czwartek, 2 maja 2013

NaruHina cz.1




Zamówienie dla Ashita Ishida 



29.04.711r
              Japonia
Heijo - kyo



Nazywam się Uzumaki Naruto. Jestem synem obecnego cesarza Japonii. Rok temu cesarstwo zostało przeniesione do miasta o nazwie Heijō-kyō.  Byłem bardzo podekscytowany i dumny ze swoich rodziców. Nie tylko ojca, ale także matki. 

Sytuacja w państwie prezentowała się następująco. Zostało wprowadzonych wiele zmian. Zarówno w kulturze, jak i gospodarce oraz administracji. Powstały prowincje, sieć dróg łącząca stolicę cesarską z najważniejszymi ośrodkami w kraju. Ludzie zobowiązani byli i nadal są do płacenia podatków w plonach oraz tkaninach, jednak najbardziej preferowano robociznę i służbę wojskową. To chyba wszystko co wiem o sprawach Japonii. Opowiedziała mi o tym moja matka – Kushina Uzumaki. Zupełne przeciwieństwo taty. Niepoważna optymistka, która nie lubi przyznawać się do błędów i kocha jeść. Jak to mówią: przeciwieństwa się przyciągają. Mimo wszystko wiele razy słyszałem krzyki z ich prywatnej sypialni, zawsze jednak jedna ze stron wyciągała rękę i kłótnie długo nie trwały. Poza tym.. jaki to byłby przykład dla innych obywateli?

Najpierw o innych, potem o sobie. Taki właśnie jestem, więc w końcu mogę uchylić wam rąbka tajemnicy o Naruto - skomplikowanym dzieciaku.

 Jestem średniego wzrostu blondynem o niebieskich oczach. Lubię być luźno i skromnie ubrany. Nie znoszę się wyróżniać i być traktowany „specjalnie” ze względu na moje korzenie. Wolę bogate i piękne rzeczy oddać ludziom z biedniejszych prowincji. Często wybieram się do takowych i dzielę się z nimi niepotrzebnymi dla nas rzeczami. Bardzo mnie za to wychwalają, jednak nie biorę sobie tego do serca. Wystarczy mi zwykły uśmiech dziecka, który dostanie coś ładnego do ubrania i uśmiech jego matki. Jestem optymistą. Zawsze szanuję zdanie innych, nawet gdy w ogóle się z nim nie zgadzam.

Dzisiejszego ranka miałem wielki problem ze wstaniem, przez co o mały włos spóźniłem się na śniadanie. Leniwie się przeciągnąłem i jak torpeda wybiegłem z dużego, ale przytulnego pokoju. Skierowałem się korytarzem w lewo i po chwili pokonywałem stopnie zimnych, marmurowych schodów. Moje włosy były w zupełnym nieładzie. To samo mogę powiedzieć o ubiorze. Szerokie pomarańczowe spodnie oraz tego samego koloru koszula, której guziki pośpiesznie zapinałem. Po kilku chwilach zadowolony dotarłem do jadalni, gdzie spostrzegłem już resztę rodziny. Najwyraźniej czekali na mnie. Odsunąłem powoli wysokie ozłacane krzesło i zasiadłem do stołu.

- Dzień dobry. – powiedziałem, uśmiechając się szczerze.

- Witaj. – odpowiedzieli równocześnie.

Zjadłem spore śniadanie. Kiedy czułem, że jestem już wystarczająco syty i chciałem wrócić do siebie, zatrzymał mnie ojciec.

- Zostań jeszcze chwilę, musimy porozmawiać. – oznajmił z kamiennym wyrazem twarzy.

- Ale o czym? – westchnąłem. – Nie interesują mnie wasze „poważne sprawy”. - narysowałem palcami cudzysłów.

- Naruto, proszę cię, posłuchaj tatusia. – odezwała się Kushina. To przekonało mnie do pozostania. Kogo jak kogo, ale jej bardzo się słuchałem i wykonywałem każde polecenia.

***

Od wczoraj niczego nie jadłam, nie piłam. Zastanawiam się ile czasu jeszcze to potrwa. Mój klan jest bardzo szanowany w państwie. Każdy chciałby żyć z nim w spokoju i zgodzie. Niektórzy jednak chcą tylko naszych pieniędzy i zrobią wszystko, żeby je zdobyć, jak na przykład to.

Rodzina Hyuga cechuje się  szlachetnością i chęcią pomocy dla innych ludzi. Mój ojciec i matka od zawsze wychowywali mnie pod tymi dwoma względami.

Mam młodszą siostrę, która do końca tego nie rozumie, ale mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym wszystko dla niej stanie się jasne.

Tego dnia… jadłam sobie obiad. Śmiałam się i cieszyłam z obecności całej rodziny w domu. Tatuś obiecał, że spędzi ze mną popołudnie. Czego chcieć więcej, kiedy on jest wiecznie zapracowany? Poszliśmy do dużego ogrodu aby się przewietrzyć. Długo z nim rozmawiałam. Wytłumaczył mi, iż nie robi tego wszystkiego dla siebie, powiedział, że kocha nas wszystkie i chce dla nas jak najlepiej. Wzruszyłam się jego słowami. Po pewnym czasie zrobiło się zimno i postanowiłam wrócić z powrotem do środka, aby cieplej się ubrać.  Weszłam do swojego pokoju, kiedy nagle poczułam czyjąś rękę na ustach. Nie mogłam krzyczeć, nie mogłam nic zrobić. Z przodu wyłonił się kolejny osobnik. Wysoki mężczyzna, o długich prostych włosach spiętych w kucyk. Uśmiechnął się zawadiacko. Podszedł do mnie bliżej. Byłam przerażona. Złapał mnie w pasie. Odsłonił moje usta,  do których włożył jakąś dziwną substancję. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Po chwili wziął mnie na ręce i uciekł przez okno wraz z jego towarzyszem. Minęło kilka minut i prawdopodobnie zasnęłam.

Obudziłam się w ciasnym, przerażającym pomieszczeniu. Powoli wstałam i usiadłam po turecku. Mój wzrok jeszcze nie przyzwyczaił się do ciemności.

- Witaj.. – usłyszałam szept, prawdopodobnie mojego oprawcy. Nie wiedziałam gdzie jestem i co się ze mną stanie.

- Czego chcesz!? – pisnęłam wystraszona.

- Grzeczniej, moja panno, a nie zrobię ci krzywdy. – Zamilkłam. Oddychałam szybko i niespokojnie. Adrenalina buzowała w moim organizmie. – Chcemy tylko pieniędzy, to wszystko. Wiemy, że bardzo liczysz się dla swojej rodziny, dlatego też porwaliśmy cię, wiedząc, że dostaniemy za to niemały okup. – zaśmiał się. Więc jest ich więcej.. - pomyślałam zrozpaczona. Po chwili usłyszałam kroki i poczułam rażące światło.  Przymrużyłam oczy.

- Nazywam się Itachi, a to mój przyjaciel Kisame. – powiedział brunet, nieco spokojniejszym tonem niż wcześniej.

Tak zaczęło się moje życie z bandytami. Straciłam już całą nadzieję w to, że wrócę do domu. Minęło tyle czasu, a moja rodzina ani śmie mnie odzyskać. Chociaż tyle razy mieli wyznaczony termin przyniesienia pieniędzy i odbioru mnie, nie skorzystali z tego. W sumie… nie dziwię się im. Po co komu taka jedna, bezbronna Hinata?

Podczas pobytu w tym miejscu dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nigdy nikt mi nie wspominał. Mimo tego, że moi towarzysze to porywacze, ani razu nie próbowałam ucieczki. Wręcz przeciwnie, rozmawiałam z nimi praktycznie cały czas.

Itachi pochodzi ze sławnego klanu Uchiha, który od lat jest w konflikcie z naszym. Kisame natomiast był członkiem niewielkiego klanu, ale jest mistrzem jeżeli chodzi o sztuki walki i samoobronę. Obydwoje opuścili swoje rodzinne domy aby żyć w samotności i spokoju. Chyba im się to udało.

Powiedzieli mi, że moja rodzina od lat mydli oczy wszystkim kogo napotka. Podobno klan Hyuga tylko wydaje się być dobrym i pomagającym innym, jednak to bzdety. Rodzice nie widzą ludzkiego cierpienia, są pochłonięci swoim dobrobytem. Dlaczego wszyscy tak nas wychwalają i szanują? Bo się nas boją. Słyszałam o działaniach ojca sprzed wielu lat. Nie były najciekawsze. Nic dziwnego, że nie kiwnie palcem aby mnie stąd wydostać.

***

- Wiesz kim jest pan Hiashi Hyuga? – spytał w końcu.

- Tak, czy to ten, który ma piękną, granatowo – włosom córkę? – uśmiechnąłem się promiennie. Mama zaśmiała się perliście, jednak „Pan poważny” nadal zachowywał kamienny wyraz twarzy. – Rzeczywiście, to on. To co mam ci do przekazania dotyczy jego córki. – spoważniałem automatycznie. Czyżby coś się stało?

- O co chodzi? – zapytałem zaniepokojony.

- Została porwana. – oznajmił grobowym tonem.

- Coo!? – wrzasnąłem oszołomiony. Przecież Hyuga to jeden z „lepszych” klanów. Jak to się stało?

- Może powiesz coś więcej. – westchnąłem ciężko. Zapomniałem jak z niego trudno wyciągnąć jakiekolwiek informacje.

- Jej ojciec to mój bardzo dobry znajomy, dlatego też postanowiłem, że mu pomożemy?

- Pomożemy? – dałem nacisk na ostatnią sylabę.

- Tak, ty też będziesz miał swoje zadanie, ale na razie opowiem ci co planujemy.

- Dobrze. Zamieniam się w słuch.

***

Siedziałam  na niewielkim fotelu, wpatrując się w mroczną otchłań pokoju, kiedy nagle do środka wparował Kisame z niezadowolonym wyrazem twarzy. Od razu wiedziałam, że coś się święci.

- Słuchaj, będziemy musieli się pożegnać. – powiedział smutno. Zdębiałam.

- A-ale jak to pożegnać? Nie rozumiem.

- Mówiliśmy ci, że chodzi nam tylko o kasę, nieprawdaż? Twoi rodzice nie byli aż tak bogaci, żeby cię odbić. Zadłużyli się więc u Uzumakich.

- To ta rodzina cesarska? – spytałam zaciekawiona.

- Tak, to właśnie oni. Za chwilę zaprowadzimy cię w wyznaczone miejsce. – Coś mnie zabolało, nawet bardzo. Czy to dziwne, że zaprzyjaźniłam się z bandytami? Może zaprzyjaźniłam to złe słowo, ale na pewno zawiązałam jakąś więź. Przyzwyczaiłam się do nich, a teraz muszę ich opuścić. Tak jak nakazał Hoshikagi wyszłam razem z nim z pomieszczenia. W naszą stronę kierował się już Itachi.

- Kisame, zostaw nas na chwilę samych. Muszę jej o TYM opowiedzieć. – ten przytaknął i po chwili już go nie było.

- Co takiego masz mi do powiedzenia? – wypaliłam prosto z mostu.

- Chodzi o to, że teraz będziesz pracowała.

- Jak to pracowała? Jaśniej proszę. – Itachi zawsze uwielbiał mówić zagadkami.

- Będziesz spłacać dług rodziny, pracując dla cesarza. – odparł zimno. Nie wierzyłam w to. Nie chciałam tego, wolałam już zostać z nimi. Moje oczy zaszkliły się, ledwo powstrzymywałam się od płaczu.

- To dziwne, ale bardzo cię polubiłem, Hinata. Nigdy bym nie przypuszczał, że spodoba mi się moja zakładnica. – zaśmiał się i podszedł bliżej. Moje policzki zaczerwieniły się. Przypuszczam, iż wyglądałam jak burak. Po usłyszanych słowach moje szkarłatne łzy zaczęły cieknąć strumieniami. Bolała mnie głowa.

- Ej, młoda! – krzyknął i przytulił mnie do swojej umięśnionej klatki piersiowej. – Nie płacz! Tam na pewno będzie ci lepiej. Będziemy za tobą tęsknić. – poczochrał moje włosy i odsunął się ode mnie jak oparzony. Milczałam, nie wiedziałam co mogę powiedzieć.

- Kisame cię odprowadzi. – wskazał palcem na chłopaka, który szedł w naszym kierunku.           

             – I jeszcze jedno... przepraszam. – powiedział cichutko, odwrócił się na pięcie i odszedł. Tak jakby przeprosiny były czymś, czego można się wstydzić.

- Gotowa? – zapytał przyjaciel bruneta.

- Oczywiście. – wysiliłam się na sztuczny uśmiech.


***

Wyszedłem z pałacu i kierowałem się w wyznaczone miejsce. Głowa mnie bolała od natłoku myśli, które pojawiły się znienacka, kiedy tylko ojciec opowiedział mi o zaistniałej sytuacji. Moim zadaniem było odebranie nowej pracownicy i „zaopiekowanie” się nią. Nie lubiłem takich sytuacji. Nie chcę się wywyższać, ani grać zadumanego w sobie bufona.

Chciałem mieć to już za sobą, więc przyśpieszyłem…




Autorka: Ohayo! Jest to moje pierwsze zamówienie, więc proszę o wyrozumiałość. xd Powiedzmy, że jestem zadowolona z tej jednopartówki. Wstawiłam na chwilę obecną pierwszą część, druga powinna pojawić się do końca tego tygodnia. Co mogę jeszcze powiedzieć… długością jakoś nie powaliłam, ale to miał być tylko taki krótki wstęp, wprowadzający do historii. Bardzo prosiłabym o komentarze z oceną. Pozdrawiam serdecznie!


3 komentarze:

  1. Boże, to jest niesamowite. *q*
    Kocham takie opowiadania w dawnych czasach. ^^
    ...Minato jako bezuczuciowy sztywniak... trudno to sobie trochę wyobrazić.;p
    Hinata będzie musiała pracować u Uzumakich? o_O
    Coś czuję, że Naruto ją jednak uratuje. ;p
    I mam jeszcze pytanko. Ile będzie części? :D
    No, pozdrawiam i dużo weny życzę. :3
    Iii... dodałam bloga do linków na moim. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam talent do robienia z "grzecznych" ludzi właśnie takich oschłych i i szywniackich, no ale cóż. xd
      Będą trzy części. ^^
      Dziękuję serdecznie za opinię, jest mi bardzo miło. :D :3

      Usuń
  2. Tylko 3? Blee. Będę płakać xD Co do historii.. Hm. Niespodziwałan się tego. No, talent to masz.. Aż miło się czytało. Trochę ubiór mi nie pasował, ale całą epokę tak opisałaś jakbyś tam była xD Itachi <3 Szkoda, że on to porywacz. :( Hinata płacze, bo będzie pracować, trochę dziwne, ale właśnie to tu idealnie pasuje xF. Naruto <3 Fajnie opisałaś jego charakter. Partówka rewelacyjna.. Dziękuję za zrealizowanie. Pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)