecz, która zatrzymuje
mnie w tym domu. Nasz ogród jest magiczny. Tu mogą dziać się różne rzeczy.
Różne gatunki kwiatów zasadzonych w skalniaku wyróżniały się pośród różnorodnej
zieleni. Ławka stała pod drzewem wiśni, gdzie był często cień, który trochę
ochładzał.
Strona, w której znajdował się mój pokój uważałam za
własny świat, gdzie spełniały się skryte pragnienia. Każdego ranka, gdy
wstawałam widok lśniącej trawy pobudzał mnie do życia. Chciało się żyć!
Zacisnęłam dłonie w pięść. Usiadłam na parapecie, przyciągając
nogi do siebie. Oparłam podbródek o kolana. Zamknęłam oczy. Rozkoszowałam się
zimnym powietrzem, który mnie uspokajał. Próbowałam, choć trochę zapanować nad
gniewem, gdyż mogłam wybuchnąć w złości. Tego nie chciałam. Kocham rodziców, i
nie chcę zrobić im przykrości z powodu zakazu.
- Córciu – uniosłam głowę. Spojrzałam na właściciela
głosu, którym okazał się mój tata. W dłoniach trzymał dwie szklanki gorącej
czekolady ze śmietanką. Uwielbiam ją! Uchwyciłam po czym popiłam dużym łykiem. Wąsik
z pianki powstał pod nosem. – Nic się nie zmieniłaś. Nadal uwielbiasz
czekoladę.
- To mój
ulubiony napój robiony przez ciebie, tato.
Usiadł na parapecie. Patrzał na mnie intensywniej, a
w jego oczach zauważyłam narastający smutek. Niepokoił się przez moją decyzję.
Podjęłam ją dawno, ale czy teraz powinnam zmienić upartość? Muszę postanowić
czego chcę. Jestem pewna, że to wszystko moja wina jest przygnębiony. Zraniłam
go i muszę teraz cierpieć za powiedziane słowa. Tylko, że nie jestem osobą,
która szybko odpuszcza.
- Naprawdę chcesz tam jechać?
- Tak. To moja wymarzona szkoła. Nie chcę żadnej
innej – spojrzałam na niego, gdy westchnął cicho. Patrzył na mnie z żalem. Nie
chciał przyjąć do świadomości mojej decyzji. Wyprowadzę się na trzy lata, i zobaczą
mnie raz na jakiś czas. To może być ciężkie. Jestem ich oczkiem w głowie.
Wiadomo, maja wahania.
- Naprawdę nie chcę byś tam poszła – westchnął. –
Nie chodzi o ciotkę. To miejsce mnie przeraża. Tam dzieją się dziwne rzeczy.
Ludzie opowiadają o ulicznym gangu. Rabują mieszkańców i im grożą. Rodziny w
tamtym mieście maja problemy. To już jeden z argumentów byś została tutaj.
Drugim jest odległość.
- Przecież będę mieszkała w akademiku, nie w
mieszkaniu – spojrzał na mnie z uwagą. Oczy mówiły, abym tam nie jechać. Strach
miał większe oczy! – Jedynie będę wychodziła na zakupy. Dla mnie jest
ważniejsza nauka niż spotkania z innymi ludźmi. Zaufaj mi. Odwiedzać będę was w wolnym czasie.
- Ufam ci. Wiem, że jesteś zdolna do wielu rzeczy.
Wcześniejsze moje słowa nie były prawdziwe. Chodzi o to, że nie wiem co cię tam
czeka. Tamto miasto nie jest bezpieczne. Dlatego chcę ci to uświadomić w co się
pakujesz niebezpiecznego. Jesteś tak
samo uparta co ja. Nie mogę ciągle cię trzymać. Choć myślę, że szesnaście lat
to wciąż za mało, abyś spędziła tam trzy lata – uchwyciłam dłonie taty.
- Dam sobie radę. Od zawsze tak było. Musisz tylko
we mnie uwierzyć.
- Wiem, że będziesz mogła mieć kłopoty. Ryzykuję –
podał mi kartkę – Wpadła ci – uniósł się i wyszedł z pomieszczenia.
Rozwinęłam kartkę, gdzie był podpis taty z związku
uczęszczania do szkoły. Odłożyłam szklankę i krzyknęłam radośnie. Byłam w
siódmym niebie, że mogę udać się do placówki cioci. Chociaż przez chwilę będę
mogłam poczuć młodzieńcze życie. Trzy lata wolności przed pójściem na studia. O
tym właśnie marzę!
Czas na pakowanie!!!
Aby to przeczytać przestałam pisać swoje KakaSaku. I kurde dziewczyno... Siedzę z szeroko otwartą buzią. Naprawdę. Aż mam ochotę postawić ci piwo, ale fakt jest taki, że ty powinnaś postawić mi xD. Jest lepiej! :) Będziemy wałkować dalej...
OdpowiedzUsuńWow. Jestem pod wrażeniem ;).
O, fajnie, że wróciłaś do nas ^^ Mam nadzieję, że niedługo ukażą się nowe notki na innych blogach ;>
OdpowiedzUsuńA co do partówki, to na razie podoba mi się. Nie zachwyca, jednak też nie odstrasza. Zaniepokoiła mnie jedna rzecz- nauczyciel od w-f. Mam nadzieję, że nie okaże się on być Itasiem.... Nie lubię romansów na linii nauczyciel-uczennica
Pozdrawiam ;]
Ja obstawiam Mystery, że Kimi uda się Ciebie zaskoczyć ;p
UsuńMam pytanko... Bo już bardzo dawno złożyłam zamówienie w Sakury Haruno i owszem, pojawiły się dwa rozdziały, które tak jakby się dopiero rozkręcały, a do tej pory nie ma dalszej części. Jestem u niej pierwsza w kolejce (MiaxPein) i zastanawiam się czy mam nadal czekać na rozdziały, czy to już koniec? Mrs. Riddle
OdpowiedzUsuńOczywiście dalsze rozdziały się pojawią, przepraszam za tak wielką zwłokę, postaram się to wynagrodzić w dalszych częściach jednopartówki.
UsuńPozdrawiam cieplutko i jeszcze raz przepraszam.
Oo, to bardzo się cieszę, że ukażą się jeszcze jakieś rozdziały :) ~ Mrs. Riddle
Usuńwłaściwie jak tak teraz patrzę, to te rozdziały ukazały się ponad rok temu... ~ Mrs. Riddle
OdpowiedzUsuńZmieńcie kolor czcionki, bo nic nie widać, kurde ;/
OdpowiedzUsuńSuuper ! Zapraszam do mnie ! http://ten-tails.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA zapowiada sie tak fajnie... eh wróć kobieto
OdpowiedzUsuń