sobota, 27 lipca 2013

Sztuka miłości (ItaSaku) cz.3



W ciszy siedziałam naprzeciwko bruneta w moim niewielkim mieszkaniu. Wpatrywałam się uporczywie w jego słabo zarysowaną w ciemności sylwetkę. Itachi stał przy oknie i opierał się o parapet. Co chwilę rozglądał się za okno, jednak nic nie mówił. Nawet na mnie nie spojrzał. Ja natomiast byłam przerażona. Bałam się o moich rodziców i bałam się o siebie. Byłam przecież sam na sam z prześladującym mnie chłopakiem.
- Nie wiem, od czego zacząć. – Powiedział przerywając krępującą nas ciszę. – Niestety mamy mało czasu.
- Zaraz, zaraz – przerwałam mu szybko. – Jak to   m y  ? Obiecałeś przecież, że po tej rozmowie dasz mi święty spokój!
- Ale nie mówiłem o tym, że ta rozmowa skończy się dzisiaj – odpowiedział spokojnie. – I myślę, że najrozsądniejszym posunięciem w tym momencie będzie poproszenie cię o spakowanie najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy, jakie masz.
Nie odpowiedziałam. Nie ruszając się z łóżka dalej wpatrywałam się w jego czarną skórzaną kurtkę.
- Masz na to kilka minut. Po tym musisz opuścić ze mną te mieszkanie. – Dodał.
- A jak się nie zgodzę? – Zaryzykowałam. Co, jak co, ale do tego mnie nie zmusi.
- To kilka minut po moim wyjściu pod tę kamienicę zajedzie czarny mitsubishi. Wyjdą z niego dwie zamaskowane osoby po to, żeby wejść do twojego mieszkania. Ich celem będzie pozbycie się ciebie w jak najszybszy sposób. Później spotka to twoją matkę, która przyjedzie cię odwiedzić. W tę sobotę, o ile się nie mylę.
- S..skąd ty to wiesz? – Wydukałam. Biorąc głęboki wdech wstałam i do niego podeszłam. – I patrz na mnie, jak do mnie mówisz! – Krzyknęłam łapiąc go za ramię – To wszystko to kłamstwo!
- Pakuj się – Szepnął i delikatnie złapał mnie za dłoń, którą mocno go szarpnęłam – Masz pięć minut.


Roztrzęsiona początkowo stałam i wpatrywałam się pustym wzrokiem prosto w oczy Itachiego. Po chwili przecierając napływające z nerwów i bezradności łzy odwróciłam się i podniosłam z ziemi kilka leżących ubrań. Szybko stwierdziłam, że to nie ma sensu. Poza moją komórką i ostatnimi pieniędzmi, jakie miałam w kieszeni, nie posiadałam nic cennego. Rzucając je z powrotem na ziemię spojrzałam ponownie na bruneta. Odpowiedział mi zdziwionym spojrzeniem, ale tego nie komentował.
- To idziemy. Szybko – rzucił wychodząc z mieszkania.
Biegiem zeszliśmy ze schodów. Itachi zbiegł bardzo cicho. A ja? Potykając się o własne nogi tylko go tym zdenerwowałam. Na szczęście tego nie okazywał. Pod kamienicą brunet złapał mnie za rękę i pociągnął na drugą stronę ulicy. Tam zaprowadził mnie pod jeden z wielu samochodów i otworzył mi drzwi.
- Wskakuj – powiedział i lekko popchnął mnie do środka, a gdy znalazłam się w środku to zatrzasnął drzwi. Gdy wszedł do środka to zapiął pasy i szybko wyjechał z parkingu kierując się na autostradę.
- Dlaczego to robisz? Masz w tym jakiś cel? A może ty jesteś jednym z nich? Albo tylko sobie to wymyśliłeś, żeby mnie tutaj zwabić? – Zaczęłam. Mówiłam dość cicho, ale wszystko trafiło do mężczyzny. Nie patrząc się na mnie przyspieszył wymijając jadący przed nami samochód.
- Powiedzmy, że mam pewien cel. Ale nie ma teraz czasu na tłumaczenia. Za kilka minut, gdy pewne osoby zauważą, że nie ma cię w mieszkaniu szybko sobie o mnie przypomną i zacznie się pościg. Dlatego zapnij w końcu te pasy. – Dodał bacznie na mnie spoglądając.
-  To dlatego mnie śledziłeś przez ostatnie dwa miesiące? – Zapytałam.
- Nie. Śledziłem cię, bo miałem cię zabić. – Odpowiedział. – Ale tego nie zrobię, więc nie musisz się mnie bać – Dodał, gdy zobaczył moją reakcję. Trzymałam wtedy za klamkę od drzwi i byłam gotowa wyskoczyć z samochodu. – Drzwi są zamknięte. I tak byś nie wyszła. A nawet gdyby ci się to udało, to byś sama się zabiła.
- To, o co w tym wszystkim chodzi?! Wytłumacz mi to! Na początku mnie śledzisz. Teraz mówisz, że chciałeś mnie zabić, ale jednak mnie nie zabiłeś. Później okazuje się, że wiesz o mojej matce i naszym spotkaniu, którego bym nie dożyła. I jeszcze ci ludzie, o których nie mam pojęcia..
- To ludzie Danzo. To on ich wysłał.
- A kim jest ten cały Danzo?
- Osobą, która chce cię zabić.
- Dlaczego? – Zapytałam cicho.
- Bo posiadasz coś, co Danzo potrzebuje. Nigdy nie oddasz mu tego żywa, dlatego za wszelką cenę chce cię martwą.
- To dlatego mnie porwałeś!
- Wcale cię nie porwałem. Weszłaś tu dobrowolnie. I się z tobą zgodzę, że to też dzięki temu cię zabrałem. Ale… Myślę, że muszę ci coś dać. – Po tym na moich kolanach wylądowała broń. – Raczej sobie z tym poradzisz. Ale wykorzystaj to z głową. Nie strzelaj gdzie popadnie, bo skończy ci się amunicja. A teraz może zacznę w końcu tę rozmowę, o której wspomniałem przed twoim mieszkaniem. I zapnij te pasy!
Chwilę później, gdy wjechał na autostradę i zaczął coraz bardziej przyspieszać westchnął i spoglądając na mnie zaczął mówić.
- Pewnie zastanawiasz się, dlaczego to wszystko przybrało taki obrót, co? Jakiś psychol cię śledził. Teraz gdzieś cię wiezie. To wszystko zaczęło się, gdy twój ojciec był młody. Miał niecałe dwadzieścia lat i chciał jak najszybciej się wzbogacić. Przyjaźnił się wtedy z moim ojcem i z Danzo. Założyli gang i terroryzowali małe miasteczka. Później oczywiście to wszystko rozrastało się coraz bardziej, aż dorobili się niezłej sumy. Tylko, że twój ojciec wcale nie zamierzał się tym dzielić. Wiedząc, że mój ojciec i Danzo nie mogą wyjeżdżać poza teren Japonii wyjechał do Ameryki i tam wszystko roztrwonił. A później zmieniając swoją tożsamość wrócił do Japonii, jako Mitsaku Haruno. Potem poznał twoją mamę, kupili wspólnie dom. On został zwykłym mechanikiem nie wracając do przeszłości, a później urodziłaś się ty. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pewnego dnia ludzie mojego ojca się o tym nie dowiedzieli. Po tym o wszystkim dowiedziałem się ja. Mój ojciec kazał mi o tym zapomnieć i zająć się własnymi sprawami, ale doskonale pamiętałem, jak decyzja twojego ojca wpłynęła na mojego. Chciałem się zemścić. I podpaliłem twój dom.
- Ale nie udało ci się mnie zabić, tak? – Zapytałam.
- Tak, nie udało. Dlatego w liceum próbowałem rozmawiać z Naruto i się do ciebie zbliżyć, ale on chyba coś wyczuł. W efekcie się poddałem i tak jak poprosił mnie o to mój ojciec, zapomniałem o tym. Aż pewnego dnia dowiedziałem się, że studiujesz w Tokio. Znowu czując złość zmieniłem uczelnię i zapisałem się na zajęcia plastyczne, bo doszły mnie słuchy, że tam pozujesz. I śledziłem cię codziennie. Codziennie planowałem twoje zabójstwo. Ale rysując cię na zajęciach zrozumiałem, że nie ma sensu posądzać cię o winy twojego ojca. Poza tym zacząłem lubić przerysowywać cię na papier. Dlatego śledząc cię zaczynałem szkicować.
- To wszystko? – Zapytałam ponownie, gdy Itachi zamilkł.
- Nie – Kiwnął przecząco głową – To dopiero początek historii. A teraz nie histeryzuj.
- O co ci chodzi? – Zapytałam z niepokojem. Bacznie się mu przyglądając złapałam broń, która dodawała mi otuchy. Kilka sekund po tym, jak na zawołanie w samochód uderzył strzał, który lekko zepchnął go z drogi. Ja przerażona powstrzymując się od pisku zamknęłam oczy.
- Ludzie Danzo są za nami. Nie chcę cię przestraszyć, ale nie wygląda to za ciekawie. Potrafisz jeździć samochodem?
- T.tak… - Jęknęłam.
- To wspaniale. – Dodał z uśmiechem. 






1 komentarz:

  1. Boze, przeczytalam to chyba w 5 sekund !! Cala akcja jest niesamowita, ale widze ze sie dopiero rozkrecasz i juz mi sie to podoba :-D
    Kate von Age

    OdpowiedzUsuń

Etykiety:

FugaMiko (4) Hinata (1) Itachi (7) ItaSaku (56) ItaSasu (1) KakaAnko (1) KakaSaku (2) Madara (1) MadaSaku (3) MadaSakuIta (3) Minakushi (2) Naruto (1) Sakura (9) Sasosaku (2) SasuIno (1) Sasuke (5) SasuSaku (2) yaoi (1) Zamówienie (26)